niedziela, 17 sierpnia 2014

Niespodziewany gość - część 20



- Ale jestem zmęczona – westchnęła Alicja rzucając się na łóżko w sypialni
- Czym jesteś taka zmęczona? – zapytał jej mąż – Nie miałaś dziś żadnych skomplikowanych zabiegów. Ten wyrostek tak się wymęczył? – dokończył kładąc się obok niej
- Nieeee – odpowiedziała – Ale dziś byłam takim lekarzem, o którym marzyłam w trakcie studiów – zamknęła oczy. Maks przewrócił się na brzuch tak, żeby móc swobodnie na nią patrzeć. Na jej długie rzęsy, które mimo braku tuszu wyglądały imponująco, na mały nosek. Uwielbiał, gdy złościła się na niego, słodko wtedy marszczyła nos. I na te kilka piegów rozsianych po jej rumianych policzkach. Była taka piękna i tylko jego. Mógł wpatrywać się w jej twarz godzinami.
- Pójdę przygotować ci kąpiel – zarządził Keller – A potem…
- A potem? – zapytała uwodzącym głosem podnosząc się z szeroko otwartymi oczami. Maks nie odpowiedział tylko wszedł do łazienki śmiejąc się.

*** 
 
Wyszła w szlafroku z łazienki wycierając ręcznikiem jeszcze mokre włosy. Zauważyła, że na brzegu łóżka ze spuszczoną głową, w skupieniu siedział jej mąż. Opuściła ręce, podeszła do niego.
- Maks? – zapytała – Wszystko w porządku?
- Co? – wyrwała go z rozmyślań – Taaak, wszystko dobrze. Kładź się – rozkazał
- Słucham?! – była kompletnie zdziwiona. Keller zaśmiał się.
- Połóż się na brzuchu, proszę – polecił – Zrobię ci masaż – wyjaśnił, a twarz Alicji rozpromieniła się. Szybko wykonała polecenie swojego męża, uprzednio rozluźniając pasek od szlafroka i opuszczając go delikatnie z ramion. Maks wygodnie usadowił się tak żeby górować nad plecami żony. Wziął z szafki nocnej olejek przeznaczony do masażu. Wylał odrobinę na plecy swojej żony, a ona delikatnie wzdrygnęła się – jej ciało rozgrzane w kontakcie z zimnym płynem. Przejechał dłońmi po grzbiecie Alicji rozprowadzając olejek. Gęsia skórka pojawiła się w miejscach, w których ich skóra spotkała się. Przyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa. A to był dopiero początek! Już po pierwszych kilku ruchach, pani Keller wiedziała, że ręce jej męża stworzone są nie tylko do operowania, ale także do masowania. Szybko poczuła jak napięcie schodzi z jej ramion, a wszystko to tylko dzięki dotykowi dłoni Maksa! Zamknęła oczy, aby kolejnym zmysłem chłonąć te boskie doznania. Keller przeniósł się trochę niżej z masowaniem. Po kilkunastu minutach doskonale znał czułe miejsca na ciele swojej żony. Często niespodziewanie zmieniał kierunki i przez przypadek delikatnie muskał szyję, miejsca za uszami, na co Alicja reagowała cichymi westchnieniami lub jękami. Wtedy uśmiech Kellera powiększał się jeszcze bardziej. Doskonale zdawał sobie sprawę, że o co w tych momentach nie poprosiłby żony, ona zgodziłaby się na to bez zbędnego tłumaczenia. 
 
*** 
 
Spojrzał na zbielałe kłykcie swojej żony. Jej nogi trzęsły się, a złożone jak do modlitwy dłonie były w bezruchu.
- Nie denerwuj się tak – próbował ją odciągnąć od czarnych myśli – Pomyśl o czymś przyjemnym
- Nie mogę, nie teraz – szybko odpowiedziała Ala, im mniej słów tym lepiej.
- Zobaczysz, to będzie formalność – był pewny siebie. Objął swoją żonę dodając jej otuchy – No już, uśmiechnij się. Musimy im pokazać, że jesteśmy tego warci – wyszedł jej trochę grymas, już Maks chciał złożyć reklamację, ale usłyszeli, że ktoś otwiera drzwi
- Państwo Keller? – zapytała kobieta, na co obydwoje kiwnęli głowami – W takim razie zapraszam. 
 
*** 
 
50, 60, 70, 80 – liczby dość szybko się zmieniały na liczniku
- Maks! – zwróciła się do niego Alicja – Zwolnij! Jesteśmy w mieście, policja może nas złapać! – upomniała go. Jednak on nic nie mógł na to poradzić, że jego noga zrobiła się teraz tak bardzo lekka i z wielką łatwością przychodziło mi wciskanie pedału gazu. Żadne z nich nie spodziewało się takich informacji. Głos Aliny Nowak mówiący „Państwa podanie zostało rozpatrzone pozytywnie” krążyło mu głowie jak adrenalina we krwi. Dodawało skrzydeł, wiary i siły. Zwolnił na prośbę swojej żony. Nie mógł pozwolić sobie teraz na jakiekolwiek wykroczenia. Gdy tylko przekroczyli próg domu, Maks chwycił Alicję w swoje ramiona i objęci kręcili się na środku przedpokoju, zupełnie jakby znowu mieli po te naście lat i ich małe wielkie marzenia właśnie miały się spełnić.
- Ala! – postawił ją na ziemi i w swoich dłoniach schował jej zaróżowione policzki – Słyszałaś to, prawda? Słyszałaś? – pytał, do tej pory nie wierząc
- Wariacie! – próbowała się od niego uwolnić – Tak, słyszałam
- Będziemy rodzicami, rozumiesz?! – teraz to już chodził od okna do drzwi. Nie mógł w spokoju ustać.
- Maks – zwróciła się do niego – Wiesz, że to dopiero początek. Mały musi nas zaakceptować, procedury… - nie pozwolił jej dokończyć. Złapał ją za ramiona
- Wiem, ale czuję, że wszystko pójdzie dobrze tym razem. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz