- Szybki prysznic i
jedziemy do taty? - zdejmując buty, spojrzałam kątem oka na Maksa,
a błysk w jego oczach uświadomił mi od razu, że moją propozycję
zrozumiał po swojemu. - To znaczy... - zaśmiałam się, kiedy z
szerokim uśmiechem oparł się o framugę drzwi, tym samym tarasując
mi przejście. Stanęłam tuż przy nim i opierając dłonie na jego
torsie, delikatnie musnęłam jego usta. - Ja pierwsza –
wyszeptałam prosto w jego rozchylone wargi, jednocześnie zdejmując
ze swojej talii jego dłonie, którymi zdążył przyciągnąć mnie
do siebie.
Westchnął głośno, podążając za mną wzrokiem. Zanim zniknęłam za drzwiami łazienki uśmiechnęłam się do niego, przesyłając całusa.
Westchnął głośno, podążając za mną wzrokiem. Zanim zniknęłam za drzwiami łazienki uśmiechnęłam się do niego, przesyłając całusa.
><
Niespełna dwie godziny
później wchodziliśmy do domu mojego ojca. Beata od progu porwała
mnie do kuchni, a Maks z Leonem usadowili się w salonie. Doglądając
popisowego dania mojej siostry, przyglądałam się jej uważnie.
Dekorowała sałatkę, uśmiechając się pod nosem.
- Beata? - przesiadłam się na sąsiednie krzesełko, tak by być bliżej niej.
- Hm?
- Czy Ty chcesz mi o czymś powiedzieć? - posłałam jej podejrzliwe spojrzenie.
- Filip...
- A Ty znowu o nim? - nagle w pomieszczeniu pojawił się Leon, Beatę pełnym politowania spojrzeniem – Beata, prosiłem Cię... Nie możesz tak bardzo angażować się w jego sprawy. On jest dorosłym człowiekiem...
- Który nic nie pamięta!
- Jest Twoim pacjentem, to nieprofesjonalne, tak się z nim zżywać... Ala, przemów jej do rozsądku, proszę Cię. Brakuje mi już argumentów...
- Może nie pamiętasz, ale swojego czasu Alicja też zajmowała się bardzo pewnym pacjentem - oburzyła się.
- … - Leon westchnął bezradnie.
– Tato... Ale ona nie robi nic złego. Poza tym, lada moment wypisujemy Filipa. Nie będzie już pacjentem i...
- A to ze swojego doświadczenia mówisz, tak?
- Tato... - zaprotestowałam, zdając sobie sprawę, że za moment możemy zabrnąć za daleko.
- Ja naprawdę Was proszę! Nie ufam temu chłopakowi. I...
- Mała, rodzinna sprzeczka, jakie to... urocze... - podsumował nagle Maks, zwracając na siebie spojrzenia całej naszej trójki. Leon pokręcił zrezygnowany głową, a Beata, z nadąsaną miną odwróciła się w stronę piekarnika i wyjęła z niego pieczeń. Przez moment zastanawiałam się ile z naszej rozmowy słyszał, jednak kiedy szeroko się uśmiechając wyciągnął w moją stronę obie dłonie, a kiedy je złapałam przyciągnął do siebie i musnął czule moje usta, zupełnie przestałam o tym myśleć.
- Pomożecie? - Beata zwróciła na siebie nasze spojrzenia.
- No pewnie – uśmiechnęłam się, wyswobadzając z objęć Maksa, po czym wspólnie przenieśliśmy wszystko do salonu i razem, w znacznie już przyjemniejszej atmosferze zjedliśmy kolację. Nie wracaliśmy już do tematu sprzed kolacji, jednak doskonale wiedziałam i po Leonie, i po Beacie, że długo jeszcze nie dojdą w tej kwestii do porozumienia. Kiedy Maks zniknął w łazience, zastanawiałam się, co mogłabym im powiedzieć, co doradzić. W gruncie rzeczy obydwoje mieli rację...
- Beata? - przesiadłam się na sąsiednie krzesełko, tak by być bliżej niej.
- Hm?
- Czy Ty chcesz mi o czymś powiedzieć? - posłałam jej podejrzliwe spojrzenie.
- Filip...
- A Ty znowu o nim? - nagle w pomieszczeniu pojawił się Leon, Beatę pełnym politowania spojrzeniem – Beata, prosiłem Cię... Nie możesz tak bardzo angażować się w jego sprawy. On jest dorosłym człowiekiem...
- Który nic nie pamięta!
- Jest Twoim pacjentem, to nieprofesjonalne, tak się z nim zżywać... Ala, przemów jej do rozsądku, proszę Cię. Brakuje mi już argumentów...
- Może nie pamiętasz, ale swojego czasu Alicja też zajmowała się bardzo pewnym pacjentem - oburzyła się.
- … - Leon westchnął bezradnie.
– Tato... Ale ona nie robi nic złego. Poza tym, lada moment wypisujemy Filipa. Nie będzie już pacjentem i...
- A to ze swojego doświadczenia mówisz, tak?
- Tato... - zaprotestowałam, zdając sobie sprawę, że za moment możemy zabrnąć za daleko.
- Ja naprawdę Was proszę! Nie ufam temu chłopakowi. I...
- Mała, rodzinna sprzeczka, jakie to... urocze... - podsumował nagle Maks, zwracając na siebie spojrzenia całej naszej trójki. Leon pokręcił zrezygnowany głową, a Beata, z nadąsaną miną odwróciła się w stronę piekarnika i wyjęła z niego pieczeń. Przez moment zastanawiałam się ile z naszej rozmowy słyszał, jednak kiedy szeroko się uśmiechając wyciągnął w moją stronę obie dłonie, a kiedy je złapałam przyciągnął do siebie i musnął czule moje usta, zupełnie przestałam o tym myśleć.
- Pomożecie? - Beata zwróciła na siebie nasze spojrzenia.
- No pewnie – uśmiechnęłam się, wyswobadzając z objęć Maksa, po czym wspólnie przenieśliśmy wszystko do salonu i razem, w znacznie już przyjemniejszej atmosferze zjedliśmy kolację. Nie wracaliśmy już do tematu sprzed kolacji, jednak doskonale wiedziałam i po Leonie, i po Beacie, że długo jeszcze nie dojdą w tej kwestii do porozumienia. Kiedy Maks zniknął w łazience, zastanawiałam się, co mogłabym im powiedzieć, co doradzić. W gruncie rzeczy obydwoje mieli rację...
><
- Tatoo... - uśmiechnęłam
się delikatnie, podchodząc do Leona i pochylając się nad fotelem,
na którym siedział, położyłam mu dłonie na ramionach – Nie
bądź wobec niej taki...
- Jaki?
- No właśnie taki. Ona wie, że czuwasz... I nie zrobi nic głupiego.
- Ten chłopak...
- Może akurat okazać się świetnym człowiekiem – uśmiechnęłam się – Zaufaj jej. Ja jej ufam – musnęłam delikatnie jego policzek – Do zobaczenia.
- Jaki?
- No właśnie taki. Ona wie, że czuwasz... I nie zrobi nic głupiego.
- Ten chłopak...
- Może akurat okazać się świetnym człowiekiem – uśmiechnęłam się – Zaufaj jej. Ja jej ufam – musnęłam delikatnie jego policzek – Do zobaczenia.
Kilka minut później
siedzieliśmy już w samochodzie, zmierzając prosto do szpitala.
Oparłam głowę o szybę, podziwiając powoli zapadający w sen
Toruń. Dochodziła 22 i było już zupełnie ciemno. Toruń nocą
miał ogromny urok.
- Ala?
- Hmm? - oderwałam wzrok od okna i spojrzałam w jego stronę.
- Mam głupie pytanie... - zaśmiał się pod nosem, zerkając na mnie kątem oka.
- Taak? - wyprostowałam się na fotelu.
- Beata... Albo wiesz co? Nieważne. - pokręcił głową, odwracając spojrzenie w stronę drogi.
- No ale powiedz!
- … - pokręcił przecząco głową.
- Poowiedz mi! - klepnęłam lekko jego kolano.
- Niee, to głupie. Nieważne! - uśmiechnął się w moją stronę, jednocześnie odpinając pasy – Do pracy...
- Ala?
- Hmm? - oderwałam wzrok od okna i spojrzałam w jego stronę.
- Mam głupie pytanie... - zaśmiał się pod nosem, zerkając na mnie kątem oka.
- Taak? - wyprostowałam się na fotelu.
- Beata... Albo wiesz co? Nieważne. - pokręcił głową, odwracając spojrzenie w stronę drogi.
- No ale powiedz!
- … - pokręcił przecząco głową.
- Poowiedz mi! - klepnęłam lekko jego kolano.
- Niee, to głupie. Nieważne! - uśmiechnął się w moją stronę, jednocześnie odpinając pasy – Do pracy...
><
Przejęcie dyżuru nie
zajęło nam dużo czasu. Wspólnie przejrzeliśmy dokumentacje,
zajrzeliśmy do kilku pacjentów, po czym wróciliśmy do
lekarskiego.
- Zejdę do Olgi – powiedział, jednocześnie muskając mój policzek – Przynieść ci coś ze sklepiku?
- … - pokręciłam przecząco głową.
Odprowadziłam go wzrokiem, po czym opadłam na kanapę. Przymknęłam powieki, wtulając się w jedną z poduszek. Nie dane mi jednak było trwać długo w tym błogim stanie. Szmer drzwi spowodował, że od razu otworzyłam oczy i usiadłam prosto.
- Pani Doktor... - pielęgniarka spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Tak? Coś się dzieje?
- W zasadzie nie, ale Pan Madura nalegał, żebym Panią poprosiła...
- … - pokręciłam głową, wzdychając pod nosem. - No to chodźmy.
- Zejdę do Olgi – powiedział, jednocześnie muskając mój policzek – Przynieść ci coś ze sklepiku?
- … - pokręciłam przecząco głową.
Odprowadziłam go wzrokiem, po czym opadłam na kanapę. Przymknęłam powieki, wtulając się w jedną z poduszek. Nie dane mi jednak było trwać długo w tym błogim stanie. Szmer drzwi spowodował, że od razu otworzyłam oczy i usiadłam prosto.
- Pani Doktor... - pielęgniarka spojrzała na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Tak? Coś się dzieje?
- W zasadzie nie, ale Pan Madura nalegał, żebym Panią poprosiła...
- … - pokręciłam głową, wzdychając pod nosem. - No to chodźmy.
><
Jego wyniki były już
lepsze, niż te z poprzedniego dnia. Co jednak nie zmniejszało bólu,
z jakim się zmagał. Zagadywał mnie i żartował, jednak z każdą
chwilę coraz to większy grymas bólu przewijał się przez jego
twarz.
- Nocą jest jakoś... gorzej – westchnął, przymykając na moment powieki.
- Zaraz dostaniesz kolejną porcję przeciwbólowych, trochę przejdzie.
- Trochę...
- Na pewno na tyle, żebyś mógł zasnąć. Śpij.
- A posiedzisz ze mną?
- Bartek ja... Ja mam też innych pacjentów, nie mogę przesiedzieć tu całego dyżuru. A poza tym... Śpisz? - uśmiechnęłam się do siebie, spoglądając na jego przymknięte powieki. - Dobranoc.
- Nocą jest jakoś... gorzej – westchnął, przymykając na moment powieki.
- Zaraz dostaniesz kolejną porcję przeciwbólowych, trochę przejdzie.
- Trochę...
- Na pewno na tyle, żebyś mógł zasnąć. Śpij.
- A posiedzisz ze mną?
- Bartek ja... Ja mam też innych pacjentów, nie mogę przesiedzieć tu całego dyżuru. A poza tym... Śpisz? - uśmiechnęłam się do siebie, spoglądając na jego przymknięte powieki. - Dobranoc.
><
Nie miałam pojęcia ile
czasu minęło, odkąd weszłam do jego sali. Wchodząc do
lekarskiego zdałam sobie jednak sprawę, że musiało to trochę
trwać, skoro Maks zdążył wrócić od Olgi i zasnąć na
szpitalnej kanapie. Uśmiechnęłam się do siebie, podchodząc
bliżej. Z rogu kanapy wzięłam koc i okryłam go nim delikatnie.
- Mm... - chwycił moją rękę. - Jesteś – uśmiechnął się, nie otwierając oczu.
- … - drugą dłonią pogładziłam jego policzek, a kiedy przesunął się do tyłu, robiąc mi miejsce, przysiadłam na brzegu.
- Chodź tu... - przesunął się jeszcze dalej, układając na plecach. Uśmiechnęłam się pod nosem, stwierdzając, że w zasadzie na moment mogę się z nim położyć.
- Ale tylko chwila.
- Chwileczka – uśmiechnął się szeroko, a kiedy ułożyłam głowę na jego torsie, objął mnie w pasie. - Chyba musimy porozmawiać.
- … - podniosłam głowę, spoglądając na jego twarz. - O czym?
- Chyba jestem zazdrosny.
- Zazdrosny? - zaśmiałam się, bardziej odwracając w jego stronę i łapiąc jego spojrzenie.
- Co to za pacjent, co?
- … - przez chwilę patrzyłam bez słowa w jego oczy.
- Bartek. Madura.
- Ten żużlowiec?
- … - skinęłam głową, zastanawiając się, w jakim właściwie kontekście o niego pyta. Czy chodzi o to, że poświęcam mu teraz tyle czasu, czy o to, o czym wspomniała Beata... Już wtedy w samochodzie wydawało mi się, że właśnie o to chce zapytać.
- Dobrze się znacie? - spytał, jednocześnie bawiąc się kosmykiem moich włosów.
- Dość dobrze...
- To o nim mówiła dziś Beata?
- … - skinęłam powoli głową, wiedząc, że właśnie w tym momencie powinnam powiedzieć mu całą resztę. Nie mogłabym inaczej. - Pamiętasz... jak rozmawialiśmy po Twoim powrocie?
- To znaczy?
- Powiedziałam Ci, że ktoś... ktoś był.
- … - otworzył szerzej oczy, a jego dłoń, bawiąca się do tej pory kosmykiem moich włosów, na moment zastygła. - On?
- On – potwierdziłam, wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.
- Mm... - chwycił moją rękę. - Jesteś – uśmiechnął się, nie otwierając oczu.
- … - drugą dłonią pogładziłam jego policzek, a kiedy przesunął się do tyłu, robiąc mi miejsce, przysiadłam na brzegu.
- Chodź tu... - przesunął się jeszcze dalej, układając na plecach. Uśmiechnęłam się pod nosem, stwierdzając, że w zasadzie na moment mogę się z nim położyć.
- Ale tylko chwila.
- Chwileczka – uśmiechnął się szeroko, a kiedy ułożyłam głowę na jego torsie, objął mnie w pasie. - Chyba musimy porozmawiać.
- … - podniosłam głowę, spoglądając na jego twarz. - O czym?
- Chyba jestem zazdrosny.
- Zazdrosny? - zaśmiałam się, bardziej odwracając w jego stronę i łapiąc jego spojrzenie.
- Co to za pacjent, co?
- … - przez chwilę patrzyłam bez słowa w jego oczy.
- Bartek. Madura.
- Ten żużlowiec?
- … - skinęłam głową, zastanawiając się, w jakim właściwie kontekście o niego pyta. Czy chodzi o to, że poświęcam mu teraz tyle czasu, czy o to, o czym wspomniała Beata... Już wtedy w samochodzie wydawało mi się, że właśnie o to chce zapytać.
- Dobrze się znacie? - spytał, jednocześnie bawiąc się kosmykiem moich włosów.
- Dość dobrze...
- To o nim mówiła dziś Beata?
- … - skinęłam powoli głową, wiedząc, że właśnie w tym momencie powinnam powiedzieć mu całą resztę. Nie mogłabym inaczej. - Pamiętasz... jak rozmawialiśmy po Twoim powrocie?
- To znaczy?
- Powiedziałam Ci, że ktoś... ktoś był.
- … - otworzył szerzej oczy, a jego dłoń, bawiąca się do tej pory kosmykiem moich włosów, na moment zastygła. - On?
- On – potwierdziłam, wpatrując się w jego czekoladowe tęczówki.
- Pani doktor! Panie doktorze! Pan
Staszek zasłabł! - pielęgniarka nagle wparowała do pomieszczenia,
sprawiając, że zerwaliśmy się na równe nogi, od razu biegnąc
za nią.
><
Czasowo całkiem nieźle.
Gorzej z treścią - przejściówka taka.
No ale podobno wszystkiego mieć nie można :)
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Chocolatte: Nie wiem kto Ci takich głupot naopowiadał, że nie można mieć wszystkiego :P Na pewno na brak talentu nie możesz narzekać ;) A ja znowu nie dotrzymałam słowa i na przystanku pochłonęłam całość. Jest idealnie <3
OdpowiedzUsuńSuperrr !
OdpowiedzUsuńCudne!!! Jak ja kocham te Twoje przejściówki!!! ;)
OdpowiedzUsuńRewelacja.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część super opowiadania?😉
Talent to ty masz .
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnej części.
Mam nadzieje że Maks jej wybaczy.
Czekam z niecierpliwością
Mistrzyni! Oczywiście czekam na kolejne części i na powrót do pierwszego opowiadania ❤️
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżanką w 100%.
UsuńChocolatte: Zuza dobrze mówi, polać jej! :D
UsuńTakie komplementy :D <3 No i co ja mogę zrobić? Nic, tylko szukać weny i czasu :D
UsuńChocolatte: czekam przy najbliższej okazji 😄😄
UsuńChocolatte: No problemo! Stawiam następnym razem w Warsaw, jeśli postarasz się o przywrócenie pierwszego opowiadania :D
UsuńChocolatte: działania w tym kierunku już zostały podjęte :D
UsuńChocolatte: Cieszę się bardzo :D Już niedługo będę musiała rozbić świnkę w takim bądź razie :D
UsuńRewelacja.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część opowiadania?
😭.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna częśćza....opowiadania?
Smutno mi bo nic nowego nie ma 😡
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część?
OdpowiedzUsuń😓😓😓 smutno bo nic nowego nie widać.
OdpowiedzUsuńFatalnie zaczął się ten nowy tydzień.
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję że humor sobie poprawię czytając kolejną część super genialnego opowiadania,a tu zaglądam i nic nowego nie widzę.
Kiedy można się czegoś nowego spodziewać?
Nie chcę nic obiecywać, ale jeśli dobrze pójdzie, to być może jutro uda mi się coś napisać.
UsuńPozdrawiam i życzę lepszej reszty tygodnia! :))
Wchodzę żeby zobaczyć co tam słychać u mojej ulubionej autorki opowiadań i nic nowego nie widać.
OdpowiedzUsuńSzkoda 😌
Kiedy można się spodziewać kolejnej części opowiadania?
OdpowiedzUsuń😓😅😌
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część super opowiadania?
OdpowiedzUsuńHalo kiedy kolejna część opowiadania?
OdpowiedzUsuńI co dalej?
OdpowiedzUsuńNo właśnie co dalej?
OdpowiedzUsuń😌😅😌😓😓😥
OdpowiedzUsuńKiedy można liczyć na kolejną część super opowiadania?
OdpowiedzUsuńMinął tydzień jedn,drugi i nadal nic nowego nie widać.
OdpowiedzUsuńWielka szkoda 😓
Kiedy kolejny next?
OdpowiedzUsuńCo się dzieje że tutaj tak pusto?
OdpowiedzUsuń😥☹😢📍📍😭😭😢.
OdpowiedzUsuńKiedy kolejna część super opowiadania?
OdpowiedzUsuńCo tam słychać u mojej ulubionej gwiazdy bloga o lekarzach.
OdpowiedzUsuńSzkoda że nic nowego prawie od miesiąca się nie pojawiło.
Kiedy kolejna część super opowiadania?😉
Chokolet kiedy kolejny next?
OdpowiedzUsuńCo tu tak pusto.
OdpowiedzUsuńNic się nie dzieje.
Kiedy kolejna część super opowiadania?
podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://ulaimarek.blogspot.com/
Szkoda ze Nic nowego nie ma
OdpowiedzUsuńMinol miesiąc a tu nic.
OdpowiedzUsuńSzkoda a nawet wielka szkoda.
Kiedy można się spodziewać kolejnej części super opowiadania?
OdpowiedzUsuńCo się dzieje że tu od ponad miesiąca nic nowego nie pojawia się.?
OdpowiedzUsuńDroga koleżanko kiedy można się spodziewać kolejnej części opowiadania?
OdpowiedzUsuńNapisz proszę i nie olewaj nas 😌
czy ty żyjesz wogule.
OdpowiedzUsuńdaj jakiś znak
Witam.
OdpowiedzUsuńMam jedno krótkie pytanko czy ten blog będzie jakoś funkcjonował?
Kiedy może pojawić się kolejna częśc twojego opowiadania?
pozdrawiam serdecznie
Kori? Żyjesz?
OdpowiedzUsuńKori daj znać czy żyjesz?
OdpowiedzUsuńBędzie kolejna część opowiadania jeszcze?
Żyjesz
OdpowiedzUsuńRozumiem że nie masz czasu na blogowanie, ale proszę odezwij się :(
OdpowiedzUsuńOdzywam się! :))
UsuńKochani, naprawdę nie wyrabiam się czasowo i to jest powód milczenia tutaj. Nie olewam Was. Opowiadanie na pewno nie "urwało się na stałe". Prędzej czy później się tutaj pojawi! :) Mam nadzieję, że nastąpi to prędzej. Trzymajcie kciuki!
Aha! I dziękuję bardzo za to, że tutaj zaglądacie :))