Dziś przychodzę do Was przede wszystkim z zaproszeniem. Otóż chciałabym
zaprosić Was, na pewnego bloga, pewnej cudownej osóbki. Jestem przekonana, że
to, co tam znajdziecie, trafi do Waszych serduszek ;)
Chcę też wypowiedzieć się co do najnowszego odcinka... Ale chyba jeszcze do końca tego nie przetrawiłam. Muszę przemyśleć i ułożyć sobie to wszystko jakoś... Odezwę się w osobnym poście! ;)
A teraz kolejna część mojej 'twórczości'. Dziś będzie dość krótko, ale w
zamian - o ciąg dalszy postaram się jak najszybciej ;)
><
W ciągu kilku minionych
dni miała okazję na własnej skórze poczuć, jak uciążliwe bywa leżenie i
'odpoczywanie'. Szczególnie, kiedy jest się człowiekiem nieznoszącym
bezczynności. Doskonale pamiętała okres rekonwalescencji po operacji, podczas
której oddała ojcu kawałek wątroby. Wtedy też nie potrafiła uleżeć. Jednak
przebywając w szpitalu miała towarzystwo. A teraz przeziębienie uwięziło ją w
domu. I gdy Maks wychodził do pracy, zostawała sama, nudząc się niemiłosiernie.
Co prawda Keller zadbał o to, by ukochaną codziennie ktoś odwiedzał. Ale czymże
były te półtoragodzinne odwiedziny Sylwii, Beaty, czy Leona, wobec długich
godzin leżenia w łóżku... Zdecydowanie brakowało jej już pracy, pacjentów,
operacji, diagnozowania...
- Nawet tak na mnie nie patrz. - odezwał się, kątem oka zerkając na nią i wciągając pasek w spodnie. Właśnie szykował się do pracy.
- ... - zrobiła naburmuszoną minę i założyła ręce na piersi.
- Ala... - pokręcił głową i przysiadł na skraju łóżka. - Nie dostaniesz żadnej dokumentacji. Nie ma mowy. Masz odpoczywać i się wreszcie z tego wygrzebać... - roześmiał się, kciukiem dotykając jej zaczerwienionego nosa.
W zasadzie czuła się coraz lepiej. Gorączki nie miała już od dwóch dni. Za to kaszel i katar... Jakby się na nią uparły.
- Jesteś... - zaczęła, zaciskając jednak zęby w połowie tego, co chciała powiedzieć. Od wczoraj co chwilę uszczypliwie komentował jej czerwony nos. Wiedziała, że tylko się z nią przekomarza i droczy. I kochała to całym sercem, ale lubiła się też odgryzać.
- No jaki? - uniósł brwi.
- Okropny! - wycedziła, szturchając go w ramię.
- Okropny... - powtórzył, naśladując ton jej głosu, czym jeszcze bardziej ją zirytował. - Leżysz, odpoczywasz i zdrowiejesz. A ja będę dziś dopiero wieczorem...
- Wieczoooooooorem?! - westchnęła, teatralnie rzucając się na łóżko tak, że leżała teraz na plecach z załamaną miną.
- ... - roześmiał się. Wstał i pochylając się nad nią, musnął jej czoło. - Pa!
- Nawet tak na mnie nie patrz. - odezwał się, kątem oka zerkając na nią i wciągając pasek w spodnie. Właśnie szykował się do pracy.
- ... - zrobiła naburmuszoną minę i założyła ręce na piersi.
- Ala... - pokręcił głową i przysiadł na skraju łóżka. - Nie dostaniesz żadnej dokumentacji. Nie ma mowy. Masz odpoczywać i się wreszcie z tego wygrzebać... - roześmiał się, kciukiem dotykając jej zaczerwienionego nosa.
W zasadzie czuła się coraz lepiej. Gorączki nie miała już od dwóch dni. Za to kaszel i katar... Jakby się na nią uparły.
- Jesteś... - zaczęła, zaciskając jednak zęby w połowie tego, co chciała powiedzieć. Od wczoraj co chwilę uszczypliwie komentował jej czerwony nos. Wiedziała, że tylko się z nią przekomarza i droczy. I kochała to całym sercem, ale lubiła się też odgryzać.
- No jaki? - uniósł brwi.
- Okropny! - wycedziła, szturchając go w ramię.
- Okropny... - powtórzył, naśladując ton jej głosu, czym jeszcze bardziej ją zirytował. - Leżysz, odpoczywasz i zdrowiejesz. A ja będę dziś dopiero wieczorem...
- Wieczoooooooorem?! - westchnęła, teatralnie rzucając się na łóżko tak, że leżała teraz na plecach z załamaną miną.
- ... - roześmiał się. Wstał i pochylając się nad nią, musnął jej czoło. - Pa!
><
Kilka godzin później, kiedy już
naprawdę nie potrafiła wytrzymać w łóżku, wstała, naciągnęła na siebie bluzę
Maksa wygrzebaną z jednej z szaf i pomaszerowała do kuchni. Liczyła na to, że
może znajdą się jakieś naczynia, które trzeba zmyć, czy odłożyć na swoje
miejsce... Jednak szybko przekonała się, że Maks jak zawsze, zadbał o wszystko.
Przeszła do salonu, przejechała dłonią po jednym z regałów i ucieszyła się -
choć Maks niedawno sprzątał, nie zaszkodzi zetrzeć kurzy. Z łazienki przyniosła
odpowiednie ściereczki, preparat nabłyszczający i włączając radio, wreszcie
oddała się jakiemuś zajęciu.
><
Już na schodach usłyszał dźwięki
muzyki, płynącej z salonu. Ostrożnie i powoli wszedł na górę i ruszył do
pomieszczenia, z którego dochodził dźwięk. Stanął w progu, kręcąc głową z
uśmiechem. Krzątała się przy regałach, sprawnie ścierając z nich kurz i
polerując je nabłyszczaczem. Była odwrócona do niego plecami, dlatego przez
dłuższą chwilę bez problemu mógł się jej przyglądać. W jego dużo za dużej
bluzie, która sięgała do połowy jej ud i skrzętnie ukrywała jej delikatną
sylwetkę i dole od piżamy wyglądała uroczo. Pochylił lekko głowę w bok i
uśmiechnął się do siebie. W końcu na palcach podszedł bliżej. Dźwięki płynące z
radia skutecznie zagłuszyły jego kroki.
- A więc między bajki mogę włożyć Twoje obietnice, że kiedy mnie nie ma, grzecznie leżysz i odpoczywasz... - odezwał się, kiedy stanął tuż za jej plecami, spokojnym, stonowanym głosem.
- ... - wraz z pierwszymi jego słowami, wzdrygnęła się lekko. Przestraszyła się, przecież miał być w pracy. Szybko jednak rozpoznała jego głos, uspokoiła swój plus i odwróciła się do niego dopiero po chwili. Tak spokojnie, delikatnie. Uśmiechnęła się przy tym tak słodko. - A co Ty tutaj robisz? - spytała, przekładając sobie ściereczki w jedną rękę, a drugą, otwartą dłonią opierając na jego klatce piersiowej. - Chciałeś mnie wystraszyć, co? - uniosła brwi.
- ... - uśmiechnął się. Dłuższą chwilę patrzył jej w oczy. Obydwoje przenikali się intensywnymi spojrzeniami. - Mam coś dla Ciebie. - sięgnął do kieszeni, jednak cofnął rękę. - Ale najpierw... - odwrócił się i skinął w kierunku łóżka.
- Maaks. - jęknęła.
- ... - bez słowa pociągnął ją za rękę i zaprowadził do łóżka. - Kładź się.
- ... - zmierzyła go oburzonym spojrzeniem i od niechcenia spełniła jego prośbę.
- To dla Ciebie. - w końcu z kieszeni wyciągnął książkę. Podał ją jej, a sam usiadł na brzegu łóżka. - Poczytaj...
- Alicja w krainie czarów. - uśmiechnęła się do siebie. - Kolejna!
- Ale inna. - odwzajemnił gest, wskazując jej na okładkę. - Takiej nie masz.
- Nie mam. - oderwała wzrok od książki i spojrzała mu w oczy. - Dziękuję.
- Dla Ciebie wszystko. - roześmiał się, pochylając w jej stronę i musnął jej policzek. - Czytaj, a ja wracam do szpitala. Udało mi się wyrwać na chwilę... Jak się Leon dowie...
- Wstawię się za Tobą u taty! - roześmiała się, układając wygodnie na poduszkach. Odprowadziła go wzrokiem i spojrzała na książkę. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, a serce zabiło szybciej, kiedy otworzyła lekturę. Na widok kilku słów, zapisanych pismem Maksa, na pierwszej stronie...
- A więc między bajki mogę włożyć Twoje obietnice, że kiedy mnie nie ma, grzecznie leżysz i odpoczywasz... - odezwał się, kiedy stanął tuż za jej plecami, spokojnym, stonowanym głosem.
- ... - wraz z pierwszymi jego słowami, wzdrygnęła się lekko. Przestraszyła się, przecież miał być w pracy. Szybko jednak rozpoznała jego głos, uspokoiła swój plus i odwróciła się do niego dopiero po chwili. Tak spokojnie, delikatnie. Uśmiechnęła się przy tym tak słodko. - A co Ty tutaj robisz? - spytała, przekładając sobie ściereczki w jedną rękę, a drugą, otwartą dłonią opierając na jego klatce piersiowej. - Chciałeś mnie wystraszyć, co? - uniosła brwi.
- ... - uśmiechnął się. Dłuższą chwilę patrzył jej w oczy. Obydwoje przenikali się intensywnymi spojrzeniami. - Mam coś dla Ciebie. - sięgnął do kieszeni, jednak cofnął rękę. - Ale najpierw... - odwrócił się i skinął w kierunku łóżka.
- Maaks. - jęknęła.
- ... - bez słowa pociągnął ją za rękę i zaprowadził do łóżka. - Kładź się.
- ... - zmierzyła go oburzonym spojrzeniem i od niechcenia spełniła jego prośbę.
- To dla Ciebie. - w końcu z kieszeni wyciągnął książkę. Podał ją jej, a sam usiadł na brzegu łóżka. - Poczytaj...
- Alicja w krainie czarów. - uśmiechnęła się do siebie. - Kolejna!
- Ale inna. - odwzajemnił gest, wskazując jej na okładkę. - Takiej nie masz.
- Nie mam. - oderwała wzrok od książki i spojrzała mu w oczy. - Dziękuję.
- Dla Ciebie wszystko. - roześmiał się, pochylając w jej stronę i musnął jej policzek. - Czytaj, a ja wracam do szpitala. Udało mi się wyrwać na chwilę... Jak się Leon dowie...
- Wstawię się za Tobą u taty! - roześmiała się, układając wygodnie na poduszkach. Odprowadziła go wzrokiem i spojrzała na książkę. Kąciki jej ust powędrowały ku górze, a serce zabiło szybciej, kiedy otworzyła lekturę. Na widok kilku słów, zapisanych pismem Maksa, na pierwszej stronie...
Całe życie na Ciebie czekałem...
...dlatego z naszej własnej krainy czarów nigdy Cię
już nie wypuszczę.
Kocham Cię,
Maks.
Łzy wzruszenia automatycznie pojawiły się w jej oczach. Zamrugała szybko, a
później wzruszyła ramionami, pozwalając im spłynąć po policzkach. Przecież
mogła pozwolić sobie na takie wzruszenie. Nikt jej tutaj nie widział. Mogła być
prawdziwą sobą... Opuszkami palców przejechała po piśmie Kellera. Kilka słów, a
tak bardzo trafiły w jej serce. Była pewna, że Maks doskonale wiedział, jak
bardzo ją to ujmie, jak chwyci za serce. Keller wiedział, jak rozczulić poważną
panią doktor Szymańską...
- Kocham Cię wariacie. - wyszeptała do siebie, w myślach ponownie odczytując zapisane przez niego słowa. Czuła, jak całe jej ciało ogarnia przyjemne ciepło. Czy to nie są słowa, które każda kobieta chce usłyszeć? Całe życie na nią czekał... Wiedział, jak w prosty, niepozorny sposób sprawić, by poczuła się wyjątkowo. By poczuła, że jest najważniejsza. I już zawsze tak będzie...
- Kocham Cię wariacie. - wyszeptała do siebie, w myślach ponownie odczytując zapisane przez niego słowa. Czuła, jak całe jej ciało ogarnia przyjemne ciepło. Czy to nie są słowa, które każda kobieta chce usłyszeć? Całe życie na nią czekał... Wiedział, jak w prosty, niepozorny sposób sprawić, by poczuła się wyjątkowo. By poczuła, że jest najważniejsza. I już zawsze tak będzie...
"Oto jest miłość, dwoje ludzi spotyka się przypadkiem, a
okazuje się że czekali na siebie całe życie."
Mistrzu, wiesz, że kocham Maksiową dedykację? Jest IDEALNA! ♥
OdpowiedzUsuńI nadal uważam, ze to był zły pomysł. :P
:*
UsuńA ja uważam wprost przeciwnie! :*
Ja wybierałam, ja! hahahaha! ;D
UsuńJakby Wam to powiedzieć, haha :D
UsuńObie wybierałyście, haha! : *****************
;O To nie jest namiastka?!
UsuńPo części jest :D
UsuńAle w tej i w kolejnej potrzebne jesteście mi obie, haha! :D
No tak, bo ja nie czuję do końca wszystkeigo, hahahaha! ;D
UsuńSwietne ! Czekam na ciag dalszy mam nadzieje ze wkrotce sie pojawi ! :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba ;)
UsuńI również mam nadzieję, że moja wena wkrótce się pojawi :D
Cudna jest końcówka! I więcej mi nie mów, że się do tego nie nadajesz! Pięknie wczułaś się w Maksa! ♥
OdpowiedzUsuńBo momentami się nie nadaję! :D
UsuńPrzepiekna jest ta czesc. Wspaniale oddalas nasze kochane postaci. To bylo takie realistyczne, ze mam to caly czas przed oczami. Maksa skradajacego sie do Alicji... Kocham jasie tak o nia troszczy. Dedykacja przepiekna, ostatnio tak mam ze strasznie sie wzruszam i te kilka slow jakos tak mnie wyjatkowo rozczulilo. To bylo przepiekne i takie w stylu Maksa. ;)
OdpowiedzUsuńA na tego bloga zaraz zajrze. Skoro polecasz to na pewno cos na wysokim poziomie.
Pozdrawiam. ;)
Miło mi, naprawdę! ;)
UsuńA skoro roczuliło - cieszę się niezmiernie! ;)
Maks jest takim nietypowym człowiekiem, takim oryginalnym... I ciężko było wymyślić coś, co będzie 'w jego stylu'. Bo on jest nie do podrobienia, no! ;)
Dziękuję! ;)