poniedziałek, 9 czerwca 2014
Niespodziewany gość - część 3
Obudził go dźwięk spuszczanej wody w łazience. Spojrzał w bok i zauważył, że nie ma przy nim Alicji.
- Kochanie? – zawołał.
Po chwili wyszła, stanęła w drzwiach, była blada jak nigdy.
- Co się stało? – zaniepokojony szybko znalazł się przy żonie przytulając ją.
- Nie wiem, chyba czymś musiałam się zatruć wczoraj u ojca – wtuliła się w jego ramiona – Mdliło mnie już trochę w nocy- ucałował jej skroń.
- Może zostaniesz dzisiaj w domu? – próbował zaproponować, choć dobrze znał jej odpowiedź.
- Nie, Maks – zaprzeczyła od razu – Już mi trochę lepiej, naprawdę. Poza tym mam planowe operacje, a tutaj wynudziłabym się tylko – odchyliła się delikatnie od niego i położyła dłonie na jego torsie – Jeśli znowu bym się źle czuła, to w szpitalu chyba się mną zajmiesz, co? – spojrzała na niego lekko zawstydzona spod byka. Ujął jej brodę w dwa palce i namiętnie ją pocałował przekazując jej w nim, że zawsze będzie się nią opiekował, nie zależnie od miejsca i czasu.
***
- Doktor Keller? – zapytał Leon
- Przepuklina – odpowiedziała Alicja
- Appendektomia – w tym samym czasie odpowiedział Maks, co spowodowało salwę śmiechu na sali.
- Doktorze Orda zajmie się pan razem z doktorem Gułą tym guzem – zadecydował. Siedzieli wspólnie przy stole i rozdzielali zadania nawzajem, a czasami konsultując się. Daniel wyciągnął kanapki i kolorową sałatkę z majonezem, której zapach szybko rozprzestrzenił się w powietrzu i dotarł do nozdrzy Alicji, a ta szybko zamknęła usta dłonią i wybiegła z pokoju lekarskiego prosto do łazienki. Zaniepokojony Maks i Leon szybko wybiegli za nią. Po chwili ukazała im się, jej bladość skóry idealnie komponowała się z bielą ściany, o którą się opierała.
- Córuś, co ci jest? – zapytał z troską Jasiński podchodząc do niej
- Tak wczoraj chwaliłeś tą kaczkę, że chyba za dużo jej zjadłam i mi zaszkodziła – powiedziała próbując się uśmiechnąć, ale wyszedł jej tylko krzywy grymas.
- Dziwne, bo nikt inny nie skarżył się na jakiekolwiek dolegliwości – zamyślił się, a po chwili dodał – Może chcesz zostać w szpitalu i zrobić dodatkowe badania? – gdyby wzrok potrafił zabijać Leon leżałby już na podłodze martwy.
- Tato, ja też jestem lekarzem i potrafię postawić diagnozę, zatrułam się wczoraj i koniec – była zdenerwowana, że wszyscy próbują decydować za nią! – Kilka dni i mi przejdzie.
- To może chociaż wróć do domu i się połóż, odpocznij – próbował jeszcze z nią walczyć, a ona minęła ich i wyszła nie słuchając co mają jeszcze do powiedzenia.
- Czeka cię ciężkie życie z takim uparciuchem – zaśmiał się Leon i poklepał Maksa po ramieniu
- Dzisiaj rano też próbowałem ją przekonać do pozostania w łóżku, żeby się wyleczyła, a nie rozsiewała bakterie wśród pacjentów, ale nawet ja nie byłem w stanie jej przekonać – ze zrezygnowaniem stwierdził Keller – Mam nadzieję, że jej szybko przejdzie.
- Ja też – pokiwał głową Jasiński
***
Minuty zamieniały się w godziny, a godziny w dni. Życie pracowników Copernicusa toczyło się normalnym torem, bez żadnych niespodziewanych sytuacji. Każdego dnia ratowali życie swoich pacjentów, a czasami także i swoje. Mdłości pani Keller na szczęście ustąpiły, co uspokoiło trochę zaniepokojoną jej stanem zdrowia rodzinę. Jednak zaczęła ona coraz częściej odwiedzać łazienkę, co nie uszło uwadze obserwującego ją męża. Kiedyś zajadała się jego daniami, a teraz przebierała tylko widelcem w talerzu i mało co trafiało do jej żołądka. Często można ją było spotkać z głową w chmurach na szpitalnym korytarzu.
- Ala! – krzyknęła do niej Sylwia – Przywieźli pacjenta z wypadku operujesz! – lekarka szybko wróciła na ziemię i pobiegła w stronę bloku operacyjnego. Myjąc się do operacji Daniel opowiadał jej o stanie pacjenta przygotowywanego do zabiegu.
- Nieprzytomny, utrata świadomości stwierdzona na miejscu zdarzenia, ciśnienie niskie i ciągle spada, skrzyżowaliśmy już krew, w drodze do nas o mało co się nie wykrwawił. Na zdjęciu widać stłuczenie wątroby, krwiaka śledziony, nie wiem co z trzustką, ale wspólnie z doktorem Jasińskim doszliśmy do wniosku, że też może być uszkodzona.
- Pacjent gotowy – poinformowała ich Beata
- Zmierzmy się z tym – powiedziała do Ordy, wzięła głęboki oddech i weszli na salę.
***
Operacja rzeczywiście okazała się skomplikowanym zabiegiem. Razem z Danielem musiała wykazać się umiejętnościami chirurgicznymi, ale najważniejsze było to, że pacjent przeżył i na razie jest w stanie stabilnym. Jeśli nie pojawią się żadne komplikacje to za kilka miesięcy będzie mógł wrócić do pełnej sprawności. A ona w końcu, po tym męczącym dniu, mogła wrócić do domu. Nie czekała nawet na męża, którego operacja nadal trwała. Gdy tylko przekroczyła próg mieszkania, poczuła piasek pod oczami, a w uszach słyszała proszący głos łóżka „Chodź do mnie, połóż się, odpocznij”, a tego zlekceważyć nie mogła. Nie dbała o to, że jest w ubraniach, zdjęła tylko buty i oddała się w krainę Morfeusza. Maks wrócił niewiele później od niej. Dzisiejszy wypadek, który miał miejsce na ulicach Torunia dał mu się we znaki i stał przy stole ponad 9 godzin. Jedyne o czym teraz marzył to przytulić się do ciepłego ciała jego żony i zasnąć. Skierował swe kroki od razu do sypialni i mimowolnie podniósł kąciku ust do góry widząc śpiącą Alicję. Nie wiele myśląc położył się obok niej, a ta wyczuwając, że Maks kładzie się obok niej przylgnęła do niego bez otwierania powiek. Nie minęła chwila, a obydwoje spali jak małe dzieci.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie, przepięknie! :)
OdpowiedzUsuńCzyżby Alicja była w ciąży? ^^
Świetne :D Bardzo mi się ta część spodobała ♥ Też o tym pomyślałam czyżby nasza Ala była w ciąży ? ♥
OdpowiedzUsuńJaka sielanka :) Jeśli rzeczywiście Ala jest w ciąży to trzeba przyznać ze szybko im to poszlo :)
OdpowiedzUsuńCzekam dzisiaj za nową notką. Liczę na to, ze się ukaże. Zapraszam też do siebie na http://ala-i-maks-az-do-smierci.blogspot.com/ lub http://ala-i-maks.blog.pl/ na razie oba te adresy funkcjonują ale wkrótce całkowicie przejdę na blogspot
OdpowiedzUsuń