niedziela, 18 sierpnia 2013
[9]
Czy mówiłam już, że jesteście cudowni? Dziękuję za wszystkie komentarze! ;*
Jedząc, co chwilę na niego zerkała. Widziała, jak na początku zamiast jeść, tylko bawi się widelcem, zawijając na niego makaron i odkładając go po chwili. Chciała jakoś się odezwać, powiedzieć coś, cokolwiek... Byle przerwać panującą między nimi ciszę, która z minuty na minutę robiła się coraz bardziej uciążliwa, a powietrze jakby gęstniało. Nie bardzo wiedziała co... Z jednej strony czuła, że nie powinna już wracać do żadnego z poruszanych przez nich tematów. Powiedzieli sobie wszystko i zamknęli przeszłość za sobą. A z drugiej... Widziała, jak gryzie go to, co mu powiedziała. Jak ciężko jest mu poradzić sobie z faktem, że istnieje ktoś taki, jak Bartek... Chciała jakoś mu pomóc. Czy powinna po raz kolejny zapewnić go, że to nic nie znaczyło? Że nie wiązały się z tym żadne emocje? Że tylko jego kocha, tylko przy nim czuje się spełniona? Czy po prostu dać mu czas oswoić się z tym 'faktem'? Bała się tylko tego, że Maks nie będzie w stanie puścić tego w niepamięć, że teraz już nigdy nie będzie tak jak kiedyś...
Już chciała się odezwać, kiedy z sypialni usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. Obydwoje rozpoznali, że to komórka Maksa. Wstał więc bez słowa kierując się do pomieszczenia, a ona odprowadziła go wzrokiem. Kiedy zniknął za progiem odłożyła sztućce i odsunęła talerz od siebie. Kochała spaghetti w wykonaniu Maksa. Tak jak i każdą potrawę. W kuchni był perfekcyjny. Potrafił gotować a co najważniejsze - robił to z przyjemnością i taką łatwością. Ale w tym momencie żal i zdenerwowanie za bardzo ściskało jej żołądek, by mogła wcisnąć w siebie jeszcze choćby kęs tego przepysznego dania.
Z kieszeni spodni leżących na fotelu wygrzebał dzwoniące urządzenie. Spojrzał na wyświetlacz i orientując się kim jest dzwoniący, przyłożył telefon do ucha.
- Cześć Jivan... - starał się przybrać normalny ton głosu. Wesoły i spokojny. I chyba nawet mu się to udało. Wsłuchiwał się w słowa przyjaciela i kątem oka obserwował, jak Ala wchodzi do sypialni, siada na skraju łóżka i splatając swoje dłonie spogląda na niego. - Ale... Teraz? - spytał, zdziwiony. - No dobrze, ale... Jivan... Spokojnie! - delikatnie się uśmiechnął. - Dobrze, będę. Nie, nie ma problemu. Jivan! Proszę Cię... Będę. - skończył rozmowę, chowając od razu telefon do kieszeni spodni. - Dzwonił Jivan... - zaczął, podchodząc do niej i siadając tuż obok. - Ewa wychodzi jutro ze szpitala. Urządzili pokoik Stasia na dole, a teraz Ewa zarządziła, że mały będzie spał z nimi w sypialni... I trzeba przenieść na górę łóżeczko, przewijak... I te wszystkie akcesoria. Poprosił mnie, żebym przyjechał... - chwycił jej splecione dłonie, wziął jedną rękę i splótł ją ze swoimi palcami. Podniósł głowę i spojrzał jej prosto w oczy. Uśmiechnęła się delikatnie.
- No pewnie, jedź.
- Jivan miał wyrzuty sumienia, że prosi mnie o pomoc akurat teraz. Kiedy się pogodziliśmy... - mówił, bawiąc się jej dłonią i skupiając na ich splecionych palcach wzrok. - Szybko wrócę.
- Podrzucisz mnie w tym czasie do Sylwii? - spytała, uwalniając dłoń z uścisku i powoli wstając.
- ... - zdezorientowany powiódł za nią wzrokiem. - Do Sylwii?
- ... - wzruszyła ramionami. - Powinna być już w domu... Posiedzę z nią i zaczekam na Ciebie. Może... Przy okazji spakuję trochę swoich rzeczy? - rzuciła pytanie jakby w powietrze, przechodząc do łazienki. Stanęła przed lustrem i biorąc do ręki szczotkę związała włosy w kucyk. Oczekiwała od niego jakieś odpowiedzi. Nie odezwał się. Nie przytaknął, nie potwierdził, że ma się spakować, że nadal chce by z nim zamieszkała. Poczuła się zmieszana. Oparła się dłońmi o umywalkę i wpatrzyła w swoje odbicie. - Albo przebiorę się i pójdę pobiegać... - dodała, bardziej do siebie. We własnych oczach dość szybko dostrzegła zbierające się łzy... Czyli jednak nie potrafił zapomnieć o tej nieszczęsnej nocy, którą spędziła z Bartkiem? Zamrugała szybko. I w tym momencie zobaczyła, jak podchodzi do drzwi i staje w progu, opierając się o framugę. Intensywnie się jej przyglądał, skupiając w końcu wzrok na jej odbiciu w lustrze, na jej oczach.
- Myślę, że to jest dobry pomysł. - uśmiechnął się delikatnie, kiedy w odbiciu złapał jej spojrzenie. Powoli odwróciła się w jego stronę, bez słowa się mu przyglądając. Nic nie potrafiła wyczytać z wyrazu jego twarzy.
- Idziemy? - spytał i odwrócił się, kierując zaraz w stronę przedpokoju. Kiedy do niego dołączyła, czekał na nią przy drzwiach. Wyszli i schodząc ramię w ramię po schodach, w końcu wsiedli do samochodu.
- Myślę, że nie zejdzie się nam więcej, niż dwie godziny. - zaczął, odpalając silnik i wyjeżdżając z parkingu.
- ... - skinieniem głowy dała mu znać, że usłyszała, zrozumiała. Oparła głowę bokiem o szybę i kątem oka się mu przyglądała. Prowadził w skupieniu, tak spokojnie...
- ... - czując na sobie jej wzrok wykorzystał moment, kiedy stali na czerwonym świetle i spojrzał na nią. Patrzyła na niego w takim skupieniu. Jakby chciała dowiedzieć się o czym myśli, jak widzi całą tę sytuację. Uśmiechnął się do niej, a kąciki jej ust automatycznie również delikatnie drgnęły. Żadne słowa, ani jemu, ani jej nie cisnęły się w tym momencie na usta. Jakby potrzebna im była ta cisza. By przemyśleć, ułożyć sobie i odesłać w zapomnienie wszystko to, co było za nimi. Wrócił wzrokiem do jezdni, by po kilku minutach zaparkować na ulicy Łaziennej. Bez słowa przechyliła się w jego stronę i musnęła policzek. Kąciki jego ust, pod wpływem ciepła, które poczuł na policzku uniosły się wysoko ku górze.
- Do zobaczenia. - wyszeptała, odsuwając się i wysiadając. Odjechał a ona wyjmując z torebki klucz, skierowała się na górę. Drzwi były zamknięte, ale kiedy tylko przekroczyła próg usłyszała dźwięk radia, dochodzący z kuchni. W ciągu kilku sekund na korytarzu pojawiła się Sylwia. Wyszła z kuchni, stanęła na środku korytarza i uważnie się jej przyglądając, założyła ręce na biodra. Ala opierając się jedną dłonią o ścianę zdejmowała buty.
- A co Ty tutaj robisz?! - spytała, wyraźnie zdziwiona.
><
- Wiedziałeś?! - Maks zawiedzionym wzrokiem popatrzył na Jivana, odchodząc od łóżeczka, które przed chwilą ustawili pod ścianą, w stronę okna.
- Cały szpital plotkował... - przyznał, poprawiając w łóżeczku pościel i podnosząc spojrzenie na przyjaciela. - To znaczy o tym, że... Że ten żużlowiec kręci się koło Alicji, że byli na kolacji, że gdzieś tam ich razem widziano...
- ... - odwrócił się przodem do okna i oparł dłonie na parapecie, spuszczając po chwili wzrok.
- Nie możesz mieć do niej pretensji... Nie byliście razem. Wyjechałeś... - zaczął, powolnym krokiem podchodząc i stając obok niego. - To nie była zdrada.
- Wiem. Jivan, ja to wszystko wiem... - westchnął.
- No to zostaw to, stary! - poklepał go po ramieniu. - Ciesz się tym, co masz. Wróciliście do siebie... Macie okazję to wszystko naprawić. Zacząć od nowa...
- I zaczniemy. - uśmiechnął się, przez moment na niego zerkając. - Więc mówisz, że to... żużlowiec. - znowu spuścił wzrok, skupiając go na parapecie. - Ala nie interesowała się żużlem...
- Maks! - podniósł głos, odszedł kilka kroków i zatrzymał się w progu. - Daj spokój. Chodź na dół, napijemy się czegoś. Tu już wszystko skończone...
Stał tak jeszcze przez dłuższą chwilę. Wiedział, że jego przyjaciel ma rację. Ale zapomnienie nie mogło przyjść od tak. Musiał sobie z tym poradzić. Uporać się, na swój własny sposób.
- Dla Ciebie. - kiedy wszedł do kuchni, Jivan od razu wręczył mu kubek z parującym napojem. - Zioła. - dodał, po czym sam usiadł przy stole.
- Dzięki. - przykładając kubek do ust, oparł się plecami o blat szafek. - Nigdy nie miałem z tym problemu. - zaczął, skupiając wzrok na podłodze. - Wiesz, jaki byłem... Były czasy, że każdy wieczór spędzałem z inną dziewczyną. Nie przywiązywałem szczególnej wagi do tego, z kim one wcześniej były... A przecież były... I to nie z jednym. Nie obchodziło mnie to. Nie robiło żadnej różnicy... Nie miałem żadnego problemu. A teraz... Z Alicją wszystko jest zupełnie inne...
- Teraz się zakochałeś. - wszedł mu w słowo. - Ala nie jest kolejną dziewczyną, nową zdobyczą... Ala jest kobietą, którą kochasz. Jedyną. Na całe życie...
- Kocham, jasne, że kocham. - zgodził się, przytakując. - Cholernie mi na niej zależy.
- I dlatego tak Ci z tym źle, Maks... Zmieniłeś się. Uczucie Cię zmieniło... - uśmiechnął się, podchodząc i opierając się obok Kellera. - Przestań myśleć o tym, co było. Obydwoje popełniliście jakieś błędy... Ale za bardzo Wam na sobie zależy, by to coś między Wami zmieniło.
- ... - skinął głową, na znak zgody ze słowami przyjaciela i zatopił usta w ciepłym trunku. - Dzięki.
><
- I oczywiście nic mi nie powiesz? - Sylwia od kilku minut chodziła za Alicją, która przemierzała dystans między swoim pokojem, a łazienką, najwyraźniej przygotowując się do biegania. - Ala! Wczoraj w szpitalu... Byliście tacy szczęśliwi... A dzisiaj? Co Ci się stało? Masz czerwone oczy! Płakałaś! Alicja! - stanęła w progu pokoju Szymańskiej, kiedy ta usiadła na łóżku i zawiązywała adidasy. Założyła ręce na biodra. - Nie nadążam za Tobą, za Wami... - westchnęła.
- Idę pobiegać. - Szymańska w końcu wydusiła z siebie jakieś słowa. Zatrzymała się w progu, tuż obok Sylwii. Położyła rękę na jej ramieniu. Chciała coś powiedzieć. Może... Może Sylwia miała rację i rozmowa rzeczywiście by jej pomogła? Ale nie potrafiła. Najlepszym sposobem na stłumienie emocji było dla niej bieganie. - Wrócę za godzinę. - wyszeptała, czując zbierające się w oczach łzy i czym prędzej wyszła z mieszkania.
Kiedy szybkim truchtem kierowała się na swoją ulubioną trasę, w stronę mostu, łzy już spływały po jej policzkach. Żal mieszał się z poczuciem winy. Wczorajsze szczęście, radość z tego, że do siebie wrócili, że dobrze im ze sobą... Dziś potęgowało ból. Jak bardzo bała się, że nocą spędzoną z Bartkiem wszystko przekreśliła, nie były w stanie opisać żadne słowa. Nie potrafiła darować sobie własnej głupoty. Klin, klinem?! Jak takie rozwiązanie w ogóle mogło przyjść jej do głowy...
Z każdym kolejnym krokiem w jej oczach wzbierała się coraz większa fala łez. W końcu zatrzymała się, gdyż przejrzyste krople kompletnie przysłoniły jej cały obraz. Oparła się dłońmi o murek, sięgający jej pasa i pozwoliła emocją wziąć górę, pochylając swoje ciało do przodu. Głośny szloch wydobył się z jej ust, wzmocniony dreszczem przeszywającym jej ciało i ogromnymi strugami łez, lejącymi się po policzkach...
><
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mówiłam Ci już - Sylwia jest jak żywa! Idealnie!
OdpowiedzUsuńI wiesz co ja bym chciała! ♥
Chyba zacznę mieć też traumę...
UsuńBo jak to tak, nie?! :O
Wiem! Ale jeszcze nie teraz, Kochanie! :*
cuuuuuuuuudo ;) masz ogromny talent :D opis zachowań Ali i Maksa - mistrzostwo xd czekam na cd :)/ania
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba ;) Dziękuję!
Usuńcudne :D Wszystkie emocje świetnie opisane :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńBoskie ;-) czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńDziękuję ;)
UsuńTy też jesteś cudowna że starasz się nam dawać takie cudowne opowiadania w miarę regularnie^^:*
OdpowiedzUsuńStaram się pisać jak tylko mam wolną chwilę i oczywiście jak wena dopisuje ;)
UsuńJeej.. Powtarzać się? No cóż, nie mam wyjścia. To opowiadanie jest świetne! Nie.. Świetne to mało powiedziane - genialne! Te opisy... Jesteś moim Mistrzem!
OdpowiedzUsuńOj tam zaraz! Do mistrza, to mi daleko!
UsuńAle strasznie miło słyszeć takie słowa od Ciebie ;)
Pozdrawiam! ;)
hej to opowiadanie jest genialne nie mogę doczekać się następnej części zaglądam już tu dzisiaj z piąty raz z nadzieją , że coś nowego się pojawiło
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;) Cieszę się, że mogłam sprostać dziś waszym oczekiwaniom i dodać kolejną część ;)
UsuńJejku, dlaczego ja nie trafiłam tu wcześniej?!?! Na szczęście wszystko nadrobiłam i teraz już będę na bieżąco. Tak bardzo mi się podoba jak piszesz, wszystko ze szczegółami, nic nie pomijasz :)) Zamiast "rozmawiali", "leżeli", "rozmyślali" u Ciebie wszystko jest obszerne i dokładne, a przy tym każda część jest wystarczająco długa żeby się porządnie wczytać. No i wszyscy bohaterowie są tak "prawdziwi", serialowi ;)) Czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńMomentami mam wrażenie, że jestem zdecydowanie zbyt nadrogliwa, piszą co wszystkim dokładnie. Ale... Inaczej nie umiem :D
UsuńCieszę się, że się podoba ;)
I dziękuję za miłe słowa!
I kolejny raz się powtórzę, ale nie mam innego wyjścia: wspaniale opisanie emocje.
OdpowiedzUsuńPostaci jak żywe, widzę to oczami wyobraźni zupełnie jakbym oglądała kolejne odcinki Lekarzy.
MISTRZOSTWO!
Super, że wplotałaś rozmowę Maksa z Jivanem, bo można było spojrzeć na sytuację z innego punktu widzenia. ;)
Słodzisz mi Monika, oj słodzisz! :D Dziękuję! Cenne są dla mnie Twoje opinie ;)
UsuńGenialne!
OdpowiedzUsuńOdkąd to przeczytałam mam przed oczami Maksa, który tak walczy ze sobą, chcąc zapomnieć o tym co powiedziała Alicja. Czytając, przeżywam wszystko razem z nimi.
Mistrzu, dziękuje, że mogę czytać coś tak cudownego! :-)
ANULA
Cieszę się, że udaje mi się podziałać na waszą wyobraźnię ;) Dla piszącego to ogromny sukces, naprawdę! :) I cenny komplement.
UsuńI co ja mam Ci powiedzieć?
OdpowiedzUsuńŻe to kocham? Że jesteś mistrzem? Że wszystko idealnie opisujesz? To mówię! :**
I zaczynam tęsknić za "pokaż" ♥ [mimo, że tak też lubię, bo mi się stare dobre czasy przypominają ♥]
Mała! A Ty wiesz, że to są jeszcze starsze czasy?! :D Niczym ifilm! ♥ Gdzie pisało się, pisało... I całość dopiero wszystkim pokazywało! :D
UsuńAle to już chyba u nas nie przejdzie :D
'Pokaż' będziesz miała teraz, zaraz. ♥
Wiem! I pamiętam jak na to czekałam! ♥ I ta radość jak się coś pojawiło :D
UsuńPrzejdzie! Gabcia się stara i wychodzi :D
'Pokaż'!♥
Świetnie opisujesz rozdarcie i walkę wewnętrzną zarówno Alicji, jak i Maksa. Cały czas mam ochotę zapytać: dlaczego to Ty nie piszesz scenariusza np. do serialu "Lekarze"? Może wtedy postaci byłoby lepiej nakreślone?
OdpowiedzUsuńNieobecność Pawła na planie lepiej usprawiedliwiona, a nie bzdurnie wprowadzona próba gwałtu? Powiedz mi, dlaczego nie Ty i inne dziewczyny nie tworzycie scenariusza?
Ten serial mógłby być hitem, ale scenariusz momentami woła o pomstę do nieba, dlatego tez Paweł chce spasować. Postać Maksa jest poprowadzona niekonsekwentnie, a z punktu psychologii po prostu fatalnie. Chyba jedna z najgorzej scenariuszowo rozpisanych postaci.
Dlatego , dobrze, że są blogi i na paru z nich prawdziwe cudeńka.
Brak słów na określenie tego świetnego opowiadania! :)
OdpowiedzUsuńIle ja bym dała, żeby taki bieg wydarzeń, i w ogóle takich Alę i Maksa zobaczyć w serialu... ;)
Zapraszam na stronę ;) https://www.facebook.com/lekarzeever
OdpowiedzUsuńWszystko dla Lekarzomaniaków :)
Jesteś genialna. Masz talent. Czytam z zapartym tchem. Nie przestawaj pisać. Nie mogę się już doczekać kolejnego wpisu. Pozdrawiam Cię serdecznie.
OdpowiedzUsuń