W ramach podziękowań za tyyyyyyyyyyyyyyyyle ciepłych słów pod poprzednim postem, dziś przed Wami kolejny ;) Jeszcze raz dziękuję! ; *
Nie było jej zdecydowanie dłużej, niż godzinę. Sylwia wpuściła do mieszkania Maksa, od razu przeszywając go pytającym spojrzeniem. Minął ją w milczeniu i wszedł do kuchni.
- Alicji nie ma. - odezwała się, wchodząc do pomieszczenia. Stał oparty o szafki. - Maks! Co z Wami? - spytała, podchodząc bliżej niego.
- ... - spuścił wzrok.
- Nie wytrzymam. Dobraliście się jak... - westchnęła, przeklinając w duchu. - Z Alicji nigdy nie szło nic wyciągnąć. Tak już ma. Jak ma problem, idzie biegać... Ale Ty?! A... Szkoda słów. - podeszła do szafek i wyjęła z jednej z nich deskę do krojenia. - Wiadomo chociaż, czy zjecie ze mną kolację?
- Poszła biegać? - spytał, jakby nie słysząc pytania Matysik i zadał swoje.
- Tak. - odpowiedziała, jednak kiedy odwróciła się, chcąc jeszcze coś dodać, jak to miała w zwyczaju, Maksa już nie było. Usłyszała tylko dźwięk zamykanych drzwi.
Nie było jej zdecydowanie dłużej, niż godzinę. Sylwia wpuściła do mieszkania Maksa, od razu przeszywając go pytającym spojrzeniem. Minął ją w milczeniu i wszedł do kuchni.
- Alicji nie ma. - odezwała się, wchodząc do pomieszczenia. Stał oparty o szafki. - Maks! Co z Wami? - spytała, podchodząc bliżej niego.
- ... - spuścił wzrok.
- Nie wytrzymam. Dobraliście się jak... - westchnęła, przeklinając w duchu. - Z Alicji nigdy nie szło nic wyciągnąć. Tak już ma. Jak ma problem, idzie biegać... Ale Ty?! A... Szkoda słów. - podeszła do szafek i wyjęła z jednej z nich deskę do krojenia. - Wiadomo chociaż, czy zjecie ze mną kolację?
- Poszła biegać? - spytał, jakby nie słysząc pytania Matysik i zadał swoje.
- Tak. - odpowiedziała, jednak kiedy odwróciła się, chcąc jeszcze coś dodać, jak to miała w zwyczaju, Maksa już nie było. Usłyszała tylko dźwięk zamykanych drzwi.
Na zewnątrz było
już szaro. Szedł przed siebie, skupiając wzrok na swoich butach. Miał nadzieję,
że dobrze obrał trasę. Nie było go naprawdę długo i Alicja mogła zacząć
biegać innymi ścieżkami. Mimo wszystko czuł, że znajdzie ją właśnie tutaj.
Słysząc kroki kilka metrów przed sobą, podniósł głowę. Uśmiechnął się,
orientując się, że to właśnie Szymańska zmierza w jego kierunku. Widział, jak
przez chwilę zwolniła, zastanawiając się pewnie, czy to rzeczywiście on.
- Co tutaj robisz? - spytała, kiedy znaleźli się o kilka kroków od siebie.
- ... - wzruszył ramionami, podszedł bliżej niej i spojrzał prosto w oczy. - Wracamy do domu? Jestem zmęczony. - położył obie dłonie na jej ramionach i przyciągnął ją do siebie. Ułożyła głowę na jego ramieniu i wtuliła się w jego ciało. Tak bardzo potrzebowała tego teraz. Jego bliskości, ciepła... Po raz pierwszy odkąd powiedziała mu o Bartku poczuła, że przytula ją bez większych oporów. Że sam też tego potrzebuje. Jednak... Nadal był inny. Widziała, że się stara. Stara się dla niej... Ale sam ze sobą jeszcze nie do końca sobie radzi.
><
Wrócili do mieszkania na Łaziennej. Sylwia powitała ich zaskoczonym spojrzeniem, jednak o nic już nie pytała. Wiedziała, że i tak niczego się nie dowie. A narzucać się aż tak bardzo nie miała zamiaru. Oni tymczasem na kilka minut weszli do pokoju Szymańskiej. Maks usiadł na łóżku biorąc do ręki książkę, leżącą na nocnym stoliku. Uśmiechnął się do siebie, czytając dedykację na pierwszej stronie, zapisaną własnym pismem. Odłożył książkę na miejsce i przeniósł wzrok na Alicję, która kucała przy komodzie i do niewielkiej torby wrzucała niedbale najpotrzebniejsze rzeczy. Dwie bluzki, spodnie, bieliznę... I coś na jutro, do pracy.
- Gotowa? - spytał, kiedy wyprostowała się i odstawiła torbę na fotel.
- Mhm. - przytaknęła, rozglądając się jeszcze dookoła. Domyślając się czego szuka, ponownie chwycił książkę i pomachał nią. Uśmiechnęła się, na co on wstał, podszedł do torby i wrzucając do niej 'Alicję w krainie czarów' chwycił za uszko. - Chodźmy.
Pożegnali się z Sylwią. Alicja podchodząc do przyjaciółki szepnęła jej na ucho, że przeprasza i dziękuje. Matysik wzruszyła ramionami. Ot, cała Ala. Nigdy nie zwierzała się ze wszystkich swoich problemów. Wiedziała jednak, że jeśli naprawdę będzie tego potrzebowała, w końcu przyjdzie do niej i opowie. W tym momencie, jak widać, nie było takiej potrzeby. Sylwia trochę niespokojnym wzrokiem odprowadziła Szymańską i Kellera i wróciła do zmywania naczyń.
Kiedy tylko weszli do mieszkania, wraz z jej niewielką torbą podążył do sypialni. Poszła za nim, stając w progu. Patrzyła, jak odstawia torbę pod szafą i otwiera jedną, mierząc wzrokiem pustą półkę. Tą samą, na której wcześniej miała swoje rzeczy.
- Rozpakuję się. - zaproponowała, podchodząc do niego. Posłał jej delikatny uśmiech i odsunął się. Patrzył, jak powoli wyjmuje swoje rzeczy i składając je, odkłada na półkę. Atmosfera między nimi cały czas była taka... niepewna. On walczył z myślami. Starał się nad nimi zapanować. A ona bała się tego, co będzie dalej. Czy będzie jak dawniej. W tej chwili nawet nie potrafili ze sobą rozmawiać. Wszystkie słowa wydawały się być nieodpowiednie. Na jakikolwiek temat nie próbowaliby zacząć rozmowy, po chwili ucinali, milknąć.
W końcu Maks przygotował kolację. Zaniósł jedzenie do salonu, ustawił na stoliku i zaczekał, aż Ala wyjdzie spod prysznica. Chwilę później siedzieli na kanapie, jedząc przygotowany przez niego posiłek. Rozmawiali o pracy... Jutro zaczynali dyżur z samego rana. Alicja opowiadała Maksowi o tym, co działo się w szpitalu podczas jego nieobecności, o swoich coraz lepszych relacjach z Beatą... O pacjentach, najciekawszych przypadkach. Wspomniała o wizycie Michaela w Copernicusie, o tym, że dobrze się z nim rozumiała. Wrócili też do tematu półrocznego wyjazdu Ali do Stanów...
- Żałujesz? - spytał, zbierając naczynia i znikając z nimi na chwilę w kuchni. Ona w tym czasie wygodnie usadowiła się na kanapie, podwijając nogi, siadając na własnych stopach. Z odpowiedzią poczekała, aż wróci. Wpatrując się w nią usiadł w drugim rogu kanapy, jednak na tyle blisko, że prawie dotykał jej kolan. Przełożył ramię przez oparcie kanapy, czekając aż mu odpowie.
- Nie. - uśmiechnęła się delikatnie, patrząc mu prosto w oczy. Ton jej głosu był pewny i zdecydowany. To jedno wiedziała, nie żałuje, że zrezygnowała, że została w kraju. - I wiem, że nigdy nie będę żałowała, że nie pojechałam. Ja... - na moment spuściła wzrok, ale zaraz znowu spojrzała mu w oczy. - W gruncie rzeczy w ogóle nie chciałam tam jechać. Przecież... Chciałam tylko uciec. - westchnęła. - Ale mówiłeś, że nie da się uciec, prawda? - kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze.
- Nie da. - przytaknął, uśmiechając się szeroko. - To jak to teraz jest z tym Danielem i Sylwią? - zagadał, zmieniając temat.
Siedzieli ponad dwie godziny. W końcu zmęczenie wzięło górę. Widząc, że ziewa, a oczy powoli zaczynają się jej zamykać odesłał ją do łóżka, sam posprzątał po kolacji, zmył naczynia i wziął szybki prysznic.
Kiedy wszedł do sypialni leżała na plecach, trzymając w dłoniach książkę, którą dostała od niego przed operacją. Uśmiechnął się sam do siebie i podszedł do łóżka. Wślizgnął się pod przykrycie i położył na boku, w jej stronę. Jeszcze przez chwilę nie zwracała na niego uwagi, czytając. W końcu jednak zamknęła książkę i nadal trzymając ją w dłoniach odwróciła głowę w jego stronę.
- To moje ulubione wydanie. - uśmiechnęła się, a kiedy kąciki jego ust tak naturalnie, spontanicznie drgnęły ku górze poczuła przyjemne ciepło na sercu. - Idziemy spać?
- Mhm, daj. - wziął od niej książkę i odłożył na nocny stolik. Zgasił światło i położył się na poduszce, na plecach. Przez chwilę leżała bez najmniejszego ruchu, przyglądając mu się.
- Maks... - odezwała się cicho, miękkim głosem.
- ... - od razu odwrócił twarz w jej stronę.
- Kocham Cię. Wiesz o tym, prawda?
- Wiem. - uśmiechnął się. - Chodź tu. - przesunął lewe ramię, tak, żeby mogła przysunąć się do niego i położyć głowę na jego torsie.
-... - Bez zastanowienia położyła się przy nim, obejmując go dłonią w pasie.
- Ja Ciebie też. - musnął jej włosy, po czym powoli odłożył głowę na poduszkę.
Wtulona w jego ciało, słysząc bicie jego serca i czując na swoich plecach dłoń, którą co chwilę przesuwał to wzdłuż jej pleców, to ramienia, czuła się spokojniej. Mimo wszystko długo nie mogła zasnąć. Leżała z przymkniętymi oczami. Czuła, że on też nie śpi. Jego oddech długo nie pozostawał miarowy. Tej nocy Kraina Morfeusza zaprosiła ich w swoje progi bardzo późno...
PS Za tydzień będziemy już po przedpremierowym odcinku :O
Porzucam swoją ideę czekania i oglądania w tv :D Chcę już! :D ♥
- Co tutaj robisz? - spytała, kiedy znaleźli się o kilka kroków od siebie.
- ... - wzruszył ramionami, podszedł bliżej niej i spojrzał prosto w oczy. - Wracamy do domu? Jestem zmęczony. - położył obie dłonie na jej ramionach i przyciągnął ją do siebie. Ułożyła głowę na jego ramieniu i wtuliła się w jego ciało. Tak bardzo potrzebowała tego teraz. Jego bliskości, ciepła... Po raz pierwszy odkąd powiedziała mu o Bartku poczuła, że przytula ją bez większych oporów. Że sam też tego potrzebuje. Jednak... Nadal był inny. Widziała, że się stara. Stara się dla niej... Ale sam ze sobą jeszcze nie do końca sobie radzi.
><
Wrócili do mieszkania na Łaziennej. Sylwia powitała ich zaskoczonym spojrzeniem, jednak o nic już nie pytała. Wiedziała, że i tak niczego się nie dowie. A narzucać się aż tak bardzo nie miała zamiaru. Oni tymczasem na kilka minut weszli do pokoju Szymańskiej. Maks usiadł na łóżku biorąc do ręki książkę, leżącą na nocnym stoliku. Uśmiechnął się do siebie, czytając dedykację na pierwszej stronie, zapisaną własnym pismem. Odłożył książkę na miejsce i przeniósł wzrok na Alicję, która kucała przy komodzie i do niewielkiej torby wrzucała niedbale najpotrzebniejsze rzeczy. Dwie bluzki, spodnie, bieliznę... I coś na jutro, do pracy.
- Gotowa? - spytał, kiedy wyprostowała się i odstawiła torbę na fotel.
- Mhm. - przytaknęła, rozglądając się jeszcze dookoła. Domyślając się czego szuka, ponownie chwycił książkę i pomachał nią. Uśmiechnęła się, na co on wstał, podszedł do torby i wrzucając do niej 'Alicję w krainie czarów' chwycił za uszko. - Chodźmy.
Pożegnali się z Sylwią. Alicja podchodząc do przyjaciółki szepnęła jej na ucho, że przeprasza i dziękuje. Matysik wzruszyła ramionami. Ot, cała Ala. Nigdy nie zwierzała się ze wszystkich swoich problemów. Wiedziała jednak, że jeśli naprawdę będzie tego potrzebowała, w końcu przyjdzie do niej i opowie. W tym momencie, jak widać, nie było takiej potrzeby. Sylwia trochę niespokojnym wzrokiem odprowadziła Szymańską i Kellera i wróciła do zmywania naczyń.
Kiedy tylko weszli do mieszkania, wraz z jej niewielką torbą podążył do sypialni. Poszła za nim, stając w progu. Patrzyła, jak odstawia torbę pod szafą i otwiera jedną, mierząc wzrokiem pustą półkę. Tą samą, na której wcześniej miała swoje rzeczy.
- Rozpakuję się. - zaproponowała, podchodząc do niego. Posłał jej delikatny uśmiech i odsunął się. Patrzył, jak powoli wyjmuje swoje rzeczy i składając je, odkłada na półkę. Atmosfera między nimi cały czas była taka... niepewna. On walczył z myślami. Starał się nad nimi zapanować. A ona bała się tego, co będzie dalej. Czy będzie jak dawniej. W tej chwili nawet nie potrafili ze sobą rozmawiać. Wszystkie słowa wydawały się być nieodpowiednie. Na jakikolwiek temat nie próbowaliby zacząć rozmowy, po chwili ucinali, milknąć.
W końcu Maks przygotował kolację. Zaniósł jedzenie do salonu, ustawił na stoliku i zaczekał, aż Ala wyjdzie spod prysznica. Chwilę później siedzieli na kanapie, jedząc przygotowany przez niego posiłek. Rozmawiali o pracy... Jutro zaczynali dyżur z samego rana. Alicja opowiadała Maksowi o tym, co działo się w szpitalu podczas jego nieobecności, o swoich coraz lepszych relacjach z Beatą... O pacjentach, najciekawszych przypadkach. Wspomniała o wizycie Michaela w Copernicusie, o tym, że dobrze się z nim rozumiała. Wrócili też do tematu półrocznego wyjazdu Ali do Stanów...
- Żałujesz? - spytał, zbierając naczynia i znikając z nimi na chwilę w kuchni. Ona w tym czasie wygodnie usadowiła się na kanapie, podwijając nogi, siadając na własnych stopach. Z odpowiedzią poczekała, aż wróci. Wpatrując się w nią usiadł w drugim rogu kanapy, jednak na tyle blisko, że prawie dotykał jej kolan. Przełożył ramię przez oparcie kanapy, czekając aż mu odpowie.
- Nie. - uśmiechnęła się delikatnie, patrząc mu prosto w oczy. Ton jej głosu był pewny i zdecydowany. To jedno wiedziała, nie żałuje, że zrezygnowała, że została w kraju. - I wiem, że nigdy nie będę żałowała, że nie pojechałam. Ja... - na moment spuściła wzrok, ale zaraz znowu spojrzała mu w oczy. - W gruncie rzeczy w ogóle nie chciałam tam jechać. Przecież... Chciałam tylko uciec. - westchnęła. - Ale mówiłeś, że nie da się uciec, prawda? - kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze.
- Nie da. - przytaknął, uśmiechając się szeroko. - To jak to teraz jest z tym Danielem i Sylwią? - zagadał, zmieniając temat.
Siedzieli ponad dwie godziny. W końcu zmęczenie wzięło górę. Widząc, że ziewa, a oczy powoli zaczynają się jej zamykać odesłał ją do łóżka, sam posprzątał po kolacji, zmył naczynia i wziął szybki prysznic.
Kiedy wszedł do sypialni leżała na plecach, trzymając w dłoniach książkę, którą dostała od niego przed operacją. Uśmiechnął się sam do siebie i podszedł do łóżka. Wślizgnął się pod przykrycie i położył na boku, w jej stronę. Jeszcze przez chwilę nie zwracała na niego uwagi, czytając. W końcu jednak zamknęła książkę i nadal trzymając ją w dłoniach odwróciła głowę w jego stronę.
- To moje ulubione wydanie. - uśmiechnęła się, a kiedy kąciki jego ust tak naturalnie, spontanicznie drgnęły ku górze poczuła przyjemne ciepło na sercu. - Idziemy spać?
- Mhm, daj. - wziął od niej książkę i odłożył na nocny stolik. Zgasił światło i położył się na poduszce, na plecach. Przez chwilę leżała bez najmniejszego ruchu, przyglądając mu się.
- Maks... - odezwała się cicho, miękkim głosem.
- ... - od razu odwrócił twarz w jej stronę.
- Kocham Cię. Wiesz o tym, prawda?
- Wiem. - uśmiechnął się. - Chodź tu. - przesunął lewe ramię, tak, żeby mogła przysunąć się do niego i położyć głowę na jego torsie.
-... - Bez zastanowienia położyła się przy nim, obejmując go dłonią w pasie.
- Ja Ciebie też. - musnął jej włosy, po czym powoli odłożył głowę na poduszkę.
Wtulona w jego ciało, słysząc bicie jego serca i czując na swoich plecach dłoń, którą co chwilę przesuwał to wzdłuż jej pleców, to ramienia, czuła się spokojniej. Mimo wszystko długo nie mogła zasnąć. Leżała z przymkniętymi oczami. Czuła, że on też nie śpi. Jego oddech długo nie pozostawał miarowy. Tej nocy Kraina Morfeusza zaprosiła ich w swoje progi bardzo późno...
PS Za tydzień będziemy już po przedpremierowym odcinku :O
Porzucam swoją ideę czekania i oglądania w tv :D Chcę już! :D ♥
dziękuję Ci za sposób w jaki przedstawiasz Ich emocje:-)
OdpowiedzUsuńP.S. mi też czas sie dłuży niemiłosiernie.....<3
To ja dziękuję i jestem Wam naprawdę wdzięczna za to, że czytacie ;)
UsuńJak zawsze cudowne ;)
OdpowiedzUsuńPs. Ja pierwszą serię oglądałam cierpliwie w tv, a całą drugą już o 22.30 na tvn player :D i oczywiście najchętniej już obejrzałabym 27 odcinek ;)/ania
Dziękuję! ;)
UsuńJa oglądałam i pierwszą, i drugą całą, grzecznie i cierpliwie w tv. Chociaż moje kochane dziewczynki oglądały na tvn player i namawiały mnie do tego samego. Ale nie - dzielnie czekałam :D Co wcale nie było łatwe, kiedy po obejrzeniu zdawały mi relację :D Oczywiście nie ujawniając najfajniejszych rzeczy :D
Lubię czekać. Ale na 3 sezon czeka mi się już zdecydowanie za długo, haha :D
Cudownie jak zawsze mam nadzieje że będzie między nimi jak dawniej^^. Powiem to co mówiłam u Limonki na blogu dzieki waszym blogom te 3 miesiace przerwy strasznie szybko mi zleciały i już sie nie mogę doczekać zwłaszcza 2 pierwszych odcinków^^
OdpowiedzUsuńOj tak, ja też! Ale mam cichą nadzieję, że ich szczęście potrwa trochę dłużej, niż tylko te dwa odcinki... Jest jeszcze podróż poślubna :D
UsuńPięknie jest, idealnie! <33 I nie pytaj czy nie za bardzo! Bo ja bym momentami dała bardziej, hahaha! Ale to już ja jestem i moje zamiłowanie do dramatów ;D
OdpowiedzUsuńW końcu dałaś się nam przekonać i będziesz oglądać z nami! ♥
Wielbicielka dramatów, haha! ♥
UsuńA ja nie umiem już w ogóle. Ale jeden dzień to trochę maało. Nawet, jak na niego!
Si! ♥ Chyba, że w trakcie jeszcze mi się odmieni, hahahahahahahahaha! :D
Wspólne oglądanie ♥
UsuńI już my się postaramy, żeby Ci się nie odmieniło :D
Cudo, cudo, cudo!
OdpowiedzUsuńcudowne :*
OdpowiedzUsuńPięknie napisane :) właśnie przeczytałam obydwie części , wydaje się, że pisanie tak lekko Ci przychodzi, a wyrazy same wylewają się na papier. Gratulacje !
OdpowiedzUsuń@double
Dziękuję ;)
UsuńBywa tak, że po prostu siadam i piszę a poszczególne słowa same układają się w zdania. Ale są też momenty, w których nic do siebie nie pasuje. To się nazywa brak weny :D
E tam, e tam... Wyraźnie widać, że momenty z brakiem weny są znikome ;)
Usuń@double
super. czekam na kolejna część
OdpowiedzUsuńBoskie!!!
OdpowiedzUsuńKori jak zawsze niezawodna.
OdpowiedzUsuńKolejna genialna część! To jest takie realistyczne, normalnie jak kolejny odcinek...
;)
Dziękuję ;)
Usuńjak tak wszystko to opisujesz to jest cudowne w tedy tak rozpieszczasz nas
OdpowiedzUsuńpiękne :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńA wy rozpieszczacie mnie kolejnymi komentarzami! ;)
UsuńOpowiadanie jak zwykle przeczytane jednym tchem, uwielbiam jak pojawia się tu coś nowego :) Świetnie piszesz!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa ;)
UsuńKiedy będzie następna część? Już nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńJak tylko uda mi się ją skończyć ;)
UsuńMoże dziś ;) Ale nie obiecuję!
nie mogę się doczekać kolejnej części . Cudownie piszesz :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
Usuń