poniedziałek, 23 czerwca 2014
Niespodziewany gość - część 7
-Witam piękną panią doktor – przywitał się z nią pacjent, który niedawno odzyskał przytomność po operacji, podczas której ona wiodła prym.
- Dzień dobry, jak się pan dzisiaj czuje? – zapytała, oglądając jednocześnie kartę chorego
- Od razu mi się polepszyło, gdy panią ujrzałem – Keller otworzył szeroko oczy, ten facet ewidentnie podrywał jego żonę! – Proszę spojrzeć na monitor – wskazał palcem – Nawet serce przyspieszyło – puścił jej oczko
- Może podwinąć pan kołdrę? Chciałabym obejrzeć ranę – nie reagowała na słowa pacjenta. Posłusznie spełnił jej prośbę.
- Skoro widziała pani tak dużo mojego nagiego ciała, to może moglibyśmy mówić sobie po imieniu? – flirtował z nią, a Maks zakrztusił się powietrzem
- Pan jest moim pacjentem, a ja pana lekarzem – spojrzała na niego groźnie
- Rozumiem – był trochę zrezygnowany – To może wspólna kawa w bufecie – nie poddawał się
- Nie piję kawy
- To obiad w restauracji jak już postawi mnie pani na nogi, niech pani nie da się prosić – Alicja pokręciła głową z niedowierzaniem i wyszła, a za nią podążył Maks
- Alicja! – zawołał, jednak ona udawała, że go nie słyszy. Dopadł ją dopiero w gabinecie lekarskim, gdzie wypełniała dokumentację medyczną. - Ala! – oburzył się – Co to było? To przed chwilą? – spojrzała na niego spod byka
- Nie wiem, o co ci chodzi – i dalej pisała
- Jak to o co? – momentami doprowadzała go do szału – O tego pacjenta, który jawnie na moich oczach cię podrywał!
- To o to ci chodzi – machnęła ręką – To nic takiego
- Tak, tak, bo słyszałem, że pacjent spod dwójki zapraszał cię na lody, a pan Kazimierz ślini się na twój widok! Więc kawa czy obiad to „takie tam nic takiego” – udawał jej głos
- Maks, nie rozumiem cię – odłożyła długopis i spojrzała na niego – Pan Kazimierz ma 70 lat, więc miej trochę szacunku do starszych.
- To teraz mówimy o moim wychowaniu, tak? Alicja wzięła głęboki oddech.
- Przecież w ogólne nie zwracałam uwagi na zaczepki tego pacjenta – stwierdziła fakty – To tobie przysięgałam miłość i wierność – wstała i zbliżała się do niego. Położyła dłonie na jego torsie, a on swoje ręce złączył na jej biodrach – Poza tym to twoje dziecko urodzę za 6 miesięcy – wpiła się w jego usta, jednak on nie odwzajemnił jej czułej pieszczoty.
- Co? – zapytał kompletnie zszokowany. Alicja pokręciła głową, przeklinając w duchu inteligencję męża.
- Jestem w ciąży. Będziesz ojcem – wyraźnie wypowiadała każde słowo, jakby tłumaczyła coś małemu dziecku.
- Naprawdę? – jego oczy zaczęły świecić dawnym blaskiem. Porwał żonę w ramiona i okręcił się z nią. Po czym obdarzył ją najczulszym pocałunkiem na jaki był w stanie sobie pozwolić
– Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi – spojrzała mu głęboko w oczy. Tliła się w nich iskra miłości. Miłości do niej i do ich nienarodzonego jeszcze dziecka.
***
- Czy ktoś oprócz nas wie? – zapytał rano następnego dnia po przebudzeniu, tą radosną nowiną chciał podzielić się z całym światem.
- Nie – uśmiechnęła się
- To gdzie robiłaś badania, nie u Piotra?
- Nie. Gdybym zrobiła je w szpitalu, wszyscy od razu by wiedzieli, a tak zrobimy im niespodziankę! - wytłumaczyła
- Zawsze o wszystkim myślisz, kochanie – skradł jej pocałunek
- Od tego mnie masz – zaczął ją delikatnie łaskotać. Podciągnął jej koszulkę, a ich oczom ukazał się jeszcze płaski brzuch pani Keller, choć Maks zapewnił ją, że na pewno jest większy niż wczoraj. On widział to swoim uważnym, ojcowskim okiem. Wspólnie ustalili, że wiadomością, że oczekują narodzin pierwszego dziecka podzielą się z rodziną w trakcie wigilijnej kolacji, której magiczny urok dało się już czuć w powietrzu.
***
Choć dolegliwości ciążowe z dnia na dzień stawały się coraz mniej uciążliwe, to Alicja postanowiła wziąć kilka dni wolnego. Chciała się porządnie wyspać i wypocząć. Teraz była odpowiedzialna już nie tylko za siebie. W końcu teraz był jej czas. Musiała z niego korzystać pełnymi garściami, bo później jak dziecko już pojawi się na świecie, to sen stanie bardzo odległym stanem, a wypoczęcie mityczną abstrakcją. Wiedziała, że na męża będzie mogła zawsze liczyć, jednak on zmęczony po ciężkim dyżurze zajmujący się jeszcze małym dzieckiem. Nie miała serce zmuszać go do takich poświęceń. Maks cieszył się ze zdrowego rozsądku żony. Przed świętami w szpitalu zawsze roiło się od pacjentów z różnymi dolegliwościami i przypadłościami, które niekoniecznie sprzyjały kobietom ciężarnym. Skrycie liczył, że Alicji tak spodoba się na chorobowym, że po świętach pozostanie w domu. Nie mógł powiedzieć o swojej żonie – „stara”, ale pierwszą ciążę w jej wieku można nazwać późną, więc po co kusić los?
***
- Już otwieram! – krzyknęła do osoby, która stała za drzwiami – Nie mogłeś wziąć kluczy ze sobą? – zapytała pretensjonalnie otwierając je
- Cześć siostra! Ciebie też miło widzieć – odpowiedziała jej Beata
- Przepraszam, nie wiedziałam, że to ty. Myślałam, że to Maks zapomniał wziąć kluczy – wytłumaczyła się – Rozbieraj się i chodź do kuchni, właśnie woda się zagotowała, zrobię gorącej herbaty. Taki ziąb na dworze, że aż żal wystawiać nosa za drzwi
- Dobrze wiedziałaś kiedy wziąć sobie urlop, co? – podążała za śmiechem siostry – A skąd w ogóle to zwolnienie? Chora jesteś?
- Nieee – Alicja nie mogła powiedzieć jej o dziecku – Pamiętasz jak się wtedy zatrułam kaczką u ojca? – Jasińska pokiwała głową, że tak – Zrobiłam badania i okazało się, że powinnam unormować swój dotychczasowy tryb życia, ale nie martw się wrócę do was – dotknęła jej zimnej dłoni. Nie okłamała jej. Przecież teraz będąc w ciąży powinna się oszczędzać. Ukryła przed nią tylko fakt dlaczego musi zacząć o siebie dbać
– A jak w szpitalu?
- Teraz przed świętami? Istne wariactwo – zaczęła opowiadać, a pani Keller poczuła ukłucie zazdrości, że Beata mogła pracować bez przeszkód. Przyłożyła dłoń do brzucha przypominając sobie, dlaczego ostatnie dni i noce spędza w domu, wszelka zazdrość uszła z niej, jak z balona powietrze, gdy się nakłuje go igłą. Dla tego maleństwa była gotowa na wiele. Na wszystko.
- Szkoda, że nie mogę wam pomóc – westchnęła
- Przydałabyś się nam, ale zaraz święta, a po nich mam nadzieję, że wracasz?
- Jeszcze nie rozmawiałam o tym z Maksem, ale … - chwila zastanowienia, czy powrót do pracy jest tak samo ważny jak zdrowie dziecka – Chyba do nowego roku zostanę w domu.
- Proszę, proszę – powiedziała ze zdziwieniem – Nasz pracuś woli siedzieć w domku i przygotowywać mężowi ciepłe obiadki
- Lepiej opowiedz o Filipie i bierz ze starszej siostry przykład – pouczyła ją
- Ala, wpadłam – zaróżowiła się ładnie
- Co? Jesteś w ciąży? – zapytała szeroko otwierając oczy ze zdumienia
- Nie, no co ty! – zaśmiała się – Chodziło mi o to, że się chyba zakochałam…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Szczerze jestem zaskoczona tempem publikowania nowych notek, ale cieszy mnie to. Jest przynajmniej co czytać. Kiedy następna?
OdpowiedzUsuńChocolatte: Możemy wrzucać rzadziej :P
UsuńSuper rewelacja.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciag dalszy
Cudowne :D
OdpowiedzUsuńPrześwietne, genialne, cudowne... Jakby to ująć - S Z T U K A ♡
OdpowiedzUsuńChocolatte: Dziękuję bardzo;)!
Usuńcudowne !!! :) chcemy więcej ! :D
OdpowiedzUsuńsuper :) kiedy kolejna notka?
OdpowiedzUsuń