Zaparkował przed bramą. Z miny swojej żony wyczytał, że nie jest zadowolona, że ją tu przywiózł. Ale on musiał to zrobić. Czuł w głębi serca, że jest im to potrzebne, zmierzenie się z bólem, przeszłością. Muszą tego dokonać, aby móc żyć tak jak dawniej. Pogodzić się – coś jest i nagle znika. Tak jak było w przypadku ich dziecka. Pojawiło się, a potem nagle ktoś im je odebrał. Spojrzał na nią, jej zaszklone oczy mówiły bardzo dużo. Złapał ją za rękę. Była zimna.
- Ala – zwrócił się do niej,
prosząc, aby na niego spojrzała – Przepraszam – opuścił głowę – Ale myślę, że
powinniśmy tam pójść, aby – głos mu się łamał – pożegnać się. Łzy obficie
zaczęły spływać po jej policzkach, wyrwała swoją dłoń z jego uścisku i mocno
złapała się za brzuch, który powinien być już wyraźnie zaokrąglony. Kołysała
się do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu i jak mantrę powtarzała „Moje
maleństwo”. Maks oparł ręce o kierownicę i złożył na nich swoją głowę. Nie mógł
patrzeć na taką Alicję, jego Alę. Zaczął się zastanawiać czy dobrze zrobił
przyjeżdżając tutaj, ale zanim pojadą do domu dziecka, odwiedziny tutaj
wydawały mu się zbawienne. Poczuł, że łzy zbierają się także i w jego kącikach
ust.
- Ala – ponownie zwrócił się do niej
– Proszę, chodźmy tam – Spojrzała na niego tymi swoimi brązowymi oczami teraz
czerwonymi od płaczu.
- Maks – wyszeptała – Boję się – w
końcu wyznała to, co ciążyło jej na sercu – Przytul mnie, proszę – dłużej
prosić nie musiała, zagarnął ją w swoje ramiona, które były dla niej jak
bezpieczna przystań, w której mogła się schronić jak statek, który płynął po
oceanie, gdy rozszalała się burza. Jego ramiona, cały on, był dla niej jak
najlepsze lekarstwo na zło całego świata. To właśnie przy nim czuła się silna,
bezpieczna, a przede wszystkim kochana. Był jej miłością życia, ukochanym
mężem, najlepszym przyjacielem. To z nim chciała łączyć smutki i radości, łzy i
uśmiech. W jego ramionach odzyskiwała spokój, odnajdywała siłę na dalsze
pokonywanie przeszkód. W parze z nim była gotowa stawić czoła najgorszym
wrogom. Otarł jej mokry od łez policzek.
- Już lepiej? – zapytał, a ona
pokiwała głową – Gotowa?
- Tak – powiedziała to pewnie.
Zamierzała rozprawić się z przeszłością, choć wiedziała, że nigdy nie zapomni o
utraconym szczęściu, to musiała się z tym pogodzić. I z taką myślą obydwoje
wysiedli z auta i skierowali się ku wejściu.
***
Duży pomnik, do którego zmierzali
ukazał się ich oczom, gdy tylko przekroczyli bramę. Kręciło się tam kilkoro
osób: jedni uprzątali stare kwiatki, inni zapalali znicze. Oni objęci, kroczyli
w tym kierunku. Kobiety, które sprzątały widząc ich, ich twarze, czerwone od
łez oczy, odsunęły się, dając im chwilę prywatności. Chwilę na bycie sam na sam
ze swoim nienarodzonym dzieckiem. Chwilkę, kiedy mogli poczuć się naprawdę
rodzicami, moment, w którym mogli porozmawiać ze swoim maleństwem, którego
nigdy nie ujrzeli. Alicja powoli zgięła swoje kolana, spuściła głowę w dół, a
głośny jęk rozpaczy wydobył się z jej gardła. Maks dzielnie się trzymał,
wiedział, że musi być podporą w tym momencie dla swojej żony.
- Cześć malutki – cichutko szeptała
– To ja, twoja mama. Wiesz, nosiłam cię pod swoim serduszkiem, ale nie mogłam
cię chronić, aż do twoich narodzin – zaśmiała się przez łzy – Ale wiesz, masz
mądrego tatę, który mnie tutaj do ciebie zabrał, żebyśmy mogli porozmawiać –
otarła spływającą po policzku łzę, spojrzała na twarz Maksa, on również płakał
– A teraz okazało się, że jestem chora i już chyba nie będziemy mieli więcej
dzieci – wyznała – Takich swoich, ale miłością możemy obdarować jakiegoś
maluszka, którego rodzice zostawili, prawda? – zapytała i nagle poczuła jak maleńki
płatek śniegu rozpuszcza się na jej twarzy. Podniosła się z kolan i stanęła
obok swojego męża. Podniosła głowę do góry i zobaczyła, że z nieba leci coraz
więcej różnokształtnych płatków. Wzniosła ręce do góry jak dziecko, które spragnione
czekało cały rok na śnieg. Uśmiechnęła się przez łzy i spojrzała na Maksa,
obydwoje wiedzieli, że to znak. Ich maleństwo przemówiło do nich. Chciało mieć
siostrę lub braciszka. Dało im zgodę. Wzięła głęboki oddech, a w jej oczach
Keller dojrzał dawno niewidziane wesoło tańczące iskierki. Stanęli naprzeciwko
siebie i mocno się przytulili, przy okazji śmiejąc się jak dzieci. Ulga, jaką
obydwoje poczuli, ciężar jakiego się pozbyli było nie do opisania. Nareszcie
mogli cieszyć się upragnioną wolnością i razem patrzeć ku świetlanej
przyszłości. Nagle coś zakuło Kellera, odsunął się od Alicji, aby sprawdzić, co
zadało mu ból. Rozpiął kurtkę i wyciągnął winowajcę. Były to białe, mięciutkie
buciki, idealne dla niemowlaka. Z przerażeniem spojrzał na Alicję, jednak ta
niewzruszona wzięła od niego prezent , kucnęła i położyła przy grobie.
- A te buciki to dla ciebie –
wyjaśniła nienarodzonemu dziecku – Żeby ci w nóżki nie było zimno. Wstała,
wzięła Maksa pod ramię i skierowała się do wyjścia. Jeszcze raz odwróciła się i
w myślach dodała –„Jeszcze do ciebie wrócimy, mój mały.”
Twoja wyobraźnia Chocolatte nie zna granic ;) Za bardzo nie przemawia do mnie sposób w jaki Alicja się tutaj zachowuje, ale rozumiem, że musiała przeżywać tą sytuację. Postawa Maksa mnie cieszy, bo mimo wszystko jest przy niej, a to najważniejsze.
OdpowiedzUsuńTylko za cholerę nie potrafię zrozumieć tytułu opowiadania, no bo.. n i e s p o d z i e w a n y gość.. To tak jakby ktoś miał zapukać do ich drzwi, jakieś dziecko, które mieliby przygarnąć, tak przynajmniej myślałam na początku, chociaż to podchodziłoby pod komedię romantyczną, a tutaj.. to coś jak dramat w pewnym sensie. Ciekawa jestem co w tej historii się jeszcze wydarzy.
Pozdrawiam, you-hope.blogspot.com
Chocolatte: Nigdy nie byłam w takiej sytuacji jak Ala i Maks teraz, więc nie wiem co czuje kobieta po stracie dziecka, ale tak to widziałam w swojej głowie i próbowałam przelać na papier :) Miałam nadzieję, że jakoś mi to poszło :)
UsuńA jeśli chodzi o tytuł to nie mogę nic powiedzieć, jedynie co to zdradzę, że wszystko się jeszcze wyjaśni, opowiadanie cały czas "się pisze" :)
Pozdrawiam!
czyżby miała wrócić sielanka w ich związku ? ;)
OdpowiedzUsuńkiedy next?
OdpowiedzUsuńChocolatte: Razem z Kori mamy wakacje i nie spędzamy ich ciągle w domu, jak będzie chwilka wytchnienia to na pewno nowa część się pojawi :)
Usuń