sobota, 22 listopada 2014

Po prostu mnie kochaj (XII)


Te kilka dni, spędzonych tylko we dwoje, bez zamartwiania się, zastanawiania... minęło niesamowicie szybko, ale i najcudowniej, jak tylko mogłam sobie wymarzyć. Każda godzina spędzona wspólnie. Każdy posiłek jedzony razem. Spacery, rozmowy... A czasem milczenie we dwoje, które nie krępując nas w żaden sposób, dawało chyba najwięcej. Maks każdym gestem starał się pokazać mi, jak jestem dla niego ważna, jak bardzo mnie kocha, jak tęsknił... I jak bardzo żałuje tego, co wydarzyło się między nami. Starał się wynagrodzić mi ten czas, o którym żadne z nas nie chciało pamiętać. Był czuły, kochany, radosny, cały czas uśmiechnięty... Właśnie za takim Maksem tęskniłam ostatnimi tygodniami i przez te kilka dni znów mogłam się nim cieszyć.
Bałam się powrotu. Tak jak sobie obiecaliśmy, przez te kilka dni, nie rozmawialiśmy o problemach, odsunęliśmy wszystko i wszystkich na bok. I choć udało nam się nawet nie myśleć o wszystkim tym, co zostało za nami, w Toruniu... obydwoje zdawaliśmy sobie sprawę, że od problemów można uciec tylko na chwilę. Chwilę, która była nam potrzebna, którą wykorzystaliśmy do granic możliwości... I która właśnie dobiegła końca. Późnym, niedzielnym popołudniem opuściliśmy naszą oazę spokoju i ruszyliśmy w kierunku Torunia...

***
- Ala? - głos Maksa spowodował, że oderwałam wzrok od zmieniających się za szybą obrazów i spojrzałam na niego.
- Hm?
- Co się dzieje? - zerknął w moim kierunku, zatrzymując samochód na czerwonym świetle.
- Nic - wzruszyłam ramionami, odwracając wzrok.
- Przecież widzę... - westchnął, dając mi do zrozumienia, że tak łatwo nie odpuści - Nie odzywasz się przez całą drogę... Nie uśmiechasz... - kontynuował.
- Boję się - odparłam jednym tchem, spoglądając na niego po chwili.
- … - milczał, pokonując kilka kolejnych kilometrów. Dopiero po upływie dłuższej chwili poczułam, jak kładzie dłoń na moim kolanie. - Kocham Cię. I to jest najważniejsze.
- … - uśmiechnęłam się delikatnie, przykrywając jego dłoń swoją. - Ja ciebie też. I masz rację... To jest najważniejsze.
- … - odpowiedział uśmiechem, który udało mi się dostrzec pomimo tego, że patrzył przed siebie.
- Kiedy do niej pojedziesz?
- Jak wrócimy zadzwonię do Andrzeja. Najpierw z nim porozmawiam... A do Olgi zajrzę jutro przed dyżurem. Muszę zapytać też Piotra o wypis... Wspominał, że za kilka dni. Będę musiał poszukać jakiegoś mieszkania...
- Myślisz, że zrozumiała?
- Że nigdy z nią nie będę?
- Mhm.
- Nie wiem. - przyznał, a mnie nie trudno było wyczuć całkowitą szczerość w jego głosie. - Ale kiedyś zrozumie... Musi.
- Maks...
- Hm?
- Obiecaj mi jedno...
- Wszystko! - uśmiechnął się, rozładowując w ten sposób atmosferę, która jakby mimowolnie stała się nieco napięta.
- Obiecaj mi, że będziemy o wszystkim rozmawiać. Nie pozwalaj mi się domyślać...
- Obiecuję - tym jednym, krótkim słowem zakończył w tym momencie naszą rozmowę na ten temat, sprawiając jednocześnie, że uwierzyłam, zaufałam... I mimo wszystko byłam spokojniejsza. Choć wiedziałam, że nie jedna trudniejsza chwila, czy rozmowa jeszcze przed nami.
***
- Wiesz, że mamy jutro razem dyżur? - Maks z szerokim uśmiechem na ustach stanął tuż za mną, obejmując w talii, kiedy w łazience, tuż po prysznicu, rozczesywałam włosy.
- Wiem - odpowiedziałam mu tym samym, przez chwilę wpatrując się w nasze wspólne lustrzane odbicie. Nasze spojrzenia skrzyżowały się, jednak tylko na moment, gdyż Maks pochylił się w kierunku mojej szyi i zaczął składać na niej delikatne pocałunki, jednocześnie dłońmi próbując rozprawić się z paskiem szlafroka. - A Ty wiesz, że musimy wcześnie wstać?
- No ale przecież odpoczywaliśmy tyle dni... - oparł beztrosko, przerywając na moment i mocno wtulając się w moje plecy. Z wesołymi iskierkami w oczach ponownie spojrzał w nasze odbicie.
- Wariat... - pokręciłam głową, po chwili odwracając się w jego stronę. - Idź pod prysznic, co?
- … zmarszczył nos, pochylając się w moją stronę i lekko muskając moje usta. - Poczekasz na mnie w łóżku?
- Jeśli nie zasnę... Idź już - skinęłam w kierunku prysznica, kiedy ponownie chciał mnie pocałować. - No już! - klepnęłam go lekko w ramię, w efekcie czego śmiejąc się, wypuścił mnie z objęć, a sam zabrał się za rozpinanie guzików swojej koszuli. Posłałam mu szeroki uśmiech po czym wyszłam z łazienki, kierując się od razu do łóżka. Położyłam się, otulając się pościelą i wtulając twarz w poduszkę Maksa. Kąciki moich ust samoczynnie powędrowały ku górze. Poduszka pachniała Maksem... a ja uwielbiałam ten zapach. Przymknęłam powieki, choć zdawałam sobie sprawę, że tej nocy sen nie przyjdzie zbyt szybko i łatwo...

- Śpisz? - zapytał cicho, wślizgując się pod pościel.
- Yym - zaprzeczyłam, odwracając się w jego stronę, a kiedy tylko położył się na plecach, wtuliłam się w jego ciało, kładąc głowę na jego torsie, a dłonią obejmując go w pasie. - Nastawiłeś budzik? - spytałam, nie otwierając oczu.
- Na 6 - odparł, przytulając mnie do siebie i muskając moje włosy. - Dobranoc?
- Mhm... - uśmiechnęłam się, czując jak wsuwa swoją dłoń pod koszulkę mojej piżamy, a następnie spoczywa ona na moim brzuchu. - Dobranoc.

- Alicja? - odezwał się ponownie, po dłuższej chwili, w ciągu której nie zdążyłam jednak zasnąć. W odpowiedzi podniosłam głowę i spojrzałam w jego kierunku. - Nie śpisz? To dobrze, bo chciałem ci jeszcze coś powiedzieć... - kontynuował. Zaintrygowana sięgnęłam dłonią do nocnego stolika i zapaliłam nocną lampkę, by móc widzieć jego twarz.
- Co się dzieje?
- Po prostu... Też się boję. I wiem, że nie mogę zagwarantować ci, że teraz... Będzie tak dobrze, jak było w ciągu tych ostatnich kilku dni, a... bardzo bym chciał.
- Wiem - podniosłam się lekko, składając przelotny pocałunek na jego ustach. Uśmiechnął się delikatnie, przyjmując tę pieszczotę, jednak zaraz spoważniał ponownie. - Maks, ja wiem, że nie będzie lekko... Jestem świadoma tego, że jeszcze niejedna ciężka chwila przed nami... Że jeszcze nie raz będzie bolało...
- Ale już nigdy tak, jak wtedy. Nie mogę ci obiecać, że będzie dobrze, tak, jak byśmy tego chcieli... Ale jednego możesz być pewna, nie pozwolę ci już odejść. Nigdy.
- I bardzo mi to odpowiada, wiesz? - uśmiechnęłam się, wtulając się z powrotem w jego ciało. - Po prostu mnie kochaj.

***


 PS Nie spodziewałam się, że uda mi się napisać kolejną część tak szybko. A jednak :)
Pozdrawiam! :)


1 komentarz: