niedziela, 30 czerwca 2013
[3]
Jakiś czas później obydwoje znaleźli się w kuchni, przygotowując śniadanie i powoli szykując się do pracy...
- Wiesz, że nawet nie chce mi się iść dzisiaj do pracy? - stwierdziła, wgryzając się w tosta, którego przed momentem posmarowała ulubionym, morelowym dżemem.
- Coś takiego... - uśmiechnął się szeroko, z kubkiem kawy siadając na przeciwko niej. - Ale mamy razem dyżur... - dodał, ucieszonym tonem.
- A później zostaję. Wzięłam za Ordę nocny dyżur... Ma sporo do pozałatwiania, przed wyjazdem do Stanów. A to już za kilka dni... - sięgnęła po kubek, który przed chwilą odstawił i zatopiła w nim usta. - Słodka! - skrzywiła się.
- Bo moja. - uśmiechnął się.
- Bo mi nie zrobiłeś. -odparła, oburzona ze skwaszoną miną biorąc jeszcze łyk i znowu się krzywiąc.
- Bo swoją już wypiłaś, pół godziny temu. A...
- Już dobra, dobra. - uśmiechnęła się, oddając mu kubek.
- Zostanę z Tobą. - stwierdził, chwytając jej dłoń i przyciągając bliżej siebie.
- Na dyżurze? - uniosła wysoko brwi.
- ... - przytakująco pokiwał głową i musnął zewnętrzną część jej dłoni.
Odpowiedziała mu pięknym uśmiechem, patrząc na niego i na to, jak muska i przytula jej dłoń do swojego policzka z ogromną czułością.
><
Pół godziny później wyszli z mieszkania, wsiadając do samochodu i kierując się do mieszkania Sylwii.
- Sylwia jest pewnie już w pracy... Na szczęście mam klucze... Przebiorę się szybko i możemy jechać... - mówiła, jednocześnie szukając kluczy w torebce.
- A jednak. - uśmiechnął się, naciskając klamkę, która bez oporu ustąpiła.
- Jest w domu? - zdziwiła się, przechodząc przez próg. - Sylwia?! - zawołała, rozglądając się dookoła. - Beata?! - zdziwiona, widokiem siostry, aż cofnęła się o krok do tyłu, opierając się plecami o tors, nie mniej zaskoczonego Maksa.
- Czeeść... - Jasińska uśmiechnęła się do nich delikatnie, nie kryjąc grymasu na twarzy. - Sylwia pojechała już do szpitala. - wyjaśniła nieobecność dziewczyny. - No wchodźcie. - popatrzyła na nich uważnie, ustępując miejsca.
- No tak... - Ala uśmiechnęła się, wchodząc do kuchni i widząc dwie butelki po winie i dwa puste kieliszki.
- Ładnie się poimprezowało, co? - Keller uśmiechnął się do Beaty, szukającej czegoś w szafce.
- Piłyśmy Wasze zdrowie. - wysiliła się na uśmiech. - Za waszą miłość. I naszego pecha. - dodała, wzdychając głęboko. - Ala, znajdziesz mi coś, od bólu głowy? Ja nie wiem, gdzie Wy tu to wszystko trzymacie... - usiadła przy stole, patrząc proszącym wzrokiem na siostrę.
- Pewnie. - podeszła do odpowiedniej szafki, wyjęła opakowanie tabletek i nalewając do szklanki wody, podała Beacie. - Ale mam wrażenie, że za chwilę będziesz orientowała się tutaj lepiej niż ja. W końcu spędzasz tu ostatnio sporo czasu... - uśmiechnęła się.
- Tak? - zdziwił się. - A od kiedy Wy z Sylwią się tak przyjaźnicie? - spytał, doskonale pamiętając z czasów sprzed jego wyjazdu, że Sylwia i Beata nigdy nie potrafiły się dogadać, zawsze były odmiennego zdania... I nie pałały do siebie sympatią.
- Sporo się tu pozmieniało. - posłała mu uśmiech, łykając tabletkę.
- Ale wszystko nadrobisz. - Ala podeszła do niego, muskając delikatnie jego policzek. - Idę się przebrać, wracam za moment.
><
Czekając na Szymańską zdążył wypić herbatę z Beatą i z nią porozmawiać. Z zadowoleniem obserwował, jak bardzo dziewczyna się zmieniła. Była zupełnie inna, niż jeszcze jakiś czas temu. Z wyraźną sympatią mówiła o Alicji. Nie była o nią zazdrosna, nie była zazdrosna o niego. Już po operacji Ali i Leona nastawienie Beaty się zmieniało... Ale teraz było jeszcze lepiej. Widział, że Jasińska cieszy się szczęściem siostry, że w końcu docenia fakt, że ją ma... Odetchnął, bo gdyby miał się teraz jeszcze mierzyć z wyrzutami i żalem Beaty pod jego adresem... Cieszył się, że ten etap mają daleko za sobą.
- Jestem. - Szymańska z uśmiechem na ustach stanęła w progu. - A Ty dzisiaj nie pracujesz? - spojrzała na siostrę.
- Mam dyżur wieczorem. - odpowiedziała, zatapiając usta w ciemnym trunku. - Miłej pracy. - uśmiechnęła się, gdy Maks wstał i podchodząc do Ali, ujął jej rękę.
- Do zobaczenia!
><
- Beata się chyba bardzo zmieniła, co? - zaczął, wsiadając do samochodu.
- Mhm. - zgodziła się, zapinając pasy. - Dorosła! - stwierdziła z uśmiechem. - A tak na prawdę to zawiodła się na facecie... W którym się chyba na prawdę zakochała. - westchnęła, opierając głowę o szybę. - Szkoda mi jej, bo na prawdę zasługuje na szczęście...
- Tak samo, jak jej siostra. - uśmiechnął się, spoglądając na nią kątem oka, kiedy zatrzymali się na czerwonym świetle. - Cieszę się, że się między Wami układa...
- Taak, jest dobrze. - kąciki jej ust uniosły się ku górze.
Reszta drogi minęła im w ciszy. Maks włączył radio i wsłuchując się w spokojne melodie dojechali do szpitala.
- Czekaj. - uśmiechnął się i wysiadając obszedł samochód dookoła, otwierając jej drzwi.
-... - z szerokim uśmiechem pokręciła głową i pozwoliła mu poprowadzić się za rękę.
- Ala? - spojrzał na nią bokiem, kiedy czekali na windę.
- Hm?
- ... - wzruszył ramionami i robiąc krok do przodu chwycił jej obie dłonie i stawiając ją przodem do siebie, przytulił. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnęła się, na moment zarzucając mu ręce na szyję. Odsunęła się jednak zaraz, zauważając podjeżdżającą windę.
><
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz