wtorek, 19 sierpnia 2014

...

Witajcie! ;)

W związku z tym, że opowiadanie Chocolatte dobiegło końca, powracam dziś z moim przerwanym opowiadaniem. Tym, pisanym z perspektywy Alicji. Dla przypomnienia zamieszczam fragment ostatniej części.
Nowa powinna się pojawić jeszcze dziś, wieczorem. ;)



Maks miał rację, ojciec zdążył uprzedzić Elę. Dlatego wcale się nie zdziwiła, kiedy zapukałam do drzwi jej gabinetu. Przyjęła mnie z otwartymi ramionami, jasno dając do zrozumienia, że do samego końca miała nadzieję, że wszystko to skończy się właśnie tak, jak się skończyło. Wyszłam z gabinetu z otrzymanymi w bonusie kilkoma dniami wolnego. Chyba pierwszy raz nie sprzeciwiałam się, słysząc że ''kilka dni bez pracy dobrze mi zrobi''.
Spojrzałam na zegarek. Na oddziale chwile temu skończył się obchód. Co oznaczało, że Maks prawdopodobnie właśnie teraz rozmawia z Olgą. Nieprzyjemny dreszcz przeszedł przez moje ciało na samą myśl o tym...
- Alicja! - usłyszałam za plecami, a już po chwili znalazłam się w ramionach przyjaciółki. - Tak się cieszę! - dodała, ściskając mnie mocno.
- Beata? - roześmiałam się, uświadamiając sobie, jak ogromną plotkarą jest moja własna siostra.
- ... - przytaknęła. - Wszystko dobrze, tak?
- Dobrze. - odpowiedziałam, spuszczając wzrok.
- Ala?
- Maks właśnie rozmawia z Olgą. Trochę się boję... - przyznałam, ruszając powoli razem z Sylwią w stronę oddziału.
- No to porozmawia, wyjaśni wszystko jak trzeba i będzie dobrze.
- Mam nadzieję. - uśmiechnęłam się niepewnie.
- Będzie! Muszę lecieć... - zerknęła na mnie, a później na zegarek. - Za chwilę mam operację.
- Co masz?
- Wyrostek.
- Aa... No to leć, a ja posiedzę w lekarskim. Poczekam na Maksa.
- Będzie dobrze! - uśmiechnęła się, muskając mnie w policzek i pognała w kierunku operacyjnej. A ja skierowałam się do lekarskiego, gdzie panowała głucha cisza. Nic dziwnego. O tej porze każdy miał coś do roboty. W tym momencie żałowałam, że sama nie mam nic do zrobienia. Zbawieniem dla moich myśli krążących wokół rozmowy Maksa i Olgi byłoby chociaż wypełnienie dokumentacji. Niestety... Nawet takim obowiązkiem nie mogłam wypełnić swojego czasu. Usiadłam na kanapie, umiejscawiając się wygodnie, między poduszkami i dosłownie na moment przymknęłam powieki.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz