W
ramach podziękowania za to, że cały czas tutaj zaglądacie, że czekacie,
jesteście, dopytujecie o kolejne części... ;) Zmobilizowałam się dzisiaj i
napisałam. Co prawda nie do końca tak miało być...
Jednak widząc kolejne pytania o nową część zmieniłam nieco wizję i oto jest ;)
Jednocześnie przepraszam za błędy i wszelkie niedociągnięcia, których w poniższej części z całą pewnością znajdziecie masę. Jednak godzina już późna, gdybym miała dokładnie przeanalizować jeszcze i poprawić błędy w całości z pewnością musiałabym publikację odłożyć na kolejną 'wolną chwilę' a kiedy takowa się nadarzy, ciężko mi powiedzieć.
Jeszcze raz Wam dziękuję! ;*
Miłego czytania! ;)
Jednak widząc kolejne pytania o nową część zmieniłam nieco wizję i oto jest ;)
Jednocześnie przepraszam za błędy i wszelkie niedociągnięcia, których w poniższej części z całą pewnością znajdziecie masę. Jednak godzina już późna, gdybym miała dokładnie przeanalizować jeszcze i poprawić błędy w całości z pewnością musiałabym publikację odłożyć na kolejną 'wolną chwilę' a kiedy takowa się nadarzy, ciężko mi powiedzieć.
Jeszcze raz Wam dziękuję! ;*
Miłego czytania! ;)
><
4 tygodnie później
Jak na prawdziwy miesiąc miodowy przystało, całe 4 tygodnie spędzili razem, bez pracy, problemów i obowiązków. Na 3 tygodnie wyjechali nad morze. Z kolei te ostatnie 7 dni spędzili już w Toruniu. Przy czym chcąc nasycić się sobą, przed powrotem do rzeczywistości, praktycznie nie wychodzili z mieszkania. Z nikim się nie kontaktowali i nikt im nie przeszkadzał. Byli tylko oni. Oni i ich miłość. Która zdawać się mogło, rosła z dnia, na dzień, choć jej ogrom, zdaniem wielu, przekraczał już ludzkie pojęcie. Każdego dnia odkrywali siebie na nowo. I pomimo spędzanych ze sobą całych dni i nocy, ciągle było tak, jak na początku związku. Najpiękniej. Płomień ich uczucia nie przygasał, nawet na moment. I właśnie to było w nich najbardziej wyjątkowe.
Pod wpływem drażniących promieni słońca przewrócił się na plecy i wyciągnął rękę, przesuwając nią na drugą stronę łóżka. Otworzył oczy, nie odnajdując żony. Podniósł lekko głowę, rozglądając się dookoła. Z sekundy na sekundę rozmazany obraz sypialni wyostrzał się, jednak nigdzie nie dostrzegł Alicji. Jeszcze jakiś czas temu wcale by się nie zdziwił. Alicja często zrywała się bladym świtem, lubiła rano biegać... Ale teraz... Przez kilka ostatnich tygodni to on wstawał pierwszy, przygotowywał śniadanie i bez większych problemów przedłużał czas spędzany w łóżku, zaszczepiając w Alicji odrobinę lenistwa...
- Ala? - odezwał się, ochrypłym jeszcze od snu głosem i właśnie miał odsunąć pościel i wstać, kiedy stanęła w progu. Szeroki uśmiech wkradł się na jego usta, gdy tylko ją zobaczył.
- Czeeść. - odezwała się, przystając z nogi na nogę i obserwując, jak mierzy ją wzrokiem. Jedną ręką przytrzymała tacę, a drugą założyła sobie za ucho opadający na czoło, niesforny kosmyk włosów i powoli ruszyła w stronę łóżka.
Usiadł wygodniej, nie odrywając od niej wzroku. Ubrana w jego czarny t-shirt, sięgający do połowy jej ud, z potarganymi włosami i tym uśmiechem, zarezerwowanym tylko dla niego... Nie mogła wyglądać piękniej. Usiadła po drugiej stronie łóżka i podała mu tacę. Postawił ją na swoich kolanach, nadal patrząc na nią zaskoczonym spojrzeniem.
- No co? - wślizgnęła się pod pościel, obok niego, uśmiechając się pięknie.
- Nic, tylko... - wzruszył ramionami, sugestywnie spoglądając na tacę ze śniadaniem.
- Przez cały miesiąc to Ty robiłeś śniadania. Ostatniego dnia naszego urlopu postanowiłam Ci się odwdzięczyć. - musnęła jego policzek i sięgnęła po jedną z kanapek. - Smacznego.
Przez chwilę patrzył na nią bez słowa i sam zabrał się za jedzenie. W końcu na talerzyku została tylko jedna kanapka. Zaczekał, aż Ala odstawi kubek po kawie na tacę i spojrzał na nią, delikatnie się uśmiechając. - Będziesz to jadła? - skinął, wskazując na kanapkę.
- ... - pokiwała przecząco głową. - Ty zje... - urwała, widząc jak sprawnym gestem podnosi tacę i odstawia ją na podłogę. Zanim się zorientowała, pociągnął ją tak, że teraz leżała na łóżku, a on górował nad nią. - Co robisz? - spytała, patrząc mu prosto w oczy.
- Jak to co? - spytał, uśmiechając się zadziornie i pochylając nad nią swoją twarz. - Muszę Ci podziękować za śniadanie... - wyszeptał, tuż przy jej ustach, po czym zatopił się w nich na dłuższą chwilę. - Pyszne śniadanie. - dodał, spoglądając w jej oczy i znowu smakując jej ust.
Oddawała słodką pieszczotę, a pocałunek z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny, a im obojgu zabrakło powietrza. Oderwał się od niej, zaraz obdarowując pocałunkami jej szyję. Uśmiechnęła się do siebie, wyginając lekko w bok. Wymruczał coś pod nosem, napotykając na przeszkodę, w postaci bluzki. Spojrzał jej znacząco w oczy, jednocześnie wsuwając dłonie pod materiał. Z niewielką pomocą Alicji zdjął z niej własną koszulkę i rzucił gdzieś obok łóżka.
- Kocham Cię... - wyszeptał, wprost do jej ucha, po czym zaczął delikatnie pieścić je wargami. Muskał jego brzegu, na przemian przygryzając je lekko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak uwielbia tę pieszczotę i jak bardzo pobudzał tym jej zmysły. Uśmiechała się, jednocześnie gładząc dłońmi jego nagie plecy. Przyciągała go do siebie, ciesząc dłonie aksamitem i ciepłem jego skóry. Pieszczoty w miarę rosnącego w nich pożądania stawały się coraz bardziej zachłanne i odważne, a oni poddawali się im, pragnąc jak najbardziej nacieszyć się sobą.
Jak na prawdziwy miesiąc miodowy przystało, całe 4 tygodnie spędzili razem, bez pracy, problemów i obowiązków. Na 3 tygodnie wyjechali nad morze. Z kolei te ostatnie 7 dni spędzili już w Toruniu. Przy czym chcąc nasycić się sobą, przed powrotem do rzeczywistości, praktycznie nie wychodzili z mieszkania. Z nikim się nie kontaktowali i nikt im nie przeszkadzał. Byli tylko oni. Oni i ich miłość. Która zdawać się mogło, rosła z dnia, na dzień, choć jej ogrom, zdaniem wielu, przekraczał już ludzkie pojęcie. Każdego dnia odkrywali siebie na nowo. I pomimo spędzanych ze sobą całych dni i nocy, ciągle było tak, jak na początku związku. Najpiękniej. Płomień ich uczucia nie przygasał, nawet na moment. I właśnie to było w nich najbardziej wyjątkowe.
Pod wpływem drażniących promieni słońca przewrócił się na plecy i wyciągnął rękę, przesuwając nią na drugą stronę łóżka. Otworzył oczy, nie odnajdując żony. Podniósł lekko głowę, rozglądając się dookoła. Z sekundy na sekundę rozmazany obraz sypialni wyostrzał się, jednak nigdzie nie dostrzegł Alicji. Jeszcze jakiś czas temu wcale by się nie zdziwił. Alicja często zrywała się bladym świtem, lubiła rano biegać... Ale teraz... Przez kilka ostatnich tygodni to on wstawał pierwszy, przygotowywał śniadanie i bez większych problemów przedłużał czas spędzany w łóżku, zaszczepiając w Alicji odrobinę lenistwa...
- Ala? - odezwał się, ochrypłym jeszcze od snu głosem i właśnie miał odsunąć pościel i wstać, kiedy stanęła w progu. Szeroki uśmiech wkradł się na jego usta, gdy tylko ją zobaczył.
- Czeeść. - odezwała się, przystając z nogi na nogę i obserwując, jak mierzy ją wzrokiem. Jedną ręką przytrzymała tacę, a drugą założyła sobie za ucho opadający na czoło, niesforny kosmyk włosów i powoli ruszyła w stronę łóżka.
Usiadł wygodniej, nie odrywając od niej wzroku. Ubrana w jego czarny t-shirt, sięgający do połowy jej ud, z potarganymi włosami i tym uśmiechem, zarezerwowanym tylko dla niego... Nie mogła wyglądać piękniej. Usiadła po drugiej stronie łóżka i podała mu tacę. Postawił ją na swoich kolanach, nadal patrząc na nią zaskoczonym spojrzeniem.
- No co? - wślizgnęła się pod pościel, obok niego, uśmiechając się pięknie.
- Nic, tylko... - wzruszył ramionami, sugestywnie spoglądając na tacę ze śniadaniem.
- Przez cały miesiąc to Ty robiłeś śniadania. Ostatniego dnia naszego urlopu postanowiłam Ci się odwdzięczyć. - musnęła jego policzek i sięgnęła po jedną z kanapek. - Smacznego.
Przez chwilę patrzył na nią bez słowa i sam zabrał się za jedzenie. W końcu na talerzyku została tylko jedna kanapka. Zaczekał, aż Ala odstawi kubek po kawie na tacę i spojrzał na nią, delikatnie się uśmiechając. - Będziesz to jadła? - skinął, wskazując na kanapkę.
- ... - pokiwała przecząco głową. - Ty zje... - urwała, widząc jak sprawnym gestem podnosi tacę i odstawia ją na podłogę. Zanim się zorientowała, pociągnął ją tak, że teraz leżała na łóżku, a on górował nad nią. - Co robisz? - spytała, patrząc mu prosto w oczy.
- Jak to co? - spytał, uśmiechając się zadziornie i pochylając nad nią swoją twarz. - Muszę Ci podziękować za śniadanie... - wyszeptał, tuż przy jej ustach, po czym zatopił się w nich na dłuższą chwilę. - Pyszne śniadanie. - dodał, spoglądając w jej oczy i znowu smakując jej ust.
Oddawała słodką pieszczotę, a pocałunek z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej namiętny i zachłanny, a im obojgu zabrakło powietrza. Oderwał się od niej, zaraz obdarowując pocałunkami jej szyję. Uśmiechnęła się do siebie, wyginając lekko w bok. Wymruczał coś pod nosem, napotykając na przeszkodę, w postaci bluzki. Spojrzał jej znacząco w oczy, jednocześnie wsuwając dłonie pod materiał. Z niewielką pomocą Alicji zdjął z niej własną koszulkę i rzucił gdzieś obok łóżka.
- Kocham Cię... - wyszeptał, wprost do jej ucha, po czym zaczął delikatnie pieścić je wargami. Muskał jego brzegu, na przemian przygryzając je lekko. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak uwielbia tę pieszczotę i jak bardzo pobudzał tym jej zmysły. Uśmiechała się, jednocześnie gładząc dłońmi jego nagie plecy. Przyciągała go do siebie, ciesząc dłonie aksamitem i ciepłem jego skóry. Pieszczoty w miarę rosnącego w nich pożądania stawały się coraz bardziej zachłanne i odważne, a oni poddawali się im, pragnąc jak najbardziej nacieszyć się sobą.
><
- Maaks... - wyszeptała
przeciągle, kiedy jakiś czas później leżeli w skotłowanej pościeli, wtulając
się bardziej w jego tors. - Czy my nie powinniśmy wstawać?
- Wstawać? A po co? - zapytał, zatrzymując rękę, którą do tej pory gładził jej nagie ramię.
- No nie wiem... - podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Przygryzła dolną wargę, a on wykorzystał chwilę i przekręcił ich ciała tak, by znalazła pod nim. Uśmiechnęła się, ujmując w dłonie jego twarz i gładząc jego policzki. Na moment przymknął oczy, po czym pochylił sie nad nią i złożył długi pocałunek na jej ustach. Gdy zabrakło im oddechu, zaczął muskać jej szyję, schodząc coraz niżej. Przymknęła powieki, całkowicie poddając się jego ustom i zatracając w przyjemności, jaka sprawiał jej jego dotyk. Ścieżką pocałunków dotarł do jej piersi. Przerwał na moment, spoglądając na jej twarz. Widząc jej przymknięte oczy i błogi uśmiech z satysfakcją powrócił do wcześniejszej czynności. Z czułością pieścił każdy milimetr jej wrażliwego w tych okolicach ciała, które zdążyła juz pokryć gęsia skorka.
- Mm... - w pewnym momencie wtulił twarz w jej piersi położył sie na niej całym ciężarem ciała, przymykając powieki. - Mogę tak spędzić cale życie. - wyszeptał, czując jak dłonią delikatnie zaczyna gładzić jego krótkie włosy.
- Mhm... - uśmiechnęła się do siebie, przez dłuższą chwilę mierzwiąc jego włosy. - A mieliśmy dziś pojechać na zakupy... - wyszeptała, czując jak powoli podnosi głowę. - Właściwie już wczoraj mieliśmy...
- Ech... - westchnął, jeszcze na moment się w nią wtulając. - Czyli koniec tego dobrego...
- No niestety, doktorze Keller. Wracamy na ziemię!
- Wstawać? A po co? - zapytał, zatrzymując rękę, którą do tej pory gładził jej nagie ramię.
- No nie wiem... - podniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Przygryzła dolną wargę, a on wykorzystał chwilę i przekręcił ich ciała tak, by znalazła pod nim. Uśmiechnęła się, ujmując w dłonie jego twarz i gładząc jego policzki. Na moment przymknął oczy, po czym pochylił sie nad nią i złożył długi pocałunek na jej ustach. Gdy zabrakło im oddechu, zaczął muskać jej szyję, schodząc coraz niżej. Przymknęła powieki, całkowicie poddając się jego ustom i zatracając w przyjemności, jaka sprawiał jej jego dotyk. Ścieżką pocałunków dotarł do jej piersi. Przerwał na moment, spoglądając na jej twarz. Widząc jej przymknięte oczy i błogi uśmiech z satysfakcją powrócił do wcześniejszej czynności. Z czułością pieścił każdy milimetr jej wrażliwego w tych okolicach ciała, które zdążyła juz pokryć gęsia skorka.
- Mm... - w pewnym momencie wtulił twarz w jej piersi położył sie na niej całym ciężarem ciała, przymykając powieki. - Mogę tak spędzić cale życie. - wyszeptał, czując jak dłonią delikatnie zaczyna gładzić jego krótkie włosy.
- Mhm... - uśmiechnęła się do siebie, przez dłuższą chwilę mierzwiąc jego włosy. - A mieliśmy dziś pojechać na zakupy... - wyszeptała, czując jak powoli podnosi głowę. - Właściwie już wczoraj mieliśmy...
- Ech... - westchnął, jeszcze na moment się w nią wtulając. - Czyli koniec tego dobrego...
- No niestety, doktorze Keller. Wracamy na ziemię!
><
- Ala! No chodź już... - Maks, przerzucając w dłoni kluczyki od samochodu podszedł do drzwi wyjściowych i chwycił za klamkę.
- Chwilka! - zawołała z sypialni. Założyła włosy za ucho przyglądając się swojemu odbiciu w lustrze i wyszła z pomieszczenia. - Mogliśmy naprawdę wczoraj pomyśleć o tych zakupach. - westchnęła, zakładając buty. - W ogóle nie chce mi się wychodzić.
- Mogliśmy. Ale jakoś nie żałuję. - uśmiechnął się z iskierkami w oczach, na samo wspomnienie wczorajszego namiętnego wieczoru, upojnej nocy i niemniej gorącego poranka. - W zasadzie... - zmierzył ją intensywnym, pełnym pożądania spojrzeniem. - Może odłożymy jeszcze te zakupy i wrócimy do łóżka?
- Jesteś niewyżyty. - pokręciła głową, mijając go i wychodząc na zewnątrz. Zatrzymała się przy samochodzie i od strony pasażera czekała, aż naciśnie przycisk i otworzy drzwi. Szedł w jej kierunku. Powoli, w ogóle nie śpiesząc się, by jej otworzyć.
- Maaks! - zniecierpliwiona przystanęła z nogi na nogę, tupiąc przy tym lekko.
Zdecydowanym krokiem podszedł do niej, jedną dłonią objął ją w pasie a drugą oparł o drzwi samochodu. Zanim zdążyła się zorientować zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem, przyciskając jej ciało swoim, do samochodu. Pomimo tego, że ją zaskoczył, od razu zaczęła oddawać pieszczotę.
Odsunął się od niej, spojrzał jej w oczy i znowu pochylił się w jej kierunku. Rozchyliła usta w geście oczekiwania na pocałunek. Delikatnie przygryzł jej dolną wargę, a ona wymruczała coś zmysłowo, objęła go w pasie, chcąc przyciągnąć do siebie, a on gwałtownie się od niej odsunął i uśmiechnął z satysfakcją.
- I kto tu jest niewyżyty?
><
Spacerowali między regałami jednego z Toruńskich supermarketów. Maks w jednej ręce niósł czerwony koszyczek, w połowie wypełniony warzywami i innymi produktami spożywczymi, a drugą ściskał jej dłoń.
- Makaron! - wysunęła dłoń z jego uścisku i odwróciła się w kierunku regałów z makaronem.
- Wybierz, a ja idę po przyprawy. - uśmiechnął się, gestem wskazując kierunek, w którym się oddali.
- Mhm. - przytaknęła, podążając w stronę odpowiedniej półki.
Przechodziła powoli wzdłuż całego regału, przyglądając się poszczególnym produktom i próbując odnaleźć ten konkretny, który zawsze kupowali. W pewnym momencie poczuła jak ktoś delikatnie ujmuje jej dłoń, a później ściska ją z całej siły, ciągnąc lekko ku dołowi jej ramię. Gwałtownie odwróciła głowę w bok i powiodła wzrokiem w dół. Jej oczy skupiły się na burzy ciemnych loczków i różowym płaszczyku. Tuż przy jej nodze stała mała dziewczynka. Spokojnie ściskała jej rękę i wodziła wzrokiem po produktach, znajdujących się na wysokości jej twarzyczki.
Po kilku sekundach wyciągnęła do przodu paluszek, najpewniej wskazując na jeden z produktów i podniosła główkę do góry.
- Mamusiu! - na jej twarzyczce, w momencie spotkania spojrzenia ze wzrokiem Alicji, automatycznie wymalowało się przerażenie. - Ma...musiu? - powtórzyła, łamiącym się głosem, a w jej brązowych oczkach zaiskrzyły się łzy.
- Hej... - kucnęła przy dziewczynce, łapiąc jej obie rączki.
- Kcie jest mamusia? - spytała, przełykając słone łzy i pociągając nosem.
- ... - z zakłopotaniem patrzyła na dziewczynkę. Nie bardzo wiedziała co ma jej odpowiedzieć. Przeczuwała, że jeśli przyzna, że nie ma pojęcia, mała zniesie się płaczem. Spróbowała się do niej uśmiechnąć. - Pomogę Ci ją znaleźć. Może być?
- ... - przytakująco pokiwała główką.
- A powiesz mi, jak masz na imię? - spytała, wstając i wyciągając rękę do dziecka.
- Ala! - złapała jej dłoń, a drugą ręką starła łzy ze swoich policzków.
Zaskoczona popatrzyła na dziewczynkę, po czym uśmiechnęła się do siebie. Rozejrzała się dookoła, poszukując kogoś, kto potencjalnie mógłby być mamą dziewczynki. W zasięgu swojego wzroku nie dostrzegła jednak żadnej kobiety. Westchnęła, przenosząc spojrzenie na dziewczynkę. Mała stała z główką zadartą ku górze, patrząc na nią i wyczekująco stąpając z nóżki, na nóżkę.
- Ala? - usłyszały za plecami i obie odwróciły się do tyłu.
Maks zrobił kilka kroków w ich stronę, a dziewczynka puściła dłoń Alicji i wyciągnęła ręce w górę, dając jej do zrozumienia, że chce być wzięta na ręce. Uśmiechnęła się, podnosząc dziecko i spojrzała na Maksa.
- Zgubiła się. - wyjaśniła, widząc zaskoczone spojrzenie męża.
- Aaha. - uśmiechnął się niepewnie do dziewczynki. - Cześć. - wyciągnął rękę w jej stronę, a ta zamiast ją złapać, objęła obydwoma łapkami szyję Ali i wtuliła się w nią, chowając zawstydzoną buźkę.
- Co jest? - spytał, zdezorientowany. - Nic jej nie zrobiłem. - uniósł ręce w obronnym geście.
- ... - roześmiała się, przytulając dziewczynkę. - Po prostu się wstydzi. Hej... - odsunęła ją delikatnie od siebie. - Idziemy szukać mamusi?
- ... - przytaknęła skinieniem głowy i niepewnie odwróciła główkę w kierunku Maksa. Uśmiechnął się do niej, a ona znowu spuściła wzrok, robiąc zawstydzoną minę, jednak kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze. Alicja postawiła dziewczynkę na nogach i wyciągnęła do niej rękę, którą ta od razu złapała.
- Chodźmy.
- A jak poznamy jej mamę? - dopytywał, dotrzymując im kroku. Cały czas obserwował dziewczynkę, a ona zerkała na niego co chwilę, niepewnie się uśmiechając.
- Najpierw spytamy w kasach, czy ktoś nie zgłaszał zaginięcia dziecka... - wyjaśniła spokojnie.
- A jeśli nie?
- To sami będziemy szukać.
- Skąd w ogóle wiesz, że jest tutaj z mamą? Może z tatą, siostrą, bratem, babcią czy dziadkiem...
- Bo pomyliła mnie ze swoją mamą. - uśmiechnęła się, zatrzymując i kucając przy dziewczynce. - Słonko, zostaniesz tutaj chwilkę z Maksem? Ja pójdę do tej pani i zapytam o Twoją mamusię... - wskazała na ekspedientkę, siedzącą kawałek dalej, za kasą.
- ... - niepewnie, nadal lekko zawstydzona, powiodła wzrokiem w kierunku Maksa.
- Maaks... - spojrzała na męża, dając mu do zrozumienia, żeby zabrał dziewczynkę. Kucnął i wyciągnął rękę do dziecka. - Chodź, zaczekamy tutaj razem. Jak Ty w ogóle masz na imię?
- Ala Moska! Mam tsy lata. - podeszła do niego, układając rączkę tak, by móc pokazać mu trzy paluszki. - Tsy. - powtórzyła, przyglądając się swojej ręce. - A Ty?
Jeszcze przez moment stała przy nich a uśmiech mimowolnie wymalował się na jej twarzy. W końcu podążyła w kierunku kasjerki. Wyjaśniła jej w czym rzecz i wróciła, dalej nic nie wiedzą. Maks wziął dziewczynkę na ręce i popatrzył na nią wyczekująco.
- Poradziliście sobie? Nic nie wiedzą... - westchnęła.
- Co teraz?
- Szukamy. Ala... - zwróciła się do dziewczynki. - A pamiętasz...
- MAMA! - zawołała radośnie, wskazując paluszkiem za Alicję.
Odwróciła się w kierunku wskazywanym przez dziewczynkę i od razu zauważyła idącą w ich stronę kobietę. Miała na sobie dokładnie taki sam płaszczyk, jak ona i jeansy w podobnym odcieniu. Już wiedziała, dlaczego mała wzięła ją za swoją mamę.
Maks postawił dziewczynkę na nóżkach, a ta od razu pobiegła w stronę kobiety. Zatrzymała się, puszczając rączkę wózka, który pchała przed sobą i podniosła dziewczynkę. Uściskała ją i ucałowała, a później podeszła do Kellerów.
- Nawet nie wiem, co powiedzieć. - westchnęła, stawiając dziewczynkę na nóżkach. - Zniknęła mi z oczu, kiedy Jaś się rozpłakał. - wskazała na dziecko w wózku. - Szukałam jej przez cały czas! Tak się martwiłam...
><
♥
OdpowiedzUsuń<3
UsuńNawet nie wiesz jak to fajnie znowu przeczytać Twoją notkę.
OdpowiedzUsuńCieszę się w takim razie! ;)
UsuńKooooocham! <3
OdpowiedzUsuńMała Ala, duża Ala i Maksio - piękny obrazek <3
Nie miałabym nic przeciwko, gdyby było więcej takich obrazków - ale z troszkę inną "małą Alą". Taką ich, nie cudzą :D
I wiem co mi chcesz powiedzieć, no ale...
Noo i dobrze, że wiesz! :D ;*
UsuńNo właśnie! Olcia, Ty wiesz! :D
UsuńMistrz z Ciebie normalnie *.*
OdpowiedzUsuń~Zuza
Czekałam na tę notkę. Prześwietnie. :)
OdpowiedzUsuńCzekałam na tę notkę. Prześwietnie. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Wątek malutkiej Ali genialny! Kocham tę parę w Twoim wykonaniu? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, świetnie, świetnie. :)
OdpowiedzUsuń