Witajcie! ;)
Dziś kolejna część - krótka, ale dzięki temu będą się częściej pojawiały! Miłego czytania! ;)
Tę noc spędził na wąskiej kanapie w salonie. Po burzliwej kłótni, której echo nadal dźwięczało mu gdzieś w podświadomości, nadal nie mógł dojść do siebie.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy
adoptować dziecko? – zapytał z niedowierzaniem łapiąc się za skroń
- Doskonale zdaję sobie z tego
sprawę! – krzyknęła – To dać odrobinę siebie i dużo miłości dziecku, które nie
otrzymało tego od swoich biologicznych rodziców!
- No właśnie, a czy wiesz, dlaczego
ci rodzice nie mogli zapewnić własnemu dziecku domu? – pytał
- Teraz jeszcze nie wiem, ale w
ośrodku adopcyjnych na pewno nam o tym powiedzą
- A jeśli matka w ciąży ćpała i
dziecko jest uzależnione, bądź zostało poczęte w wyniku gwałtu? – wymyślał
najczarniejsze scenariusze – Mam wyliczać dalej?
- Nie musisz! – krzyknęła – Nie
rozumiem, dlaczego tak do tego podchodzisz? Że nie dajesz nam szansy na bycie
prawdziwymi rodzicami?
- Bo my nie będziemy nimi!
Żałował, że w złości wypowiedział te
słowa, bo to one tak zabolały jego żonę, ale z drugiej strony miał ją
oszukiwać, że chce tego, że pragnie adoptować obce dziecko z przeszłością, że
chce w jakimś sensie zagłuszyć sumienie? Przetarł dłońmi twarz. Tutaj chyba
nawet zimny prysznic na niewiele by się przydał. To jego Ala, jego ukochana
żona, czy nie powinna go próbować zrozumieć? On za to nie starał się zrozumieć
jej niechęci do zabiegu in vitro. Dlaczego tak bardzo była temu przeciwna?
Pobraliby jej jajeczko, jego jeden z milionów plemników, połączyliby i
wszczepili. Zarodek uległby implantacji, a oni za 9 miesięcy cieszyliby się
upragnionym dzieckiem. Alicji jajowody funkcjonują nieprawidłowo, ale wszystko
inne pracuje jak należy, więc ryzyko nieprzyjęcia zapłodnionej komórki jajowej
byłoby mniejsze niż u innych par. Wiązało się to oczywiście z kosztami, ale dla
swojego przyszłego potomka gotów był na wiele. Z drugiej strony już raz im się
udało – Alicja była w ciąży, więc może warto byłoby próbować naturalnie? Jednak
obydwoje nie stawali się z dnia na dzień coraz młodsi i z każdym tygodniem
malały ich szanse na zdrową ciążę, dodatkowo fakt choroby spowalniałby ten
proces. Nagle, usłyszał odgłos kroków na schodach. To Alicja zeszła na dół do
kuchni. Wstał i podążył za nią. Stała przy zlewie i napełniała czajnik wodą.
„Zapewne na kawę” – przemknęło mu przez myśl. Stanął za nią.
- Przepraszam – powiedział.
Odwróciła się szybko, zaskoczona tym, co usłyszała. Jeszcze bardziej zdumiało
ją to, że chciał tylko wyciągnąć kubek z szafki, przy której stała. Wypuściła z
rąk trzymane naczynie, które z hukiem uderzyło o metalową powierzchnię, a sama
wybiegła z pomieszczenia. Maks spojrzał za nią zaskoczony jej zachowaniem.
Wbiegła do sypialni, a łzy obficie
kapały jej z oczu. Usiadła na łóżku, schowała twarz w dłoniach. Tego się po nim
nie spodziewała. Myślała, że chce ją przeprosić za tą wczorajszą kłótnię, a on
tylko po kubek przyszedł. Czy mogła się tego spodziewać po nim? Gdzie podział
się jej ukochany Maks, który każdą kolejną minutę w ich wspólnym życiu
zamieniał w najlepszą chwilę? Czy nie wystarczyło im już miłości? Czy to
głębokie uczucie, które ich połączyło wypaliło się?
Smutna część :(
OdpowiedzUsuńsmutno ;/ ale pięknie opisane :)
OdpowiedzUsuńChocolatte: Obiecuję, że jeszcze zaświeci słońce i dziękuję bardzo ;)
Usuń