Przed Nowym
Rokiem nie zdążyłam, ale z racji tego, że przychodzę tutaj pierwszy raz w Nowym
Roku, życzę Wam aby był on taki, o jakim każdy z Was marzy! Spełniajcie swoje marzenia!
;)
><
- Doktor Olga Rojko! - Elżbieta z szerokim uśmiechem powitała
przekraczającą próg gabinetu blondynkę. Kobieta weszła niepewnym krokiem do
wnętrza pomieszczenia, delikatnie się uśmiechając. - Będzie z nami pracowała do
czasu powrotu Daniela ze Stanów... A potem... Potem zobaczymy.
- Dzień dobry. - powiodła niepewnym wzrokiem po całej, zgromadzonej w gabinecie załodze. Kąciki jej ust uniosły sie wyraźniej ku górze, kiedy napotkała na zdezorientowane spojrzenie Maksa. - Cześć. - wyszeptała cicho, podchodząc bliżej niego i siadając na oparciu kanapy tuż przy nim. - Miło Cię znowu zobaczyć. - dodała, a on jakby instynktownie spojrzał w kierunku Alicji, która intensywnie się im przyglądała. Posłała mu niepewny uśmiech, próbując skupić się na tym, co mówi do niej Leon. Choć od momentu w którym z ust dyrektor Bosak padło nazwisko Olgi, a ona sama pojawiła się w gabinecie, jej serce przyspieszyło rytm, a myśli same zaczęły krążyć wokół przeszłości. Patrzyła na Olgę i Maksa i nie mogła nie zauważyć tego, jak Rojko ucieszyła się na widok jej męża, jak spontanicznie do niego podeszła. Wiedziała, że łączą ich trudne wspomnienia i przeżycia, o których wiedzą tylko oni, które zrozumiałe są tylko dla nich. Bo wszystko to przeżyli razem...
- Cześć - odwrócił wzrok w kierunku Rojko, zaraz jednak spoglądając na Elżbietę, która wywołała jego imię.
- Maks... Korzystając z tego, ze dobrze sie znacie... Pomożesz Oldze się odnaleźć, prawda? I zapoznasz z resztą załogi... - uśmiechnęła się do niego ciepło, po czym podchodząc bliżej poklepała go po ramieniu, a Olgę obdarzyła sympatycznym spojrzeniem. - Zostawiam Cię w dobrych rękach. Dobrze... - zwróciła się do reszty zebranych lekarzy - Dziękuję, koniec zebrania. Do pracy, do pracy!
- Dzień dobry. - powiodła niepewnym wzrokiem po całej, zgromadzonej w gabinecie załodze. Kąciki jej ust uniosły sie wyraźniej ku górze, kiedy napotkała na zdezorientowane spojrzenie Maksa. - Cześć. - wyszeptała cicho, podchodząc bliżej niego i siadając na oparciu kanapy tuż przy nim. - Miło Cię znowu zobaczyć. - dodała, a on jakby instynktownie spojrzał w kierunku Alicji, która intensywnie się im przyglądała. Posłała mu niepewny uśmiech, próbując skupić się na tym, co mówi do niej Leon. Choć od momentu w którym z ust dyrektor Bosak padło nazwisko Olgi, a ona sama pojawiła się w gabinecie, jej serce przyspieszyło rytm, a myśli same zaczęły krążyć wokół przeszłości. Patrzyła na Olgę i Maksa i nie mogła nie zauważyć tego, jak Rojko ucieszyła się na widok jej męża, jak spontanicznie do niego podeszła. Wiedziała, że łączą ich trudne wspomnienia i przeżycia, o których wiedzą tylko oni, które zrozumiałe są tylko dla nich. Bo wszystko to przeżyli razem...
- Cześć - odwrócił wzrok w kierunku Rojko, zaraz jednak spoglądając na Elżbietę, która wywołała jego imię.
- Maks... Korzystając z tego, ze dobrze sie znacie... Pomożesz Oldze się odnaleźć, prawda? I zapoznasz z resztą załogi... - uśmiechnęła się do niego ciepło, po czym podchodząc bliżej poklepała go po ramieniu, a Olgę obdarzyła sympatycznym spojrzeniem. - Zostawiam Cię w dobrych rękach. Dobrze... - zwróciła się do reszty zebranych lekarzy - Dziękuję, koniec zebrania. Do pracy, do pracy!
><
- Ala! - Matysik zmierzając korytarzem zatrzymała się tuż przed idącą w
przeciwna stronę ewidentnie zamyśloną Alicją.
- Hej. - Keller podniosła na nią spojrzenie i przywołała na twarz uśmiech.
- Ty wiesz kogo przed chwila widziałam? - spytała, podekscytowana i nawet nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej. - Idę sobie korytarzem, patrzę... Maks wchodzi do lekarskiego a za nim O...
- Olga Rojko. - dokończyła za nią.
- Tez ją widziałaś? Co ona tutaj robi?!
- ... - pokręciła przecząco głowa, dodając zaraz - Przed chwila Elżbieta przedstawiła nam nowego członka załogi...
- Olgę?!
- Mhm.
- Hej. - Keller podniosła na nią spojrzenie i przywołała na twarz uśmiech.
- Ty wiesz kogo przed chwila widziałam? - spytała, podekscytowana i nawet nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej. - Idę sobie korytarzem, patrzę... Maks wchodzi do lekarskiego a za nim O...
- Olga Rojko. - dokończyła za nią.
- Tez ją widziałaś? Co ona tutaj robi?!
- ... - pokręciła przecząco głowa, dodając zaraz - Przed chwila Elżbieta przedstawiła nam nowego członka załogi...
- Olgę?!
- Mhm.
><
Stawiając przed nią kubek z herbata, a po swojej stronie kawę, z
niedowierzaniem pokręcił głową. Nie spodziewał się, że spotka Olgę, tym
bardziej tutaj, w Toruniu i to w charakterze współpracownika.
- No co mi sie tak przyglądasz? - zapytała w końcu, zatapiając usta w gorącym trunku.
- Zaskoczyłaś mnie. - uśmiechnął się.
- No wreszcie! - kąciki jej ust powędrowały ku górze.
- Co takiego?
- Uśmiechnąłeś się do mnie!
- ... - pokręcił głową, z rozbawieniem. - Olga... Co Ty tutaj właściwie robisz? Pamiętam, jak jeszcze w Warszawie mówiłaś, że...
- Maks... - westchnęła głęboko. - Somalia... To wszystko... Tak wiele zmieniło... Ale to chyba nie jest miejsce, żeby rozmawiać na takie tematy... - powiodła wzrokiem po siedzących przy innych stolikach osobach. - Skupmy się na pracy. A po dyżurze... Może wybierzemy się razem na obiad?
- Wiesz... - zaczął, splatając swoje dłonie na blacie stolika. Przez chwile patrzył na nią bez słowa, po czym prawa ręką sięgnął pod swój kitel tuż przy szyi i wyciągnął łańcuszek, na którym połyskiwała złota obrączka. Uśmiechnął się szeroko, zerkając na tak wiele znaczący dla niego krążek.
- Chcesz mi powiedzieć, że... Ożeniłeś się?!
- No co mi sie tak przyglądasz? - zapytała w końcu, zatapiając usta w gorącym trunku.
- Zaskoczyłaś mnie. - uśmiechnął się.
- No wreszcie! - kąciki jej ust powędrowały ku górze.
- Co takiego?
- Uśmiechnąłeś się do mnie!
- ... - pokręcił głową, z rozbawieniem. - Olga... Co Ty tutaj właściwie robisz? Pamiętam, jak jeszcze w Warszawie mówiłaś, że...
- Maks... - westchnęła głęboko. - Somalia... To wszystko... Tak wiele zmieniło... Ale to chyba nie jest miejsce, żeby rozmawiać na takie tematy... - powiodła wzrokiem po siedzących przy innych stolikach osobach. - Skupmy się na pracy. A po dyżurze... Może wybierzemy się razem na obiad?
- Wiesz... - zaczął, splatając swoje dłonie na blacie stolika. Przez chwile patrzył na nią bez słowa, po czym prawa ręką sięgnął pod swój kitel tuż przy szyi i wyciągnął łańcuszek, na którym połyskiwała złota obrączka. Uśmiechnął się szeroko, zerkając na tak wiele znaczący dla niego krążek.
- Chcesz mi powiedzieć, że... Ożeniłeś się?!
><
- Ala! Nie wmówisz mi, że Cię to nie rusza... - Sylwia z uwaga przyglądała
sie przyjaciółce, zmierzając, z nią krok w krok, w kierunku ławeczek za
szpitalem.
- Ale co? - udała, że nie wie o co chodzi, siadając na jednej z ławek.
- Ze ona tutaj jest...
- Olga? - zerknęła na Matysik.
- Nie, Święty Mikołaj... - odparła poważnym tonem. - No proszę Cię!
- Oj no... - wzruszyła ramionami. - Będzie z nami pracowała. Po prostu.
- Po prostu? A dlaczego tutaj? Wiesz ile w Polsce jest szpitali?
- Bo u nas jest najfajniej? - zaśmiała sie, uśmiechając krzywo. - Sylwia, co ja mam Ci powiedzieć? - utkwiła wzrok w nieokreślonym punkcie, gdzieś przed sobą.
- Jeszcze niedawno to imię spędzało Ci sen z powiek...
- Ale dużo sie zmieniło. Powiedzieliśmy sobie o wszystkim z Maksem... No i... - instynktownie uniosła do góry dłoń, na której, poza praca, zawsze połyskiwała obrączka, a zauważając, że w tym momencie jej tam nie ma, zaśmiała się, dodając. - Jesteśmy małżeństwem. Szczęśliwym. Nie mam powodów do obaw...
- ... - milczała przez chwilę, przyglądając się Alicji. - Ja bym jej nie ufała. Coś tam ich jednak łączyło. Tyle przeszli...
- No właśnie wiem. - westchnęła głęboko, odwracając głowę w bok.
- Wzywają mnie... - Matysik zerknęła na wyświetlacz komórki. - Idziesz?
- Posiedzę jeszcze chwile.
- Ale co? - udała, że nie wie o co chodzi, siadając na jednej z ławek.
- Ze ona tutaj jest...
- Olga? - zerknęła na Matysik.
- Nie, Święty Mikołaj... - odparła poważnym tonem. - No proszę Cię!
- Oj no... - wzruszyła ramionami. - Będzie z nami pracowała. Po prostu.
- Po prostu? A dlaczego tutaj? Wiesz ile w Polsce jest szpitali?
- Bo u nas jest najfajniej? - zaśmiała sie, uśmiechając krzywo. - Sylwia, co ja mam Ci powiedzieć? - utkwiła wzrok w nieokreślonym punkcie, gdzieś przed sobą.
- Jeszcze niedawno to imię spędzało Ci sen z powiek...
- Ale dużo sie zmieniło. Powiedzieliśmy sobie o wszystkim z Maksem... No i... - instynktownie uniosła do góry dłoń, na której, poza praca, zawsze połyskiwała obrączka, a zauważając, że w tym momencie jej tam nie ma, zaśmiała się, dodając. - Jesteśmy małżeństwem. Szczęśliwym. Nie mam powodów do obaw...
- ... - milczała przez chwilę, przyglądając się Alicji. - Ja bym jej nie ufała. Coś tam ich jednak łączyło. Tyle przeszli...
- No właśnie wiem. - westchnęła głęboko, odwracając głowę w bok.
- Wzywają mnie... - Matysik zerknęła na wyświetlacz komórki. - Idziesz?
- Posiedzę jeszcze chwile.
Popatrzyła za oddalającą się Sylwią. Dziewczyna tuż przy drzwiach odwróciła
się jeszcze w jej stronę. Posłała jej niewyraźny uśmiech, a kiedy ta zniknęła z
jej pola widzenia, ukryła twarz w dłoniach.
Pojawienie sie Olgi Rojko nie było czymś, o czym marzyła. Nie spodziewała
się, że w ogóle kiedykolwiek ją zobaczy. Nie było to też coś, wobec czego mogła
przejść tak zupełnie obojętnie, choć za wszelka cenę starała się to ukryć. Olga
i Maks w Somalii przeżyli traumę, łączyły ich wspomnienia, które dla innych
osób były nie do pomyślenia, niezrozumiałe. I choć wiedziała, że do niczego
między nimi nie doszło, to świadomość tego, że mogło się stać, że było blisko,
wcale nie pomagała jej spojrzeć na Olgę z dystansem, jak na zwykłą znajomą. Łączyły
ją z jej mężem przeżycia, które bardzo ich do siebie zbliżyły i to nie było dla
niej przyjemne uczucie. Starała się przekonać sama siebie, że nie ma czym
zawracać sobie głowy. A jednak w głębi duszy czuła, że Matysik ma rację. W tym
kraju jest całe mnóstwo szpitali, które lekarza z takim doświadczeniem
przyjęłyby z otwartymi ramionami. I to pewnie na lepszych warunkach, przecież
tutaj dostała umowę na 4 miesiące, tylko do powrotu Ordy... Musiało być coś, co
skłoniło Olgę Rojko do przyjazdu i zatrudnienia sie właśnie tutaj...
><
PS Miało nie być nic w najbliższym czasie. A jednak się udało! ;) Co prawda część krótka... Ale chciałam Was na ten styczeń zostawić ''z czymś''. Bo obawiam się, że z kolejną częścią pojawię się tutaj dopiero w okolicach lutego...
Pozdrawiam! ;)
Bardzo mnie ucieszyło, że jest tutaj coś nowego. Ale rozczarowało mnie, że wprowadziłaś Olgę - odczuwam już przesyt tej postaci. Mam nadzieję, że może chociaż tutaj nie będzie ona taka zła... Liczę na Twoje możliwości :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Źle ze mną Kori. Powinnam iść spać, a ja na Twoim blogu buszuję. No ale nie mogłam postąpić inaczej, bo doszły mnie słuchy o nowej notce. Po przeczataniu mogę tylko powiedzieć, że ciekawi mnie, jak się ten wątek potoczy. Coś zupełnie nowego czy ulepszenie serialowej wersji? :)
OdpowiedzUsuńTu Monika jak coś. Ciągle mnie przelogowuje na maila grupowego studiów. A już nie będę usuwać i pisać od nowa. :)
UsuńKiedy będzie coś nowego??
OdpowiedzUsuńZaniedbany ten blog.... Strasznie :(
OdpowiedzUsuń