niedziela, 13 lipca 2014

Niespodziewany gość - część 13




Witajcie! ;)
Dziś kolejna część - krótka, ale dzięki temu będą się częściej pojawiały! Miłego czytania! ;)




Tę noc spędził na wąskiej kanapie w salonie. Po burzliwej kłótni, której echo nadal dźwięczało mu gdzieś w podświadomości, nadal nie mógł dojść do siebie.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy adoptować dziecko? – zapytał z niedowierzaniem łapiąc się za skroń
- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę! – krzyknęła – To dać odrobinę siebie i dużo miłości dziecku, które nie otrzymało tego od swoich biologicznych rodziców!
- No właśnie, a czy wiesz, dlaczego ci rodzice nie mogli zapewnić własnemu dziecku domu? – pytał
- Teraz jeszcze nie wiem, ale w ośrodku adopcyjnych na pewno nam o tym powiedzą
- A jeśli matka w ciąży ćpała i dziecko jest uzależnione, bądź zostało poczęte w wyniku gwałtu? – wymyślał najczarniejsze scenariusze – Mam wyliczać dalej?
- Nie musisz! – krzyknęła – Nie rozumiem, dlaczego tak do tego podchodzisz? Że nie dajesz nam szansy na bycie prawdziwymi rodzicami?
- Bo my nie będziemy nimi!
Żałował, że w złości wypowiedział te słowa, bo to one tak zabolały jego żonę, ale z drugiej strony miał ją oszukiwać, że chce tego, że pragnie adoptować obce dziecko z przeszłością, że chce w jakimś sensie zagłuszyć sumienie? Przetarł dłońmi twarz. Tutaj chyba nawet zimny prysznic na niewiele by się przydał. To jego Ala, jego ukochana żona, czy nie powinna go próbować zrozumieć? On za to nie starał się zrozumieć jej niechęci do zabiegu in vitro. Dlaczego tak bardzo była temu przeciwna? Pobraliby jej jajeczko, jego jeden z milionów plemników, połączyliby i wszczepili. Zarodek uległby implantacji, a oni za 9 miesięcy cieszyliby się upragnionym dzieckiem. Alicji jajowody funkcjonują nieprawidłowo, ale wszystko inne pracuje jak należy, więc ryzyko nieprzyjęcia zapłodnionej komórki jajowej byłoby mniejsze niż u innych par. Wiązało się to oczywiście z kosztami, ale dla swojego przyszłego potomka gotów był na wiele. Z drugiej strony już raz im się udało – Alicja była w ciąży, więc może warto byłoby próbować naturalnie? Jednak obydwoje nie stawali się z dnia na dzień coraz młodsi i z każdym tygodniem malały ich szanse na zdrową ciążę, dodatkowo fakt choroby spowalniałby ten proces. Nagle, usłyszał odgłos kroków na schodach. To Alicja zeszła na dół do kuchni. Wstał i podążył za nią. Stała przy zlewie i napełniała czajnik wodą. „Zapewne na kawę” – przemknęło mu przez myśl. Stanął za nią.
- Przepraszam – powiedział. Odwróciła się szybko, zaskoczona tym, co usłyszała. Jeszcze bardziej zdumiało ją to, że chciał tylko wyciągnąć kubek z szafki, przy której stała. Wypuściła z rąk trzymane naczynie, które z hukiem uderzyło o metalową powierzchnię, a sama wybiegła z pomieszczenia. Maks spojrzał za nią zaskoczony jej zachowaniem.
Wbiegła do sypialni, a łzy obficie kapały jej z oczu. Usiadła na łóżku, schowała twarz w dłoniach. Tego się po nim nie spodziewała. Myślała, że chce ją przeprosić za tą wczorajszą kłótnię, a on tylko po kubek przyszedł. Czy mogła się tego spodziewać po nim? Gdzie podział się jej ukochany Maks, który każdą kolejną minutę w ich wspólnym życiu zamieniał w najlepszą chwilę? Czy nie wystarczyło im już miłości? Czy to głębokie uczucie, które ich połączyło wypaliło się? 

3 komentarze:

  1. smutno ;/ ale pięknie opisane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chocolatte: Obiecuję, że jeszcze zaświeci słońce i dziękuję bardzo ;)

      Usuń