Cześć Kochani!
Strasznie mi głupio. Zapewne wiecie z jakiego powodu. Przeraziłam się trochę, zauważając, że poprzednia część pojawiła się tutaj bite dwa tygodnie temu. Dlatego dziś, pomimo wszystko, usiadłam. I napisałam. Czym mogę się wytłumaczyć? Nawałem spraw. Wraz z październikiem nałożyło się tyle rzeczy, które są dla mnie ważne i pochłaniają mnóstwo mojego czasu... Że nie starczało go na pisanie. Z kolei dziś, po takiej przerwie, dość opornie szło mi wczucie się w realia opowiadania. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zawiodę Waszych oczekiwań. I część, którą za chwilę przeczytacie, o ile nadal tutaj zaglądacie, choć odrobinę zrekompensuje Wam ten, tak długi, zastój.
Mogę Was tylko przeprosić. I podziękować, za to, że nadal tu zaglądacie. To dla mnie wiele znaczy! ;)
A jeśli idzie o kolejne części... - nie chcę i nie będę niczego obiecywać. Będę się starała nie robić sobie teraz tak długich przerw w pisaniu... Oderwanie od rzeczywistości i wciągnięcie się w opowiadanie w ciągu najbliższych dni na pewno mi się przyda. Trzymajcie kciuki, żeby wena w parze z czasem mi dopisały! ;)
Strasznie mi głupio. Zapewne wiecie z jakiego powodu. Przeraziłam się trochę, zauważając, że poprzednia część pojawiła się tutaj bite dwa tygodnie temu. Dlatego dziś, pomimo wszystko, usiadłam. I napisałam. Czym mogę się wytłumaczyć? Nawałem spraw. Wraz z październikiem nałożyło się tyle rzeczy, które są dla mnie ważne i pochłaniają mnóstwo mojego czasu... Że nie starczało go na pisanie. Z kolei dziś, po takiej przerwie, dość opornie szło mi wczucie się w realia opowiadania. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zawiodę Waszych oczekiwań. I część, którą za chwilę przeczytacie, o ile nadal tutaj zaglądacie, choć odrobinę zrekompensuje Wam ten, tak długi, zastój.
Mogę Was tylko przeprosić. I podziękować, za to, że nadal tu zaglądacie. To dla mnie wiele znaczy! ;)
A jeśli idzie o kolejne części... - nie chcę i nie będę niczego obiecywać. Będę się starała nie robić sobie teraz tak długich przerw w pisaniu... Oderwanie od rzeczywistości i wciągnięcie się w opowiadanie w ciągu najbliższych dni na pewno mi się przyda. Trzymajcie kciuki, żeby wena w parze z czasem mi dopisały! ;)
I jeszcze chciałabym nawiązać do innej sprawy. Sprawy, a właściwie serialu. Ostatnimi czasy przeglądając blogi (na których swoją drogą też mam ogromne zaległości w komentowaniu ;/), zauważyłam wiele, podobnych opinii na temat obecnych odcinków. Fakt, faktem... Nie toczy się to wszystko tak, jak bym chciała. Scenarzyści mieli milion innych możliwości, by rozwiązać scenariusz. Nie trzeba było wprowadzać aż tak banalnych wątków, żeby zaciekawić widzów... Wiele rzeczy można było zrobić inaczej. A już szczególnie inaczej poprowadzić postać Maksa, w 7 odcinku. Nie mogę strawić sceny, w której Maks rozmawia z Olgą o jej przeprowadzce, o tym, że zabierze ją do siebie. Te uśmiechy... Wr! Ale mimo całej tej mojej złości na scenarzystów, na to wszystko... Nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniami, że na odcinki teraz się już nie czeka. Albo to ja jestem innym przypadkiem? Ja czekam. Oczywiście - inaczej. Bo jeszcze jakiś czas temu oczekiwałam z totalnym rozczuleniem na piękne, AlicjowoMaksowe sceny... A teraz, od kilku odcinków, mojemu oglądaniu towarzyszą łzy. Naprawdę, autentycznie. Płaczę. I cokolwiek by nie powiedzieć o beznadziejności scenariusza... żaden serial nie wywołał jeszcze we mnie tak wielu emocji. Przy żadnym nie wylałam tylu łez. Alicja, właśnie ta, na którą patrzymy teraz... Przemawia do mnie w 100%. Ona jest postacią prowadzoną bardzo konsekwentnie. Jest prawdziwa. I to przez co przechodzi... Boli! Współczuję jej strasznie i nawet nie jestem w stanie zliczyć przy ilu scenach płakałam razem z nią.
I tutaj wielki pokłon w stronę i Magdaleny Różczki i Pawła Małaszyńskiego. W ogóle mam wrażenie, że tylko dzięki temu, jak Paweł gra Maksa, potrafię czasem jeszcze spojrzeć na tego bohatera przychylniejszym okiem. Paweł oddaje emocje w taki sposób, że nadal, pomimo wszystko, są momenty, w których jakaś drobna cząstka mnie współczuje Maksowi, i choć uważam, że jest CHOLERNY, to czasami jednak potrafię jeszcze pomyśleć sobie 'biedaczek'...
Oczywiście, ręce opadają jak patrzy się na to, jak upada pięknie prowadzony wątek najcudowniejszej na świecie miłości. Tak, że aż serducho boli. :( I nie daruję tego scenarzystom nigdy... Ale ciągle mam nadzieję, że to wszystko... Jakoś się jeszcze rozwiąże. A właściwie nie jakoś... A pięknie. Miłość zwycięży. I wierzę w to sobie i niezmiennie i oczekuję na premierę!
No, to chyba wszystko, czym chciałam się z Wami podzielić. A teraz kolejna część opowiadania...
Miłego czytania! ;)
I jeszcze odrobina prywaty :D
Mała dedykacja...
Siostrze mojej cudownej - jeszcze raz wszystkiego najlepszego! :*
Spełnienia marzeń!
Spełnienia marzeń!
Asi - za cudowny i niezapomniany weekend :D
Mam nadzieję, że pierwszy i nie ostatni :D
Olci - za wsyyyyystko, Mała! :*
><
Już od dłuższej chwili nie spał. Leżał ze
wzrokiem utkwionym gdzieś w bieli sufitu. A dłonią powoli przesuwał wzdłuż
pleców, wtulonej w jego tors Alicji. Kąciki ust miał uniesione ku górze, a
wzrok, pomimo tego, że nieobecny, przepełniony szczęściem. Odpłynął gdzieś w
swoje marzenia. Snuł wizję dotyczące dzisiejszego dnia. I uśmiechnął się
jeszcze szerzej, uświadamiając sobie, że największe jego marzenia, właśnie się
spełniają. Przeniósł spojrzenie w dół i spojrzał na Alicję. Jego marzenie spało
w jego ramionach.
- Mmmm... - przeciągnęła się, mrucząc coś pod nosem, podniosła głowę i odwróciła ją tak, by móc spojrzeć na jego twarz. Patrząc sobie w oczy, uśmiechnęli się szeroko i przez dłuższą chwilę milczeli.
- Która godzina? - spytała, lekko zachrypłym jeszcze głosem.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Ale chyba wcześnie. Chodź tu... - przyciągnął ją do siebie tak, że znalazła się na nim i dotknął nosem, jej nosa. Uśmiechnął się, zauważając wędrujące ku górze kąciki jej ust. Lekko rozchyliła wargi, a on, nie mogąc dłużej wytrzymać, zatopił się w nich, przeczesując dłonią jej włosy.
- Dziewczyny zaraz wstaną. - odsunęła się od niego, na minimalną odległość.
- ... - wzruszył ramionami i już chciał ponownie przyciągnąć ją do siebie, jednak stanowczo zatrzymała go w tej samej odległości. - Maaks!
- Co robiłyście wczoraj? - sprawnie zmienił temat, nie mając ochoty nigdzie się ruszać. Podniósł lekko prawą rękę i założył za ucho kosmyk włosów, który uparcie opadał na jej twarz.
- Nic takiego. - wzruszyła ramionami, a na jej policzki wkradły się urocze, delikatne rumieńce, na samo wspomnienie wczorajszych gości i wszystkiego, co działo się później.
- Eej, mam się bać? - złapał jej podbródek i uniósł twarz lekko do góry. Spojrzała mu w oczy, uśmiechając się szeroko. - Bez powodu się tak nie rumienisz!.
- Jak burak? - uniosła brwi.
- ... - przytaknął skinieniem głowy, po czym na kilka sekund zatopił się w jej wargach. - No to co robiłyście?
- A wy?
- Nie odpowiada się pytaniem, na pytanie.
- ... - wzruszyła ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie robi sobie nic z jego słów i dalej wyczekiwała odpowiedzi z jego strony.
- Ja to w zasadzie tylko tęskniłem... - przejechał palcem po jej policzku. - Ale było całkiem zabawnie i wesoło. - roześmiał się, wspominając Jivana szalejącego na parkiecie.
- No to tak, jak u nas. - pochyliła się lekko i musnęła jego policzek. - Maaks. Powinieneś wyjść, zanim dziewczyny się tu pojawią...
- Co mogą nam zrobić? - roześmiał się, po czym westchnął głęboko. - No dobra. To idę... - zrobił minę biedaczka, patrząc jej prosto w oczy. - Mam iść? - upewnił się.
- Mhm... - przytaknęła, przygryzając dolną wargę i nie przerywając intensywnego spojrzenia. Kąciki jej ust z satysfakcją drgnęły ku górze, kiedy zauważyła, jak jego wzrok wędruje w kierunku jej ust. Podniósł lekko głowę, przybliżając się do niej. Delikatnie dotknęła jego ust, muskając je tak czule i przelotnie, a później, zanim zdążył się zorientować, odsunęła się od niego i wygrzebała z łóżka.
- Ej! - oburzył się, siadając na łóżku. - Co to ma znaczyć?
- Co? - wzruszyła ramionami, udając, że nie wie o co mu chodzi. - Wstawaj. - zmarszczyła brwi, uśmiechając się przy tym. Sięgnęła po swój telefon i z przerażeniem spojrzała na niego. - Maks! Wiesz która jest godzina?! 10!
- 10? Już? - wstał z łóżka, niby wsłuchując się w je słowa, jednak jego uwagę zwróciło pudełeczko, nie do końca domknięte, leżące na komodzie. Ruszył w jego kierunku. - Co to? - ledwo zdążył dokończyć pytanie, a już pojawiła się przy nim, zaszła mu drogę i skutecznie uniemożliwiła sięgnięcie po kuszące go pudełko. - Ala? - popatrzył na nią zdziwiony.
- Nic takiego! - położyła dłonie na jego torsie, oznajmiając z przekonaniem w głosie.
- ... - uniósł brwi, w geście zaciekawienia.
- Nic takiego. - powtórzyła, jeszcze bardziej zdecydowany tonem.
- ... - roześmiał się, widząc jej nieustępliwą minę i objął ją w pasie. - Nie powiesz mi? - wyszeptał, pochylając się lekko i oddechem muskając skórę jej szyi.
- Nie! - zaplotła dłonie na jego karku i wtuliła się w jego ciało, odchylając lekko głowę, gdy zaczął składać pocałunki na jej szyi. - Maaks!
- Już sobie idę...
- Mmmm... - przeciągnęła się, mrucząc coś pod nosem, podniosła głowę i odwróciła ją tak, by móc spojrzeć na jego twarz. Patrząc sobie w oczy, uśmiechnęli się szeroko i przez dłuższą chwilę milczeli.
- Która godzina? - spytała, lekko zachrypłym jeszcze głosem.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Ale chyba wcześnie. Chodź tu... - przyciągnął ją do siebie tak, że znalazła się na nim i dotknął nosem, jej nosa. Uśmiechnął się, zauważając wędrujące ku górze kąciki jej ust. Lekko rozchyliła wargi, a on, nie mogąc dłużej wytrzymać, zatopił się w nich, przeczesując dłonią jej włosy.
- Dziewczyny zaraz wstaną. - odsunęła się od niego, na minimalną odległość.
- ... - wzruszył ramionami i już chciał ponownie przyciągnąć ją do siebie, jednak stanowczo zatrzymała go w tej samej odległości. - Maaks!
- Co robiłyście wczoraj? - sprawnie zmienił temat, nie mając ochoty nigdzie się ruszać. Podniósł lekko prawą rękę i założył za ucho kosmyk włosów, który uparcie opadał na jej twarz.
- Nic takiego. - wzruszyła ramionami, a na jej policzki wkradły się urocze, delikatne rumieńce, na samo wspomnienie wczorajszych gości i wszystkiego, co działo się później.
- Eej, mam się bać? - złapał jej podbródek i uniósł twarz lekko do góry. Spojrzała mu w oczy, uśmiechając się szeroko. - Bez powodu się tak nie rumienisz!.
- Jak burak? - uniosła brwi.
- ... - przytaknął skinieniem głowy, po czym na kilka sekund zatopił się w jej wargach. - No to co robiłyście?
- A wy?
- Nie odpowiada się pytaniem, na pytanie.
- ... - wzruszyła ramionami, dając mu do zrozumienia, że nie robi sobie nic z jego słów i dalej wyczekiwała odpowiedzi z jego strony.
- Ja to w zasadzie tylko tęskniłem... - przejechał palcem po jej policzku. - Ale było całkiem zabawnie i wesoło. - roześmiał się, wspominając Jivana szalejącego na parkiecie.
- No to tak, jak u nas. - pochyliła się lekko i musnęła jego policzek. - Maaks. Powinieneś wyjść, zanim dziewczyny się tu pojawią...
- Co mogą nam zrobić? - roześmiał się, po czym westchnął głęboko. - No dobra. To idę... - zrobił minę biedaczka, patrząc jej prosto w oczy. - Mam iść? - upewnił się.
- Mhm... - przytaknęła, przygryzając dolną wargę i nie przerywając intensywnego spojrzenia. Kąciki jej ust z satysfakcją drgnęły ku górze, kiedy zauważyła, jak jego wzrok wędruje w kierunku jej ust. Podniósł lekko głowę, przybliżając się do niej. Delikatnie dotknęła jego ust, muskając je tak czule i przelotnie, a później, zanim zdążył się zorientować, odsunęła się od niego i wygrzebała z łóżka.
- Ej! - oburzył się, siadając na łóżku. - Co to ma znaczyć?
- Co? - wzruszyła ramionami, udając, że nie wie o co mu chodzi. - Wstawaj. - zmarszczyła brwi, uśmiechając się przy tym. Sięgnęła po swój telefon i z przerażeniem spojrzała na niego. - Maks! Wiesz która jest godzina?! 10!
- 10? Już? - wstał z łóżka, niby wsłuchując się w je słowa, jednak jego uwagę zwróciło pudełeczko, nie do końca domknięte, leżące na komodzie. Ruszył w jego kierunku. - Co to? - ledwo zdążył dokończyć pytanie, a już pojawiła się przy nim, zaszła mu drogę i skutecznie uniemożliwiła sięgnięcie po kuszące go pudełko. - Ala? - popatrzył na nią zdziwiony.
- Nic takiego! - położyła dłonie na jego torsie, oznajmiając z przekonaniem w głosie.
- ... - uniósł brwi, w geście zaciekawienia.
- Nic takiego. - powtórzyła, jeszcze bardziej zdecydowany tonem.
- ... - roześmiał się, widząc jej nieustępliwą minę i objął ją w pasie. - Nie powiesz mi? - wyszeptał, pochylając się lekko i oddechem muskając skórę jej szyi.
- Nie! - zaplotła dłonie na jego karku i wtuliła się w jego ciało, odchylając lekko głowę, gdy zaczął składać pocałunki na jej szyi. - Maaks!
- Już sobie idę...
><
- Nie wierzę w to, że dziewczyny jeszcze śpią... - szepnęła, jakiś czas później, delikatnie rozchylając drzwi. Trzymając się za ręce, na placach wyszli z pokoju. Z zamiarem szybkiego przemierzenia dystansu między pokojem, a drzwiami wejściowymi. - Wiedziałam... - westchnęła stłumionym głosem, kiedy kilka kroków później usłyszeli rozmowę dochodzącą z kuchni. Sylwia i Beata przygotowywały śniadanie, wspominając wczorajszy wieczór. Zanim Maks zdążył się odezwać, w progu pojawiła się Matysik.
- No wre... - spojrzała na Alę i zamilkła, kiedy jej wzrok padł na Maksa - Maks?! - oburzyła się, przeszywając ich karcącym spojrzeniem, a oni wycofali się o kilka kroków do tyłu z minami dzieci, które coś przeskrobały.
- Maks?! - obok Sylwii w mgnieniu oka pojawiła się Beata. Założyła ręce na biodra i roześmiała się. - Sylwia! To jest po prostu stracony przypadek... - udała westchnienie. - Z nich nic już nie będzie.
- Na to wychodzi... Nadają się tylko do małżeństwa. Mąż, żona...
- Wspólne śniadanka, obiadki...
- Kolacyjki, dzieci, domek z ogródkiem...
- Piesek, kotek... - komentowały, z teatralnym współczuciem w głosie, a oni spojrzeli na siebie i wymienili uśmiechy. Maks objął Alę w pasie, a ona położyła głowę na jego ramieniu.
- Zazdrościcie? - spytali, w tym samym momencie, co jeszcze bardziej uniosło ku górze kąciki ust obojga.
- I nawet przed ślubem mówią jednym głosem! - Sylwia popatrzyła na nich z przerażeniem.
- Straszne. - zawtórowała jej Jasińska, po czym cała czwórka zniosła się głośnym śmiechem.
><
- No to idę... - jeszcze raz cmoknął jej usta i
odwrócił się, zostawiając ją w progu drzwi. Oparła się o framugę i odprowadzała
go wzrokiem.
- Idź! - roześmiała się, kiedy kilka kroków później odwrócił się w jej stronę i przystanął.
- Idę. Tylko... - uśmiechnął się szeroko, szeptając dwa krótkie słowa, które dla niej, nawet najbardziej ciche, były czytelne, jasne i zrozumiałe. Przyłożyła dłoń do ust i posłała mu buziaka. Udał, że go łapie i przyłożył dłoń do swojego policzka, po czym odwrócił się i po kilku krokach zniknął za rogiem.
- Alicja! Jeśli nie chcesz spóźnić się na własny ślub, to chodź tu szybko!
- Idź! - roześmiała się, kiedy kilka kroków później odwrócił się w jej stronę i przystanął.
- Idę. Tylko... - uśmiechnął się szeroko, szeptając dwa krótkie słowa, które dla niej, nawet najbardziej ciche, były czytelne, jasne i zrozumiałe. Przyłożyła dłoń do ust i posłała mu buziaka. Udał, że go łapie i przyłożył dłoń do swojego policzka, po czym odwrócił się i po kilku krokach zniknął za rogiem.
- Alicja! Jeśli nie chcesz spóźnić się na własny ślub, to chodź tu szybko!
><
Siedziała na krzesełku, na środku łazienki. Przed nią stało lustro, w którym obserwowała poczynania Sylwii, stojącej po jej prawej stronie i układającej jej włosy, a lekko z tyłu widziała Beatę, która z szuflady wyjmowała kolejne tusze i błyszczyki, w celu naniesienia ostatecznych poprawek, na niemalże gotowy już makijaż. Dziewczyny rozmawiały między sobą, rozemocjonowane zbliżającym się wydarzeniem. A ona niby przysłuchiwała się ich słowom, jednak z minuty na minutę coraz bardziej odpływała we własne myśli, zaczynając nerwowo bawić się swoimi dłońmi. W pewnym momencie spojrzała na pierścionek, który połyskiwał na jej palcu. Uśmiechnęła się, uświadamiając sobie, że lada moment do pierścionka dołączy obrączka.
- Nie przechylaj tak głowy! - na ziemię sprowadziło ją zdecydowane szarpnięcie i głos najlepszej przyjaciółki. - Zabolało? Przepraszam. - westchnęła, kiedy Alicja podniosła na nią wzrok i dostrzegła tlące się w jej oczach łzy.
- Niee... - zaprzeczyła, a jej broda zaczęła drgać.
- Ala, co się dzieje? - Matysik popatrzyła na nią z przerażeniem, a Beata błyskawicznie znalazła się przy niej i kucnęła przy jej kolanach.
- Niic! - załkała, rozklejając się kompletnie. - Po prostu... Trochę się denerwuję? - podniosła na nie pełne łez, a jednocześnie tlące się wyjątkowym szczęściem, oczy.
- Siostra! Nie becz! - Beata podniosła się, i przytuliła ją, nie zważając na ułożone włosy. - Bo ja też będę beczeć!
- Ej! Beata! Psujesz włosy! - Matysik spojrzała na nie z wyrzutem, a po chwili i ona przytuliła się do dziewczyn. - To ja też!
- Makijaż już też popsuła! - westchnęła Jasińska, odsuwając się lekko od siostry. Spojrzała najpierw na Szymańską, a później na Matysik. Cała trójka miała łzy w oczach. Uśmiechnęła się, przecierając swoje policzki. - I czego beczysz? - zwróciła się do Ali.
- ... - wzruszyła ramionami.
- Właśnie spełnia się Twoje marzenie!
- Jeszcze chwila i będziesz Panią Keller. - zawtórowała jej Matysik.
- ... - wyciągnęła ramiona w ich stronę a z jej oczu znowu poleciały łzy. Przytuliły ją obie, trwając tak przez chwilę. - Chyba nigdy nie byłam szczęśliwsza.
><
- No co tak patrzysz? - Jivan, minął zdziwionego Maksa
w progu i wszedł do jego mieszkania. - Bycie świadkiem do czegoś zobowiązuje. -
dodał, jakby w ramach wyjaśnienia swojej obecności tutaj. - Krawat Ci pomogę
zawiązać, czy coś... - roześmiał się, widząc, jak Keller nerwowo przechodzi do
pokoju. - Stary! Tylko mi nie mów, że się denerwujesz!
- Jak cholera! - przysiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. - Jivan! Pierwszy raz w życiu to robię!
- I oby ostatni. - zaśmiał się, jednak widząc mordercze spojrzenie Maksa, spoważniał. - No już dobra, spoko! - usiadł obok niego. - Każdy się denerwuje. To normalne.
- Też tak miałeś?
- I to jak! Staary! Ręce mi tak drżały! Oo, tak jak Tobie! - skinął, gdy Maks wyciągnął obie dłonie przed siebie, pokazując, jak drżą. Spojrzał w oczy przyjaciela i wziął głęboki oddech. - No już! Wdech, wydech... Uspokój się! To, że jesteś w towarzystwie lekarza nie znaczy, że możesz pozwolić sobie na zawał, czy coś. Nikt Cię tu nie uratuje!
- ... - roześmiał się, kręcąc głową. Cały Jivan. Pomocny, w każdej sytuacji. Nawet stres i nerwy potrafił rozładować. - W ogóle jak ja wyglądam? Może być?! - wstał, i okręcił się dookoła, prezentując garnitur.
- Nie znam się. - roześmiał się, dodając zaraz. - Ale jak na moje oko wyglądasz całkiem... Ładnie.
- Jak cholera! - przysiadł na łóżku i ukrył twarz w dłoniach. - Jivan! Pierwszy raz w życiu to robię!
- I oby ostatni. - zaśmiał się, jednak widząc mordercze spojrzenie Maksa, spoważniał. - No już dobra, spoko! - usiadł obok niego. - Każdy się denerwuje. To normalne.
- Też tak miałeś?
- I to jak! Staary! Ręce mi tak drżały! Oo, tak jak Tobie! - skinął, gdy Maks wyciągnął obie dłonie przed siebie, pokazując, jak drżą. Spojrzał w oczy przyjaciela i wziął głęboki oddech. - No już! Wdech, wydech... Uspokój się! To, że jesteś w towarzystwie lekarza nie znaczy, że możesz pozwolić sobie na zawał, czy coś. Nikt Cię tu nie uratuje!
- ... - roześmiał się, kręcąc głową. Cały Jivan. Pomocny, w każdej sytuacji. Nawet stres i nerwy potrafił rozładować. - W ogóle jak ja wyglądam? Może być?! - wstał, i okręcił się dookoła, prezentując garnitur.
- Nie znam się. - roześmiał się, dodając zaraz. - Ale jak na moje oko wyglądasz całkiem... Ładnie.
><
Jakiś czas później w mieszkaniu Kellera rozległo się ponowne pukanie do drzwi. Maks tym razem wiedząc, kogo się spodziewać, wpuścił do pomieszczenia matkę. Przywitał się z nią i na wstępie, jej także zapytał, czy na pewno wszystko w porządku z garniturem, krawatem... A na koniec pokazał jej bukiet, prosząc o opinię.
W końcu wszystko było gotowe a im zostało jeszcze trochę czasu. Jivan i Kellerowa siedzieli przy stole, w kuchni, wodząc wzrokiem za chodzącym od szafek, do progu Maksem.
- Jivan... - zatrzymał się w pewnym momencie i spojrzał na przyjaciela. - Pamiętasz, co mi obiecałeś?
- Pamiętam! Będzie tak, jak chciałeś. Wszystkim się zajmę. - zapewnił.
- Dzięki. Jesteś niezastąpiony. - uśmiechnął się, a kiedy dostrzegł pytający wzrok matki, dodał. - Nic takiego, mamo.
- Jeżeli to jest nic takiego... - zaczął Gajewski, jednak szybko zamilkł, zgaszony spojrzeniem Kellera. - Nic takiego. - uśmiechnął się do Krystyny.
><
Stała przed lustrem sięgającym do samej podłogi i przyglądała się swojemu odbiciu. Łzy wzruszenia dalej iskrzyły się w jej oczach i znając siebie, wiedziała, że będą towarzyszyły jej przez cały dzisiejszy dzień. W połączeniu z uśmiechem, szeroko rozświetlającym jej twarz, okrytą delikatnym makijażem, tworzyły tak ujmujący widok, że nie sposób było się nie rozczulić.
Beata, stojąca do tej pory w progu drzwi i przyglądająca się Alicji podeszła bliżej. Stanęła obok siostry i spojrzała w lustrzane odbicie.
- Ala... - zaczęła niepewnie, powoli spoglądając w jej oczy. - Wiesz, że cieszę się razem z Tobą, prawda? Kiedyś... Byłam strasznie głupia. Przepraszam Cię za to wszystko. - wyszeptała ostatnie zdanie, czując, że jeśli nie ściszy głosu, ten jej się kompletnie załamie.
- Wieem! - objęła ją ramieniem i delikatnie przytuliła ją do siebie. - Przecież już wszystko sobie wyjaśniłyśmy...
- Ale byłam zołzą.
- Nie byłaś! - uśmiechnęła się. - Albo inaczej... Każdy by był!
- ... - pokręciła głową. - Jeszcze raz przepraszam. I wiesz co? Teraz... Strasznie się cieszę, że jesteś, że Cię mam. Jesteś najlepszą starszą siostrą.
- Choodź tu... - ponownie ją do siebie przytuliła. Trwały tak dłuższą chwilę, a oczy obu były mokre, od łez.
- Oo! Moje córeczki się przytulają? - Leon wszedł do pomieszczenia, a szeroki uśmiech zagościł na jego ustach, na widok przytulonych do siebie kobiet. Podszedł do nich i obie objął ramieniem. Stał pomiędzy nimi i całą trójką patrzyli w odbicie lustrzane. - Jesteście takie piękne...
- Oj taato! - roześmiały się, równocześnie.
- Ala... Wyglądasz cudownie. - zerknął w stronę starszej córki. - To będzie wyjątkowy dzień... Tak bardzo się cieszę!
- Ja też, tato... - wyszeptała.
- Chciałbym powiedzieć teraz coś mądrego, tak chyba wypada, co? - zerknął na Beatę. - Ale nigdy nie byłem dobry w przemówieniach. - westchnął. - Zostaniesz dzisiaj Panią Keller, żoną Maksa... - uśmiechnął się, widząc unoszące się kąciki jej ust. - A my... - mocniej objął Beatę. - Chcielibyśmy życzyć Ci, żeby to nowe życie... Było najcudowniejsze, na świecie. Po prostu... Bądź szczęśliwa! I pamiętaj...
- ... że masz nas! - dokończyła za niego Beata. - Zawsze i wszędzie. Możesz na nas liczyć.
- Dziękuję! - mrugając szybko, by nie pozwolić łzom po raz kolejny spłynąć po policzkach, wyciągnęła ramiona w ich stronę i przytuliła do siebie. Trwali tak dłuższą chwilę. To była ich chwila. Ojca i jego córek.
- A Wy znowu beczycie?! Wszyscy?! No proszę Was! Tu trzeba się śmiać! Cieszyć! Miłość, miłość, miłość, miłooooość! - Matysik pokręciła głową, wchodząc do pomieszczenia. Cała trójka spojrzała na nią, posyłając uśmiechy, przybrane w malujące się w oczach wzruszenie.
><
PS
Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję wybrać się na koncert zespołu Cochise -
wybierzcie się koniecznie! Obie z Chocolatte możemy bez dwóch zdań polecić! :D
Paweł na scenie jest takim... Żywiołem! Naprawdę warto zobaczyć go w takiej odsłonie. Tak jak i tej teatralnej, o której wspominałam tu już wcześniej ;)
Pozdrawiam! ;)
Paweł na scenie jest takim... Żywiołem! Naprawdę warto zobaczyć go w takiej odsłonie. Tak jak i tej teatralnej, o której wspominałam tu już wcześniej ;)
Pozdrawiam! ;)
Warto było poczekać :-) Cudowne opowiadanie :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńZgadzam się warto. ;) A co do twojej opinii na temat serialu całkowicie się zgadzam też ubolewam nad tym co zrobili z Alicją i Maksem i ten wątek z ciążą Olgi .. grr. Ale mimo wszytsko czekam cały czas na dalsze części, a co do momentów, kiedy Olga rozmawia z Maksem.. może jestem dziwna, ale przewijam je nie mam jakoś ochoty na to patrzeć.
OdpowiedzUsuń* odcinki ;)
UsuńJa z kolei patrząc na Olgę i Maksa mam ochotę wydrapać jej oczy, a jemu walnąć czymś solidnym w głowę, żeby wreszcie zaczął się zachowywać, jak powinien...
UsuńHaha ;) To tak jak wiele z nas. I nikt mi już nie wmówi, że Olga jest taka "biedna i jest ofiarą" :/
UsuńOczywiście, że nie jest! Jest podłą intrygantką!
UsuńA jak usłyszałam, jak gada na Alicję pod koniec najnowszego odcinka... No oja! I to jej 'Ona nigdy nie pokocha Cię tak, jak ja.' A wrrrrrrrrr! Co ona wie o miłości? Ktoś, kto ZMUSZA drugą osobę do bycia ze sobą. Pf! W dodatku wykorzystuje do tego dziecko...
To Alicja kocha Maksa. I to tak strasznie...
Chocolatte: Właściwie nie wiem jak mam się teraz podpisywać ;) Sama się przekonałaś, że z nowinkami technologicznymi u mnie na bakier, ale chyba zostanie ten słodki podpis ;)
OdpowiedzUsuńCzy muszę mówić, że waaaarto było czekać? Było baaardzo warto! I dziękuję za przedsmak dzisiejszej części - po tak męczącym dniu na uczelni było to niesamowite <3! Obyśmy teraz krócej czekali, czego życzę sobie oraz innym , wiernym fanom, których tutaj nie brakuje! Idealnie. Maksiu, taki Maaaks. Ten dobry, który skradł Nam wszystkim serca!
Mój ulubiony fragment? ;) "Spojrzał w oczy przyjaciela i wziął głęboki oddech. - No już! Wdech, wydech... Uspokój się! To, że jesteś w towarzystwie lekarza nie znaczy, że możesz pozwolić sobie na zawał, czy coś. Nikt Cię tu nie uratuje!" Hahaha - czy to ma jakiś związek z moimi groźbami w Warszawie? ;) <3
To ja dziękuję, że chciałaś ze mną jechać! Wspaniały weekend odkąd sięgam pamięcią! A jeśli chodzi o koncert to podpisuję się i prawą i lewą ręką pod tym co napisała Kori ;) Paweł na scenie to ... Po prostu to trzeba zobaczyć! A jeśli chodzi o teatr to przekonamy się w styczniu ;)
Ja teraz zapraszam bardziej "do siebie", znaczy Gdańska ;) Nigdy tam nie byłam, ale skoro pół Warszawy przeszłyśmy w środku nocy, to co tam jakiś Gdańsk Nam straszny ;)
I jeszcze dziękuję za dedykację <3 Za wszystko!
Gabrysia, napisz jak Ci się jeden z prezentów podobał - brałam udział w jego tworzeniu ;)
Emi:
UsuńMoże wybieracie się na Cochise do Gdańska 24 listopada? :D Bo chętnie pójdę z Wami!
Chocolatte: Ja się oczywiście wybieram ;) Mam za blisko, żeby to przegapić! Choć 25.11 mam mega trudne kolokwium, ale jestem studentem uczę się na bieżąco ;) Teraz tylko pozostaje nam namówić Kori na przyjazd! Zgóóóódź się! Prosimyyyy! Pojedziesz przez Bydgoszcz, skąd ja Cię odbiorę i już razem do Gdańska ukochanym PKP pojedziemy <3
UsuńEmi:
UsuńUmówmy się razem!!! :D Będzie mi raźniej. :D
Chocolatte: Nie ma problemu ;) Mam nadzieję, że Kori do nas dołączy! ;)
UsuńEmi:
UsuńJa również. :)
Chocolatte: Ogólnie to mam pomysł na mały szantaż :D Jak tylko próbuję się uczyć do głowy wchodzi mi wszystko oprócz tego, co powinno, ale pomysł jak wyciągnąć Kori na koncert mam :D
UsuńAż boję się zapytać, co to za pomysł? Haha! Mały szantażysta! :D
UsuńPo pierwsze, Chocolatte - wiesz, jakiego miałam banana, pisząc zacytowane przec Ciebie zdanie? Oczywiście, że ma! Haha! :D
Po drugie, powtórzę się, ale ten weekend był przegenialny, naprawdę! Na samo wspomnienie - uśmiech od ucha, do ucha! Nawet tego koszmarnego krążenia w kółko, wkurzania się i przeżywania. To były emocje <3 :D
Po czwarte... Ojej! Jak ja bym chciała pojechać na ten koncert! :D Pójść z Wami! :D Ale Gdańsk jest na drugim końcu świata, haha! I to niedziela... Hmm... Nie wiem, czy da się to w ogóle jakoś ogarnąć. Nie mam pojęcia! :D Ale... Pomyślimy?
Byłoby super! :D
Niemniej jednak, Emi - koniecznie się wybierz! :D Skoro masz blisko, nie można przepuścić takiej okazji :D
Wyszło, że liczyć do trzech nie umiem! Haha! :D
UsuńPowinno być po trzecie, ale co to w sumie za różnica, haha! :P
Chocolatte: Mam tutaj ogłosić swój szantaż, tak publicznie? ;) Nie ma problemu ;) Jakoś musimy Cię zmusić do przyjazdu :D
UsuńJeeeej! <3 Jest mi niezmiernie miło, że pamiętałaś! Że jakieś zdanie z moich zazwyczaj nudnych i długich monologów mogłaś wykorzystać w swoim opowiadaniu ;) Hahaha, czyli jednak brałam udział w tworzeniu kolejnej części ;) A broniłam się rękoma i nogami, żeby nie zepsuć Ci Twojego come back'u, a tu kolejna niespodzianka <3
Aż nawet otworzyłam dzisiaj pewien folder zdjęć, a nawet dwa! Opatrzone tą magiczną datą z początu października. Niby niedawno, a jednak tak daleko! :( Dlatego musisz do Gdańska przyjechać! Nie jest on wcale tak daleko! Przypomnij sobie Warszawę, klub, numerki i wtedy poczujesz koniec świata :D Poza tym czekam na zdjęcia od Ciebie ;)
Hahahah, a co do numerków, to chyba za dużo ze mną rozmawiasz/przebywasz i też udzieliło Ci się moja dysfunkcja związana z liczbami i numerkami ;)
Musimy się koniecznie spotkać w Gdańsku! I się spotkamy ;)
Choclatte: Chciałam tylko życzyć Wam dobrego dnia, a ja idę spać ;)
UsuńNo widzisz, mówiłam! Mówiłam, że będzie genialnie, jak napiszesz mi kolejną część, haha! :D Kompletnie nieświadomie i wcale nie pisemnie... Ale się jednak udało, haha :D Bo przecież ja mam 'dar przekonywania' :D
UsuńZaraz też włączę sobie zdjęcia! I powspominam <3
Haha! Czuję! Tak, zdecydowanie. To był koniec świata, hahahaha! :D Taki, na który mogłabym wybrać się znowu! :D
No ale wiesz, Tobie się gdzieś tam powyżej trzydziestu mylić zaczęło, a ja... Do trzech nie umiem zliczyć, No cóż :D Do przedszkola ze mną! :D
Jak się wyśpisz musimy poważnie porozmawiać! :D I przejrzeć pewną stronę, z pewnym rozkładem.
Może coś da się zrobić? <3 :D
Się Wam wetnę w rozmowę, a co!
UsuńNapiszę! Jak tylko ogarnę o czym mówisz :D
Bo cóż... wstyd się przyznać ale jeszcze nie miałam czasu zająć się moimi prezentami, o których wiem ;D
(Filologia polska jak medycyna - już sama nie wiem jak się nazywam ;D)
Chocolatte: Ja bym tam nie wytrzymała i od razu paczkę rozpakowała! Nawet nie czuję kiedy rymuję, hahaha ;)
UsuńDoskonale Cię rozumiem, jak usłyszałam, że Kori musi przeczytać milion książek na wczoraj, to jednak zdecydowałam, że wolę to moje "kucie" :D
A jeśli chodzi o szantaż, to miał to być warunek, że jeśli z nami nie pojedziesz to jeśli coś napiszę w najbliższym czasie to Ci nie pokażę, dopiero jak gdzieś to opublikuję to będziesz miała możliwość poznania dalszego ciągu mojego kolejnego, beznadziejnego opowiadania :P I melduję, że się wyspałam! Aż mnie energia rozpiera do dalszego zgłębiania tajników ludzkiego ciała :D
Gdybym tylko była w domu to od razu bym otworzyła to, co tam na mnie czeka (cokolwiek to jest!). A dzisiaj sobie już zaplanowałam wieczór z moimi mailami ♥
UsuńKaro ma mało! Bardzo mało! Za rok zobaczy co to znaczy dużo książek ;D (Ja Cię Mała wcale nie straszę! :* )
A więc do domu dotarłam, kopertę otworzyłam i... O JAAAAA!!! <33 Myślałam, że to może być coś stamtąd, ale, że AŻ TAK nigdy bym nie pomyślała! ♥
UsuńMam najlepszą Siostrę na świecie! ♥
A więc dwója bęc <3
UsuńCieszymy się baaaaaaaaaaardzo, że Ci się podobało! :D <3
♥
UsuńOstatnio to sobie paczałam! ♥
Kori ty nawet po długiej przerwie nie wychodzisz z wprawy nie musisz się tłumaczyć bo każdy ma teraz we wrześniu i w pażdzierniku więcej obowiążków a ty i tak piszesz cudownie całość mi się podobała zwłaszcza jak dziewczyny przyłapały Maksa z Alą^^. Co do serialu to również się zgadzam i tak jak już wcześniej mówiłamstaram się skupić na watkach innych postaci. W dzisiejszym odcinku Ela i Krzyś byli the best a ich miny kiedy Karkoszkę zobaczyli...może to wredne ale cieszyłam sie jak Olga ryczy gdy Maks z Alą byli w zamknięciu i coraz bardziej podoba mi się postać Izy jak dokopuje Piotrowi i Żelichowskiej, fajnie pokazana Beata z Filipem i Sylwia troszcząca się o Ordę, natomiast wkurza mnie w serialu opróćz Olg i Torzewska pomimo że ładna to Hamkało ją sztywno gra moim zdaniem to by bylo na tyle. Niczym sie nie przejmuj pisz czekamy^^
OdpowiedzUsuńOj, trochę jednak wyszłam! :D
UsuńAle na szczęście świat Ali i Maksa ma to do siebie, że szybko potrafi wciągnąć mnie z powrotem <3
A co do serialu - mnie wątek głównych bohaterów pochłania tak bardzo [Taak, nawet kiedy jest tak fatalnie poprowadzony ;/, nawet kiedy płaczę i się wściekam, na przemian :D], że na bohaterów drugoplanowych spojrzeć umiem dopiero za którymś razem :D
Chociaż nie mogę powiedzieć, że nie rozczula mnie Beatka zajmująca się Filipem <3 Czy Sylwia i Orda <3 To takie stałe, poztywne punkty tego serialu :D Beatka, Sylwia, Orda - trójka nie do podrobienia! :D
Co do postaci Basi... - nie powiem ani, żebym ją szczególnie lubiła, ani, żeby jakoś działała mi na nerwy. W sumie jestem ciekawa tego, jak będzie to wszystko z Leonem dalej wyglądało... ;)
Ela i Krzyś - jestem chyba ewenementem, ale nie lubię tego duetu. Może przez to, że nie lubię Krzysztofa. Ja byłam wiernym facem Eli i Leosia <3 :D
Cieszę się bardzo, że czekacie na kolejne części :D I dziękuję, za to zrozumienie i cierpliwość! ;)
wiernym fanem*
UsuńEmi:
OdpowiedzUsuńOjej, warto było czekać. Genialnie, Kori!
A jeśli chodzi o prawdziwych "Lekarzy" to ja też nadal czekam, też nadal się wzruszam, choć nie jest tak, jak to być powinno. Więc nie jesteś sama. :)
Dziękuję! ;)
UsuńOczywiście, że nie jest, jak być powinno... Czekam, aż to naprawią. Łudziłam się, że szybko. I zdążą nadrobić. Ale zamiast się polepszać, ciąąąąąąąąągle idzie w złą stronę. Ech! No ale cóż... Nie byłabym sobą, gdybym nadal nie czekała, aż będzie lepiej. Przecież musi! ;)
Pewnie że MUSI! I będzie! Prawda? <3
UsuńBo to ONI, to TAKA miłość i inaczej zrobić nie mogą.
Dzięękuję Mała! I wiesz co? Kocham te nasze poniedziałkowe seanse wszyyyyyyyyyyystko co się z nimi wiąże <3
OdpowiedzUsuńCo do serialu - to wiesz co ja myślę. Obie myślimy <3
Pomimo tego, że tak zepsuli mi Maksia, mojego idealnego faceta i pomimo tego, co zrobili z ich miłością - ja nadal z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. Czekam, boję się tego, co mogę zobaczyć, a potem przeżywam, analizuję, płaczę - żyję tym.
I tak jak mówisz - wcześniej czekało się na sielankowe, kochane sceny AM, które oglądało z bananem na twarzy, a teraz patrząc na biedną Alę i cholernego Maksa - przeżywa się, cierpi i płacze razem z Alą. - To właśnie magia tego serialu. <3
A opo mogłabym czytać, czytać, czyyyyytać. <3
UsuńKoooooooooocham! <3
Kaaroolciaaa!! Czy ja już kiedyś mówiłam, że coś Ci zrobię? To mówię! :D
OdpowiedzUsuńCzemu mi nie powiedziałaś? To że studia odcinają mnie od świata to jedno, ale wiedza o opie drugie! :D
Pięęęknieee jeeeest! Scena z beczącą Alą, Beatką i Sylwią ♥
LOV! :*
W koncu nadrobilam! Jak zawsze wspaniala czesc. Tak pieknie opisujesz relacje Ali i Maksa, ze serial sie chowa, a teraz to juz w ogole. Podoboal mi sie tez dialog Beaty i Sylwii po tym, jak nakryli oni nasza parke, absolutnie to do nich pasuje, mam te scene przed oczamu!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze niedlugi znajdziesz czas, ze by napisac ciag dalszy. Slub w Twoim opisaniu bedzie cudnownym przezyciem. ;)
Ale zem blediw zrobila. Uwielbiam pisac na tel. ;P
UsuńWszyscy czekamy za kolejną notką, ale strasznie długo musimy czekać :( Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://ala-i-maks.blog.pl/
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz następną notkę??? Ta częśc była super zresztą jak wszystkie.Czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuń