niedziela, 27 kwietnia 2014

Zostałam (II)



Kiedy wychodziłam ze szpitala przeszło mi przez myśl, żeby wsiąść w samochód i bez oglądania się za siebie pojechać. Prosto do Warszawy. Ale... Nie potrafiłam wyjechać.
Siedziałam w domu mojego ojca, który od kilku tygodni był też moim domem i czekałam, aż Maks skończy dyżur. I tyle z mojej decyzji... Z decyzji, którą tak ciężko było mi podjąć. Bo przecież ten wyjazd wcale nie był dla mnie prostą sprawą. Nie łatwo było zebrać w sobie siłę, by zdecydować się na ostateczne rozstanie z bliskimi, przyjaciółmi, ze szpitalem, miastem... Wszystkim, co tutaj pokochałam...
W duchu cieszyłam się, że zarówno Beata, jak i ojciec do wieczora są dziś w pracy. Ich pytania były teraz ostatnim, czego potrzebowałam. Już bez nich miałam wystarczający mętlik w głowie.
Siedząc w salonie, z podkulonymi nogami i brodą opartą na własnych kolanach usłyszałam dźwięk podjeżdżającego samochodu. Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Ze stresu? Czy może tak bardzo rwało się do Maksa?

Słysząc dzwonek, poszłam otworzyć. Zanim nacisnęłam klamkę, wzięłam głęboki oddech. W tamtym momencie zupełnie nie wiedziałam, do czego ta rozmowa nas zaprowadzi. Niepewnie pociągnęłam drzwi w swoją stronę.
- Zostałaś... - odezwał się, wyraźnie oddychając z ulgą, kiedy tylko mnie zobaczył. Przez chwilę bez słowa patrzyliśmy sobie w oczy. Odwróciłam się i ruszyłam w kierunku salonu, a Maks wszedł za mną. Usiadłam na fotelu, podkulając nogi pod siebie. Wbiłam wzrok w dywan, nerwowo zaciskając dłonie. Maks nie przychodził. Po chwili odwróciłam głowę do tyłu, zdezorientowana ciszą. Stał, oparty o framugę drzwi. Napotykając moje spojrzenie, uśmiechnął się delikatnie i ruszył w moim kierunku. W ciągu zaledwie kilku sekund, znalazł się tuż obok. Przyklęknął na podłodze, tuż obok fotela i położył dłoń na moim kolanie. Przymknęłam powieki, spod których momentalnie zaczęły wypływać łzy. Nie chciałam płakać. Ale to było zdecydowanie silniejsze ode mnie...

- Przepraszam. - wyszeptał.
Powoli otworzyłam oczy, zbierające się w nich łzy wcale mi tego nie ułatwiały. Spojrzałam na niego. Siedział, wpatrzony we mnie, wyraźnie czekając na moją reakcję. Zaciśnięte gardło uniemożliwiało mi wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. Chociaż właściwie... I tak nie wiedziałabym, co powiedzieć. Z powrotem przymknęłam oczy. Kiedy poczułam, że wstaje i zbliża się do mnie, wstrzymałam oddech. Przejechał dłonią po moim policzku, ścierając łzy, a ja jakby mimowolnie przechyliłam głowę w kierunku jego dłoni, wtulając się w nią.
- Za co? - wyszeptałam w końcu, siląc się, by wydusić z siebie to pytanie.
- Za to, że do tego wszystkiego doprowadziłem... Przepraszam za to, że Cię zawiodłem. I proszę, żebyś została. Alicja... Nie wyjeżdżaj. Daj mi szansę...
- Maks... Przecież... Próbowaliśmy...
- Wcale nie próbowaliśmy. Pozwoliłem Ci się wyprowadzić, pozwoliłem Ci odejść... Nawaliłem od samego początku. Ale nie nawalę do końca. Nie możesz wyjechać. Przemyślałem sobie to wszystko. Do wczoraj... Też sobie wmawiałem, że tak będzie lepiej. Że będziesz szczęśliwsza beze mnie... Te kilkanaście godzin w izolatce... Uświadomiło mi, że nie mogę pozwolić Ci odejść. Alicja... Powiedz coś...
- Mam już załatwioną pracę... Od jutra zaczynam. - wydusiłam z siebie pierwsze, co przyszło mi do głowy. A w uszach wciąż dźwięczało mi to jedno, krótkie słowo ''Przepraszam'', którego w tamtym momencie bardzo potrzebowałam, które on wypowiedział z takim bólem w głosie.
- Wszystko można odwołać. Ja się tym zajmę. Tylko mi pozwól...
- Na co?
- Wrócić. Spróbować ułożyć nasze życie... Uda nam się, zobaczysz.
- Przerabialiśmy to już. - przewróciłam oczami, za wszelką cenę starając się zapanować nad łzami. Naprawdę nie chciałam już płakać. - Tak naprawdę będzie lepiej. Będzie łatwiej, kiedy... Mnie tu nie będzie, zobaczysz. Niedługo pojawi się dziecko. Ułożysz sobie życie z Olgą, stworzycie szczęśliwą rodzinę... - przymknęłam oczy, wzięłam głęboki oddech, milcząc przez chwilę. W końcu jednak zebrałam w sobie całą swoją siłę i spojrzałam mu w oczy, wypowiadając to tak bolesne dla mnie zdanie. - Naprawdę Wam tego życzę.
- Nie wierzysz w to, co mówisz. - odparł od razu. - Zostań, wróć ze mną do domu. Żadne z nas nie będzie szczęśliwe, jeśli teraz wyjedziesz.
Miał rację, przecież doskonale to wiedziałam. Łudziłam się, wmawiałam sobie, że w ten sposób naprawdę będzie lepiej, łatwiej. Ale przecież... W głębi duszy, w środku serca... Zgadzałam się z nim i w tym momencie nie potrafiłam udawać. Ale... Co z dzieckiem?
- Jak to sobie wyobrażasz? Co z Olgą? Co z dzieckiem? - choć nadzieja, rozbudzona już podczas rozmowy w szpitalu, kiedy mnie zatrzymał, kiedy nie pozwolił wyjechać, zaczęła rosnąć, wątpliwości nadal nie dawały spokoju, nie odpuszczały. Pomimo najszczerszych chęci, nie potrafiłam uwierzyć w to, że to... Może skończyć się tak dobrze. Bo jak?
- Porozmawiam z Olgą. Nie pozwolę jej dłużej sobą manipulować... A dziecko... Nie zrezygnuję z niego. Ale nie zrezygnuję też z Ciebie. Ala... To da się pogodzić, zobaczysz.
- Przecież Olga postawiła Ci warunki... Co jeśli nie pozwoli Ci kontaktować się z dzieckiem? Jeśli je zabierze... Maks, ja sobie nie daruję... A Ty do końca życia będziesz żałował.
- Nie pozwolę jej na to.
- Będziecie je sobie wyrywać? Maks, to dla tego maleństwa nie będzie dobre...
- Do Olgi w końcu dotrze, zobaczysz. Przecież ona też nie chce wyrządzać mu krzywdy... Teraz jej się wydaje, że za wszelką cenę musi zdobyć mnie. Ale z czasem... Zrozumie. Będę jej to tłumaczył tak długo, jak będzie trzeba. Nie kocham jej, nie będę z nią na siłę. To nikomu nie wyszłoby na dobre...
Wsłuchiwałam się w jego słowa, co chwilę ścierając z policzków łzy, które mimo najszczerszych chęci, nie przestawały wydostawać się z moich oczu. Przez łzy, widziałam jego twarz, jak przez mgłę. Jednak nawet przez chwilę nie miałam wątpliwości, że mówi szczerze. Mało tego... Naprawdę wierzył w to, co mówi. A ja tak bardzo chciałam to wszystko usłyszeć. Pozostało tylko uwierzyć w to, że to jest naprawdę możliwe.
- Boję się... - wyszeptałam, łamiącym się głosem.
- Ja też... - odparł, przymykając powieki, jemu również głos się załamał. - Nawet nie wiesz, jak bardzo. Ale jednego jestem pewien... - zamilkł, a ja, jakby w oczekiwaniu na to, co teraz powie, otworzyłam pełne łez oczy. - Kocham Cię najbardziej na świecie.
Bez słowa, nieprzerwanie patrząc mu w oczy, wysunęłam się lekko do przodu i wyciągnęłam ramiona w jego stronę. Podniósł się, przygarniając mnie do siebie. Wtuliłam twarz w jego szyję, otulając go mocno ramionami. Przyciągnął mnie do siebie, obejmując mocno, z czułością, tęsknotą, wyczuwalną w każdym najdrobniejszym geście. Musnął moje włosy, powtarzając prosto do ucha - Najbardziej na świecie.
><






PS Kolejna część pod koniec tygodnia. Pozdrawiam! ;)
 


22 komentarze:

  1. Super,wzruszyłam się.
    Mam nadzieję,że Alicja zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja z niecierpliwością czekam na kolejną część.
    Może uda Ci się wstawić je w środę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie,aż się popłakałam jak czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wzruszające naprawdę.
    Szkoda,że Maks się tak nie zachował.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pięknie
    Tak powinni zrobić w serialu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Boooskie!!! naprawdę, masz Talent i to przez "duże T"!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne. Z jakiego odc. jest zdjęcie?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne opowiadania piszesz!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowne jak zwykle . Podziwiam twój talent ! Zachęcam do zajrzenia do mnie : http://alicja-i-maks-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziwiam twój talent i czekam zniecierpliwiona na kolejną część.
    Uda Ci się dzisiaj coś wstawić?
    Było by super

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej uda się dzisiaj coś. Wstawić?

    OdpowiedzUsuń
  12. Z niecierpliwością czekam na kolejną część opowiadania.
    Może uda się wstawić coś jeszcze dzisiaj?
    Było by super jak by się udało.😉

    OdpowiedzUsuń
  13. Będzie dzisiaj next?

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy kolejny next.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czekam czekam i niemoge się niczego doczekać.😞

    OdpowiedzUsuń
  16. cu-do-wnie! czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy! / Emi

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopiero dzisiaj w natkolu spraw udalo mi sie tutaj zajrzec i po raz pierwszy od dawien dawna z takim zaciekawieniem zglebic lekarzowe opowiadanie. Bardzo podoba mi sie fabula i ten, jak zawsze z reszta niezwykle dokladny opis uczuc i przezyc wewnetrznych. Plus Maks autentycznie walczacy o Ale - cudo. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Hej pięknie,pięknie,cudownie.
    Szkoda,że w serialu tak nie zrobili.
    Będzie dzisiaj kolejna część?
    Mam nadzieję,że tak.

    OdpowiedzUsuń