Maks właśnie wychodził z sali jednego z pacjentów,
kiedy kątem oka, w korytarzu zauważył sylwetkę Alicji. Zlecił pielęgniarce
podanie leków przeciwbólowych, złożył podpis i ruszył za żoną.
- Alicja!
- ... - odwróciła się, przywołując na twarz delikatny uśmiech.
- Właśnie skończyłem. Wracamy do domu? - stanął tuż przy niej.
- Mam jeszcze konsultacje... - westchnęła, przyglądając mu się uważnie. Nie widzieli się praktycznie przez całe popołudnie. Wiedziała, że większość tego czasu spędził z Olgą i była niemal pewna, że rozmawiali też na tematy związane z Somalią, z tym co się tam wydarzyło... A nawet jeśli jeszcze o tym nie rozmawiali, to z całą pewnością w końcu poruszą ten temat. I na pewno wpłynie to jakoś na Maksa. Nie miała pojęcia, czego się spodziewać... Nie miała pojęcia, z czym jest związane i co oznacza pojawienie się Olgi właśnie tu... Zastanawiało ją to, czy Maks już wie? Wie dlaczego przyjechała? To jednak nie był dobry moment na tego typu pytania.
- U Leona? - objął ją w pasie, zmierzając powoli w kierunku gabinetu ordynatora.
- Mhm. - przytaknęła.
- Zaczekam na Ciebie.
- Nie, Maks... Jedź do domu. Prawdopodobnie będziemy operować... - zatrzymała się tuż przed drzwiami. - To może potrwać kilka godzin.
- Może się wam przydam?
- Damy radę. Jedź do domu. - uśmiechnęła się, stając na palcach i przelotnie muskając jego usta.
- A Ty jak wrócisz? - pochylił się w jej stronę i jeszcze raz delikatnie pocałował, jednocześnie splatając swoje dłonie z jej palcami.
- Taksówką? Albo poroszę tatę, na pewno mnie podrzuci...
- ... - udał zastanowienie, przekrzywiając głowę to w jedną, to w drugą stronę, czym sprawił, że kąciki jej ust powędrowały jeszcze bardziej ku górze. - No dobra, to ja będę czekał z kolacją, tak?
- Mhm, cudownie. Idę... - robiąc krok w tył spojrzała sugestywnie na ich splecione dłonie.
- Pa - przyciągnął ją do siebie, musnął delikatnie jej usta i puścił. Kiedy zniknęła za drzwiami, odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku szatni.
- Alicja!
- ... - odwróciła się, przywołując na twarz delikatny uśmiech.
- Właśnie skończyłem. Wracamy do domu? - stanął tuż przy niej.
- Mam jeszcze konsultacje... - westchnęła, przyglądając mu się uważnie. Nie widzieli się praktycznie przez całe popołudnie. Wiedziała, że większość tego czasu spędził z Olgą i była niemal pewna, że rozmawiali też na tematy związane z Somalią, z tym co się tam wydarzyło... A nawet jeśli jeszcze o tym nie rozmawiali, to z całą pewnością w końcu poruszą ten temat. I na pewno wpłynie to jakoś na Maksa. Nie miała pojęcia, czego się spodziewać... Nie miała pojęcia, z czym jest związane i co oznacza pojawienie się Olgi właśnie tu... Zastanawiało ją to, czy Maks już wie? Wie dlaczego przyjechała? To jednak nie był dobry moment na tego typu pytania.
- U Leona? - objął ją w pasie, zmierzając powoli w kierunku gabinetu ordynatora.
- Mhm. - przytaknęła.
- Zaczekam na Ciebie.
- Nie, Maks... Jedź do domu. Prawdopodobnie będziemy operować... - zatrzymała się tuż przed drzwiami. - To może potrwać kilka godzin.
- Może się wam przydam?
- Damy radę. Jedź do domu. - uśmiechnęła się, stając na palcach i przelotnie muskając jego usta.
- A Ty jak wrócisz? - pochylił się w jej stronę i jeszcze raz delikatnie pocałował, jednocześnie splatając swoje dłonie z jej palcami.
- Taksówką? Albo poroszę tatę, na pewno mnie podrzuci...
- ... - udał zastanowienie, przekrzywiając głowę to w jedną, to w drugą stronę, czym sprawił, że kąciki jej ust powędrowały jeszcze bardziej ku górze. - No dobra, to ja będę czekał z kolacją, tak?
- Mhm, cudownie. Idę... - robiąc krok w tył spojrzała sugestywnie na ich splecione dłonie.
- Pa - przyciągnął ją do siebie, musnął delikatnie jej usta i puścił. Kiedy zniknęła za drzwiami, odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku szatni.
><
Zjeżdżając windą zastanawiał się co przygotować na kolację. Analizował poszczególne przepisy i doszedł do wniosku, że dawno nie robił zapiekanki. Wszedł do szatni uśmiechając się do siebie. Był dumny ze swojego pomysłu. Alicja uwielbiała jego zapiekankę i to z pewnością będzie coś, co po całym dniu w pracy sprawi jej przyjemność. Od razu podszedł do swojej szafki i dopiero, kiedy sięgnął po kluczyk, zauważył Olgę. Siedziała na jednym z krzesełek a głowę opierała o szklaną ścianę. Patrzyła w jego stronę bez słowa. Od razu wydała mu się jakaś nieswoja...
- A co Ty tutaj jeszcze robisz?
- ... - wzruszyła ramionami, spuszczając wzrok.
- Olga? - usiadł obok niej.
- Tak sobie... Myślę nad własnym życiem... - na moment spojrzała mu w oczy i szybko odwróciła wzrok. - Gdzie Twoja żona?
- Musiała jeszcze zostać. Konsultacje, nagły przypadek. - wyjaśnił.
- ... - kiwnęła głową, na znak zrozumienia. - Zazdroszczę Ci... - dodała po chwili.
- ... - popatrzył na nią uważnie, nerwowo bawiła się swoimi dłońmi, jednocześnie wpatrując się w podłogę. - Układasz sobie życie...
- Olga, Ty też swoje ułożysz... - wtrącił. - Zobacz, zaczęłaś nową pracę, nowe miasto, nowe znajomości... Możesz wszystko zacząć od nowa.
- Nie mogę... - wyszeptała, ukrywając twarz w dłoniach. Zanim jednak zdążył coś powiedzieć, podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. - Zdarza Ci się myśleć... O tym wszystkim?
- O Somalii?
- ... - przytaknęła skinieniem głowy.
- Zdarza. Tego... Nie da się zapomnieć. Po naszym powrocie momentami nie radziłem sobie z myślami. Ale... Staram się skupić na czymś innym. Nie wracać... Skupiam się na Alicji, naszym małżeństwie... I jest łatwiej. Dużo łatwiej.
- A mnie ciągle dręczą sny... - westchnęła głęboko. - Czasami mam wrażenie, jakby to wszystko działo się wczoraj...
- Na szczęście mamy to za sobą. - uśmiechnął się pokrzepiająco. Tym krótkim, pocieszającym stwierdzeniem chciał zakończyć temat. Trudny i dla niej i dla niego. Nie chciał wracać myślami do tego, co się wydarzyło. Choć zdawał sobie sprawę, że tak do końca... Nigdy nie da się tego uniknąć. - Chodź, podrzucę Cię, co? Gdzie w ogóle mieszkasz?
- Kilka ulic stąd. - uśmiechnęła się nikle, wstając z krzesełka. - A masz jakiś kontakt z Igorem? - zapytała, kiedy przepuścił ją w drzwiach.
><
- O, to tutaj. Zatrzymaj się... - wskazała na jedną z kamienic, jednocześnie odpinając pasy.
- ... - wyłączył silnik, obserwując dwóch mężczyzn, przemierzających ulicę chwiejnym korkiem, później powiódł spojrzeniem na dość nieciekawie wyglądającą kamienicę, a na koniec spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- No co? Nie patrz tak na mnie... - westchnęła, opierając głowę o zagłówek. - Szukałam czegoś na szybko. Zależało mi na tym, żeby było blisko do szpitala... No i niedrogo. - westchnęła. - Dziękuję za podwiezienie. - uśmiechnęła się. - I do zobaczenia jutro?
- Odprowadzić Cię? - spytał, kątem oka zerkając na przechodzących obok samochodu mężczyzn.
- Maks, daj spokój. - chwyciła za klamkę. - Jeszcze raz dziękuję.
- Olga... Zaczekaj...
- Hmm?
- Wiesz, że... Możesz na mnie liczyć?
- ... - uśmiechnęła się, przytakując skinieniem głowy, po czym wysiadła z samochodu. Pomachała mu jeszcze i zaniknęła za drzwiami.
><
Tak jak sie spodziewała konsultacje zakończyły się pilną operacją. Wspólnie z Leonem wyszli ze szpitala kilka minut po 21. Nie musiała nawet prosić, ojciec sam zaoferował, że ją podwiezie. Całą drogę dyskutowali o przeprowadzonej operacji. Ciężki przypadek. Zrobili wszystko, co było w ich mocy... A mimo to nie było pewności, czy operowany przez nich mężczyzna wróci do pełni sprawności.
- Jestem! - zawołała, zajmując buty.
- Cześć! - kiedy tylko zauważył ją w progu salonu, podniósł się z kanapy i podszedł do niej. Musnął delikatnie jej usta, kładąc dłonie na jej biodrach.
- Heej - oddała pocałunek, odsuwając się od niego dopiero po chwili
- Zmęczona? - oparł swoje czoło, o jej czoło, spoglądając w jej czekoladowe tęczówki. Właściwie nie musiał pytać, na pierwszy rzut oka widać było, że pada z nóg.
- Mhm... - westchnęła.
- Moje biedactwo. - musnął jej czoło i chwycił za rękę. - Chodź, zrobiłem zapiekankę... Trzeba ją tylko podgrzać...
- To ja w tym czasie wezmę szybki prysznic. - puściła jego dłoń, uśmiechając się przy tym.
- Okej. - odprowadził ją wzrokiem, po czym skierował się do kuchni. Włączył piekarnik, na stole ułożył dwa talerze, sztućce... Podszedł do barku i wyciągnął z niego wino i dwa kieliszki. Ostatecznie na środku stołu ustawił jeszcze trzy małe świeczki. Uśmiechnął się do siebie, stwierdzając, że efekt go zadowala.
Skontrolował czas i temperaturę piekarnika, po czym wrócił do salonu. Usiadł na kanapie, opierając się wygodnie i czekał na Alicję. Dłuższą chwilę wpatrywał się w drzwi łazienki, oczekując, że za moment się otworzą. Kiedy jednak Ala dalej nie wychodziła, jego myśli samoistnie zaczęły krążyć wokół dzisiejszego dnia, spotkania z Olgą... I tego, co to spotkanie ze sobą przyniosło. Wydawało mu się, że wspomnienia związane z Somalią są dla niego zamkniętym już rozdziałem. Jednak wraz z ponownym pojawieniem się Olgi, w jego myślach znowu zaczęły przewijać się obrazy, o których tak bardzo chciał zapomnieć...
><
Otulając się miękkim szlafrokiem wyszła z łazienki. Uśmiechnęła się do siebie, od razu zauważając Maksa siedzącego na kanapie. Spodziewała się, że zaraz do niej podejdzie, jednak on nawet jej nie zauważył. Przystanęła, przyglądając mu się uważniej. Kąciki jej ust nieco opadły, kiedy przyjrzała się jego poważnej minie. Zaniepokoiło ją to. Był tak bardzo zagłębiony we własnych myślach, zupełnie nieobecny... A przy tym przygnębiony, zasmucony.
Podeszła jeszcze bliżej, siadając na krawędzi kanapy. Wzdrygnął się, a w jego oczach zobaczyła coś, na kształt strachu. Szybko zatuszował to jednak uśmiechem.
- Nawet nie zauważyłem, kiedy przyszłaś...
- Co się dzieje? - spytała, muskając delikatnie jego policzek.
- Hmm? Nic... - udał, że nie wie o co chodzi, wstając i wyciągając do niej rękę - Chodź, wszystko już gotowe...
Przez chwilę patrzyła mu prosto w oczy, chcąc wyczytać z jego spojrzenia to, o czym myślał. I choć uśmiechał się teraz do niej pięknie, wiedziała, że coś go męczy. Domyślała się, że ma to związek z Olgą, przeszłością, Somalią... Dlatego postanowiła nie naciskać.
W końcu chwyciła jego rękę i pozwoliła zaprowadzić się do kuchni.
- Ojej... - uśmiechnęła się szeroko, zauważając nakryty stół. - Pięknie!
Maks puścił jej rękę i zapalił świeczki. Kierując się w stronę piekarnika zdążył jeszcze przelotnie musnąć jej usta. Chwilę później z uśmiechem postawił zapiekankę na środku stołu i sam usiadł na przeciwko Alicji.
><
- Odzwyczaiłam się od tylu godzin w szpitalu. - stwierdziła, wtulając się w jego tors, kiedy jakiś czas później obydwoje leżeli już w łóżku.
- A ja od tego, że nie widzę Cię przez większość dnia. - przyciągnął ją do siebie i pocałował we włosy. Uśmiechnęła się szeroko i podniosła lekko głowę tak, by móc musnąć jego wargi. - Kocham Cię. - wyszeptała, patrząc mu prosto w oczy.
- Ja Ciebie też. - wplótł dłoń w jej włosy, zatapiając się w jej ustach. - Mm... Idziemy spać? - spytał, odsuwając się od niej dopiero po chwili.
- Mhm. - uśmiechnęła się, po czym położyła głowę na jego torsie, obejmując go dłonią w pasie.
- Dobranoc.
Kusiło ją to, by spytać o Olgę. Była ciekawa, czy powiedziała mu co ją sprowadza właśnie tutaj, jakie ma plany... Co w ogóle się stało, że przyjechała, szukała pracy... Przecież miała męża... I życie, do którego wróciła. Jednak widok zamyślonego i przygnębionego Maksa, jaki zastała po wyjściu z łazienki uświadomił jej, że ta rozmowa i te pytania zdecydowanie mogą poczekać.
><
No to wróciłam...
Takie długie przerwy w pisaniu nie sprzyjają jakości...
Dziś jest trochę mdło i bez wyrazu, tak czuję. Ale muszę od nowa poczuć to opowiadanie...
Mam kilka dni wolnego, na kolejną część myślę, że nie będziecie musieli długo czekać.
Pozdrawiam! ;)
Nawet nie wiesz jak miło jest przeczytać Twoją notkę, nawet po tak długiej przerwie. A fakt, że nie bedziesz kazała długo czekać na kolejna część cieszy jeszcze bardziej :) No to czekam.
OdpowiedzUsuńOjej, a mnie bardzo cieszy fakt, że naprawdę chcecie czytać i czekacie ;)
UsuńCo do kolejnej części... Zaczęłam ją wczoraj... Jeśli dziś dobrze pójdzie, to wieczorem powinno się coś pojawić ;)
Kori, jesteś boska. Z niecierpliwością czekam na następną część. Ma być niedługo - obiecałaś ;-) Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńOj tam bez przesady :D Ale dziękuję! ;)
UsuńPięknie, po prostu pięknie! :)
OdpowiedzUsuńI ta ich relacja, wątek z wspomnieniami z Somalii, sposób w jaki opisujesz ich miłość... cudo. :)
W takim razie życzę, żeby wena dopisała w przeciągu tych kilku dni, gdyż z chęcią bym przeczytala już kolejną część. :)
Jak to miło przeczytać taki komentarz od takiego mistrza jak Ty :D Dziękuję! ;)
UsuńFajnie, że znowu piszesz! :D
OdpowiedzUsuńhttp://alicja-i-max.blogspot.com/
;)
UsuńNa bloga zajrzę na pewno ;)
Chocolatte: Olga - wiedziałam, że się tu pojawi. Mam nadzieję, że zniknie tak niespodziewanie jak się pojawiła ;P Uwielbiam tą niezwykle zwykłą codzienność Alicji i Maksa w Twoim wykonaniu. W taki sposób budujesz ich rzeczywistość, że nawet gdyby wynosili śmieci (taaak, moje przykłady są genialne) byłabym oczarowana opisem tego. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. I wcale, a wcale nie wyszłaś z wprawy! Wydaje Ci się ;P I nie, nie namawiaj mnie na bloga ;P Kto by to czytał ;P
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne Nasze spotkanie "na żywo" w Poznaniu ;-*
Co do Olgi, nic nie powiem, może zniknie? może nie? :D
UsuńHahahaha :D To po prostu Ala i Maks są tak niezwykli, że nie trzeba nic szczególnego o nich pisać :D
Wyszłam, mówię Ci :P Nie mydl mi oczu :D
Namawiałam, namawiam i będę namawiała. A ja jestem uparta, już się chyba o tym przekonałaś. I w końcu odniosę sukces w tym temacie, zobaczysz! :D
Kto by czytał? Wszyscy! Mam pozbierać listę z podpisami? :D
Ja też, ja też! I wiesz... Poznań jest taki piękny <3 :D
Jaa chcę czytać! ;P
UsuńChocolatte: Wierz mi, nie ma czego ;P Śmierć Alicji z "Siły miłości" to pikuś przy tym, co teraz sobie wyobraziłam i przelałam na papier. Ale jeśli chcesz podaj mejla, to wyślę Ci jakieś fragmenty, ale uwaga czytanie na własną odpowiedzialność ;P
UsuńAle... ja lubię dramaty! Najbardziej ze wszystkiego ;d Naprawdę.
Usuńmaruuudaa@gmail.com
I dalej razem z Karo czekam na bloga - i na pewno nie tylko my ;d
Chocolatte: Nie wiem jakim cudem, ale mam internet dzisiaj! A miała być przerwa w dostawie... Więc zaraz coś podeślę ;) I będę czekać na opinię ;)
UsuńJa też coś chcę! :D
UsuńChocolatte: Ale nie ma na razie nic nowego, dopiero się tworzy ;P
UsuńTo jak się stworzy :D
UsuńChocolatte: Coś się tam tworzy, ale ciężko idzie, bo bez weny i w sumie powstało już małe "coś", co nic nie wnosi do całości :P
UsuńChocolatte: To jak Olga nie zniknie, to Ala i Maks znikną! Tzn. przyjadą do Bydgoszczy! Uwierz mi, ładny mamy tutaj szpital kliniczny ;P I nie będzie tu żadnych Olg, ani nikogo takiego, już ja tego dopilnuję ;P A wiesz,że ja też jestem uparta ;P Znasz mnie już, nie uległam Ci jeszcze i na razie nie zamierzam ;D Co ja bym tam miała pokazywać - ten dramat? Sama nie mogę go czytać, a co dopiero dawać innym do przeczytania, mam serce dla czytelników ;P Ale jak się nudzisz - spoko, lista może być, wtedy może zacznę bardziej na poważnie rozważać misję pt: "BLOG" :P
OdpowiedzUsuńPoznań nie jest piękny, ale piękni ludzie tam są <3!
Haha! Dobra, to jak Olga będzie przeginała, to w razie czego szykuj im etat w Bydgoszczy, haha :D
UsuńSię dobrałyśmy, obie uparte :D Ale i tak widzę postępy :D Widzę i poddać się nie zamierzam :D
Powiem Ci tak - Ty już dawno powinnaś podpisać umowę z producentami chusteczek! :D
Okej, to biorę się za listę... :D
To jest w sumie prawda, haha! Ludzi mamy najlepszych :D I to jest mocny argument :D
Spoko, najwyżej będę musiała rozwinąć trochę swoich kontaktów, ale czego nie robi się dla Alicji i Maksa, hahaha :D
UsuńPostępy? Jakie postępy ;P Żadnych postępów, chyba że w nauce, Kujonie :P
No właśnie, no właśnie, muszę sobie managera znaleźć, żeby wybrał najlepszą dla mnie ofertę ;D Ale wtedy to na pewno będę miała wenę! Ale znowu dramaty pisać... Przy tym ostatnim to nawet ja płakałam, a przecież wiesz, że happy-end już napisany i co miałby się tak zmarnować? Albo umowa z producentami chusteczek by wygasła.... Nie mogę się zdecydować, co bardziej kusi P Bo kurczę, podoba mi się takie zakończenie, bo Ty jeszcze wszystkiego nie czytałaś :P I ja od 10 min. powinnam się uczyć, a nie tutaj z Tobą dyskutować: biochemia wzywa! ;P Ale jeszcze tutaj wrócę:D
Z tym to się Wam akurat poszczęściło ;)
No właśnie, właśnie :D Dla nich, to wszystko da się załatwić :D
UsuńJuż ja wiem jakie :D W nauce też, ale to swoją drogą, KUJONIE ;P
I tu mnie zaskoczyłaś! :O Nie czytałam?! :O Czego ja się dowiaduję :O Mojego maila znasz, czekam! :D
I Tobie też może :D Tylko musisz dobrze się zdecydować :D
Chocolatte: Pewnie ;D Dzisiaj już byłam na kawce u dyrektora, powiedział, że nie ma problemu i że znajdą się dwa wolne miejsca na chirurgii :D także teraz Ty masz pole do popisu, więc szybciutko zabierasz się do roboty czyt. pisania :D
UsuńNie czytałaś, bo to nie jest fragment opowiadania tylko takie coś dodatkowego dla czytelników, nie wiem czy kiedykolwiek i gdziekolwiek ktoś to w ogóle przeczyta, więc nie masz się czym martwić, że masz jakieś zaległości :P
Wiesz przecież, że mam problem z wyborami. Dwie opcje i wybierz jedną, to dla mnie zbyt duży wybór! Rozpusta wręcz :D! Na moją korzyść przemawia fakt, że trochę czasu jeszcze mam :D
PS Jak idzie robienie listy ? :)
Pięęęęknie! ♥
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko jestem zawiedziona, że mojej wizji nie ma? Haha! Prawda Olcia?!
Siiiii! Prawda! Ale przecież nie wszystko stracone, prawda?
UsuńHaha :D
A Tobie Karolciu już mówiłam, że ale się powtórzę, pięknie jest! <3