Sama
jestem w szoku, że udało mi się kolejną część skończyć już :D
Tak to z tą weną bywa. Czasami trafi się raz na tydzień, a czasami uczepi się człowieka na kilka dni i spokojnie zając się niczym innym nie daje, haha ;)
Dziś przed Wami to, na co nadzieję wyraziły niektóre osoby w komentarzach ;) Mam nadzieję, że choć w najmniejszym stopniu udało mi się spełnić Wasze oczekiwania.
Zapraszam do czytania i dziękuję, naprawdę bardzo, bardzo, za wszystkie komentarze. Cieszą ogromnie! ;)
Tak to z tą weną bywa. Czasami trafi się raz na tydzień, a czasami uczepi się człowieka na kilka dni i spokojnie zając się niczym innym nie daje, haha ;)
Dziś przed Wami to, na co nadzieję wyraziły niektóre osoby w komentarzach ;) Mam nadzieję, że choć w najmniejszym stopniu udało mi się spełnić Wasze oczekiwania.
Zapraszam do czytania i dziękuję, naprawdę bardzo, bardzo, za wszystkie komentarze. Cieszą ogromnie! ;)
><
Po przeziębieniu Alicji nie było już śladu. Dwa dni temu wróciła do pracy i od razu rzuciła się w wir obowiązków. Nawet całodniowy dyżur na SORze, kilka ponadplanowych zabiegów, czy długie rozmowy z pacjentami, wyjaśniające konieczność operacji, czy też sam jej przebieg, możliwe skutki... Nie były w stanie jej wymęczyć. Tak bardzo brakowało jej pracy. Maks wracał ze szpitala wykończony, a ona z kolei dalej tryskała energią, wymyślając, a to sprzątanie, a to zakupy. Wystarczyło jedno jej proszące spojrzenie, uśmiech, buziak - zmęczenie zaraz mu mijało i przyłączał się do jej pomysłów. Magia miłości!
W końcu pojechali też do Sylwii i przewieźli wszystkie rzeczy Alicji. Tym razem postanowiła nic u Matysik nie zostawiać - tak na wszelki wypadek. Nie to, żeby wierzyła w przesądy... Ale miała nadzieję, że nie będzie już potrzeby, by przeprowadzała się z powrotem do przyjaciółki.
Tego dnia dyżur zaczynali dopiero wieczorem. Maks miał nadzieję, że w końcu się wyśpi. Oczywiste więc było jego oburzenie, kiedy z samego rana Alicja, odsłaniając rolety w sypialni, wpuściła do pomieszczenia jasne, przenikliwe światło. Zmrużył oczy, naciągając na głowę poduszkę i westchnął głęboko.
- Ala!
- No co? - odwróciła się od okna i podeszła do łóżka. Stanęła przy jego skraju i ściągnęła z jego twarzy poduszkę. - Wstawaj! - rzuciła ją na swoją połowę i założyła ręce na biodra. - Musimy jechać na zakupy. - oznajmiła, jednocześnie podchodząc do komody. Wzięła do ręki łańcuszek na którym zawieszony był pierścionek zaręczynowy i uśmiechnęła się, zdejmując go z niego. W pracy błyskotki nie mogła nosić na placu, dlatego zawieszała go na łańcuszek. Jednak kiedy tylko miała okazję, z dumą wsuwała go na swój palec.
- Przecież byliśmy wczoraj? - westchnął, leżąc na plecach z nadal przymkniętymi powiekami. - Mieliśmy jechać do Ewy, a nie na zakupy... - marudził dalej.
- No właśnie. Trzeba kupić coś małemu... Wstawaj! - przechodząc obok łóżka ściągnęła z niego kołdrę.
- Alaaaaa...
- Teeż Cię kocham.
''Wypełniaj serce miłością jak kielich winem, a
cudowny zawrót głowy będzie trwał wiecznie.''
Dwie godziny później trzymając się za ręce przekroczyli próg sklepu z artykułami dla dzieci. Alicja uśmiechnęła się pięknie, a on uniósł wysoko brwi, obserwując jej rozentuzjazmowaną minę.
- Ala? - złapał ją za rękę, kiedy ta puściła jego dłoń i chciała oddalić się w kierunku jednego z regałów z ubrankami dla najmłodszych.
- Co? - popatrzyła na niego, dalej pięknie się uśmiechając.
- Nic. - wzruszył ramionami, uśmiechnął się beztrosko i puścił jej dłoń. - Tylko pamiętaj, że to chłopiec! - zawołał za nią, kiedy stanęła przy regale z różowymi śpioszkami. Z szerokim uśmiechem przejechała dłonią po miękki materiale. I spojrzała na niego.
- Śliczne, co? - pomachała mu śpioszkami.
- Urocze. - roześmiał się, podszedł do niej i wziął ubranko z jej ręki. - O różowych pomyślimy za jakiś czas, co? - położył dłonie na jej biodrach, musnął jej usta i chwycił za rękę. - Śpioszkach, sukieneczkach, czapeczkach, bucikach i co tam jeszcze będziesz chciała. - mówił, ciągnąc ją za rękę w kierunku kącika z zabawkami.
- Co masz na myśli? - podążała za nim, zaciekawiona jego słowami. Kąciki jej ust uniesione były wysoko ku górze, a brwi zmarszczone. - Maks? - zatrzymała się, powodując, że i on stanął i odwrócił się w jej stronę. W odpowiedzi czule zatopił się w jej ustach. Oddała pocałunek, dotykając dłonią jego policzka. Po chwili odsunął się od niej i patrząc prosto w jej oczy, złapał jej rękę. - A teraz chodź, kupimy Stasiowi jakąś zabawkę!
><
Odkąd wyszli ze sklepu, jak i przez całą drogę do Gajewskich czuł na sobie jej wzrok. Kątem oka widział, jak bez przerwy się uśmiecha. Co zerkała na niego, uśmiech poszerzał się jeszcze bardziej. I był tak bardzo wymowny.
- A co Ty się tak cieszysz, co? - zapytał, zatrzymując się na czerwonym świetle i przenosząc na nią spojrzenie.
-... - wzruszyła ramionami i sugestywnie pochyliła się w jego kierunku, zrobił to samo, a ona delikatnie musnęła jego usta. - Kocham Cię.
Kilka minut później zaparkowali pod domem Jivana i Ewy. Trzymając się za ręce stanęli przed drzwiami. Maks nacisnął dzwonek, a w progu po chwili pojawił się Antek. Witając się z nimi, wpuścił ich do środka. Schodami zbiegła do nich Zosia. Obydwojgu wręczyli kolorowe siateczki z drobnymi upominkami i z satysfakcją odprowadzili wzrokiem uradowane dzieci, które pobiegły na górę. W tym samym czasie na korytarzu pojawiła się Ewa. Uśmiechnęła się pięknie i gestem dłoni zaprosiła do pokoju, z którego właśnie wyszła. Cicho otworzyła drzwi i wpuściła ich do środka.
- Właśnie zasnął... - uśmiechnęła się, obserwując jak Alicja i Maks trzymając się za ręce powoli podchodzą do łóżeczka.
- Maleństwo... - wyszeptała, z rozczuleniem w głosie, w rogu łóżeczka stawiając ozdobną torebeczkę z prezentem. Pochyliła się nad łóżeczkiem i przejechała dłonią po puchowym kocyku, którym chłopczyk był okryty. Zatrzymała swoją dłoń przy jego zaciśniętej piąstce i delikatnie, opuszkiem palca musnęła jego maleńkie paluszki.
- Maleństwo? Urósł! Odkąd go ostatni widzieliśmy... - stwierdził, kątem oka obserwując rozanielenie na twarzy swojej narzeczonej i mimowolnie się uśmiechając.
- A i tak jest malutki... - zauważyła, prostując się. Powoli odwróciła się w stronę Ewy. - Jest cudowny. I taki śliczny...
- To, to na pewno ma po mamusi, nie po Jivanie. - zauważył, obejmując Alę w pasie.
- ... - odpowiedziała im jedynie uśmiechem, dodając zaraz - Chodźcie, wypijemy sobie kawę, póki śpi.
- Zostanę i popatrzę jeszcze chwilę na niego. - stwierdziła, odwracając się z powrotem do łóżeczka i opierając dłonie na drewnianych szczebelkach.
Powiódł za nią wzrokiem, a na jego twarzy malował szeroki uśmiech. Podszedł do niej, stając za jej plecami. Splótł swoje dłonie wokół jej talii, a brodę oparł na jej ramieniu. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej i przekrzywiła lekko głowę, wtulając się w niego. Stali tak przez dłuższą chwilę w ciszy. Uśmiechali się do śpiącego dziecka i rozkoszowali tym uroczym widokiem.
Chwilę później Ewa wróciła do pokoju, zapraszając ich na gotową już kawę. Maks podążył za nią, jednak zatrzymał się w progu i spojrzał na Alę. Stała nadal w tym samym miejscu, nie mogąc oderwać oczu od maleństwa. Uśmiechnął się do siebie i kręcąc głową przeszedł do pokoju obok, gdzie czekała Ewa.
- Jest absolutnie cudowny! - stwierdziła z przekonaniem, wchodząc w końcu do salonu i siadając obok Maksa.
- Już myśleliśmy, że nigdy nie przyjdziesz. - uśmiechnął się, obejmując ją zaraz ramieniem. - Ale tak. Chrześniak nam się udał! - zgodził się, posyłając Ewie dumne spojrzenie.
- Udał. - przytaknęła. - Czasami tylko zdarza mu się przepłakać całą noc. - roześmiała się. - Częstujcie się. - wskazała na ciasto.
Przez jakiś czas siedzieli i spokojnie rozmawiali. Ewa opowiadała o dziecku, a Ala z zaangażowaniem słuchała, uśmiechając się przy tym w taki wyjątkowy sposób. W pewnym momencie rozległ się płacz Stasia. Gajewska wstała, wspominając, że zaraz do nich przyjdzie i oddaliła się do sąsiedniego pokoju. Płacz ustał, a w ciągu krótkiej chwili pojawiła się w progu, z maleństwem w ramionach. Przystanęła, poprawiając sobie chłopca.
- Popatrz Kochanie, kto do Ciebie przyszedł... - zwróciła się do maleństwa muskając jego główkę i patrząc na uśmiechających się do nich przyszłych Kellerów.
Powoli podeszła w ich kierunku.
- No to kto pierwszy? - sugestywnie wskazała na chłopca, dając im do zrozumienia, że chce przekazać go w ich ramiona. Spojrzeli na siebie. Ala uśmiechnęła się pięknie, a w jego oczach bezbłędnie rozpoznała niepewność.
- To może ja. - roześmiała się, dalej patrząc mu w oczy, po czym odwróciła się do Ewy i wyciągnęła ręce. Gajewska ostrożnie podała jej dziecko. Przytuliła chłopca do siebie, a on popatrzył na nią dużymi, niebieskimi oczkami. - Cześć Skarbie... - wyszeptała, uśmiechając się pięknie. W tym samym momencie poczuła, jak Maks opiera brodę na jej ramieniu, a dłonią oplata ją w pasie. Chłopiec zauważając go, przeniósł na niego swoje spojrzenie. I uśmiechnął się tak pięknie.
''Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się
cały świat.''
- Widzisz? Uśmiecha się do Ciebie! - zauważyła z radością w głosie.
- Uśmiecha się, bo dobrze mu w Twoich ramionach. - wyszeptał, przenosząc dłoń w kierunku rączki chłopczyka. Musnął ją opuszkami palca, a chłopiec zacisnął na nim swoją piąstkę. - Demonstrujesz mi swoją siłę? No całkiem nieźle, kolego...
Ewa przez dłuższą chwilę przyglądała się im z uśmiechem, a później bez słowa zostawiła ich samych, przechodząc do kuchni. W spokoju przygotowywała mleko dla synka wiedząc, że malec jest w najlepszych rękach.
><
Kiedy mały Gajewski zasnął ponownie, Ewa zaniosła go do łóżeczka. W tym samym czasie do domu wrócił Jivan. Chwilę później w czwórkę siedzieli w salonie. W pewnym momencie Maks położył dłoń na kolanie Alicji i spojrzał na nią znacząco. Skinęła głową, i równocześnie odwrócili się w kierunku Gajewskich.
- No to skoro jesteśmy tutaj już w czwórkę... - zaczął, a Ala splotła swoją dłoń z jego dłonią, układając ją tak, że w oczy Ewy i Adama od razu rzucił się pierścionek.
- Naprawdę?! - zapytali równocześnie, a przyszli Kellerowie nie musieli już nic mówić. Uśmiechnęli się przytakująco. Ewa poderwała się z miejsca i uściskała Alicję, a Jivan uścisnął dłoń Maksa.
- Przy okazji... - spojrzał na niego porozumiewawczo. - Chciałbym Cię prosić... Jivan, zostaniesz moim świadkiem?
Ooo tak! Jest przecuuuuuuudownie! <3
OdpowiedzUsuńNo Ala i Maks z małym to poprostu cudo! Nie da rady się nie rozczulić <3 Toatalnie rozczulona Ala i nieco niepewny Maksio - no genialne, no! Mam nadzieję,że w serialu pociągnom wątek tego,że Ala i Maks są wkońcu rodzicami chrzestnymi i tak się na to cieszyli! :) Aż ma się ochotę na jakiegoś małego Kellerka ;) ale to pewnie wszystko w swoim czasie ;) W każdym razie, część przepiękna, uśmiech nie chce zejść z twarzy :D Oby tak dalej! I życzę tak częstej weny jak dzisiaj! Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na kolejną część! :*
A no i mam cichą nadzieję,że Ali i Maksowi tak się spodobała tą wizyta,że będą częściej odwiedzać Stasia ;)
UsuńTeż chciałabym, żeby w serialu poruszyli ten wątek ;)
UsuńCieszę się, że opowiadanie się podoba ;)
Przepięknie jest! Z resztą... jak inaczej mogłoby być?
OdpowiedzUsuńMoja kochana Zdolniacha! ♥
Ale wiesz co Ci powiedziałam ;P
bo wiesz, że mam taką naturę - systko na odwrót, haha ;D
Haha! ♥
UsuńZdolniacha, to jesteś Ty! ♥
kiedy kolejna część ?? Opowiadanie super. Ile to opowiadanie ma części ??
OdpowiedzUsuńMoże jutro ;)
UsuńA ile części będzie w sumie - nie mam pojęcia. Ile się napisze, tyle będzie ;)
Nie mam opowiadania napisanego w całości. Piszę je na bieżąco.
Cudowne :-)
OdpowiedzUsuńpo prostu fantastyczne <3 Uśmiech z twarzy nie z chodzi :D Bardzo mi się spodobała scena u Ewy i Jivana - świetna. Jak sobie ją wyobraziłam cudeńko :)
OdpowiedzUsuńCieszę się! ;)
Usuńpodoba mi się taka częstotliwość pojawiania się kolejnych części opowiadania, zwłaszcza takiego opowiadania. Niech ta Twoja dobra wena trwa i trwa.
OdpowiedzUsuń;)
UsuńCo do weny - zbliża się październik - a jak trzeba się uczyć, to pisanie opowiadań idzie cudownie, jak nigdy :D Zobaczymy! :P
Piękna ta część! <3
OdpowiedzUsuńAla, Maks i mały Staś. ;) I te ich wspólne zakupy... :)
Pozdrawiam :*
Chocolatte: Wizyta w sklepie - zakochałam się!
OdpowiedzUsuńWizyta u Gajewskich - lepszej być nie mogło!
Mam nadzieję, że Ala i Maks tak bardzo pokochali swojego chrześniaka, że obydwoje zapragnęli mieć takiego samego maluszka u siebie w domku. Baa, a najlepiej całą gromadkę :D
Już sobie wyobrażam pogadanki Maksa z brzuchem w Twoim wydaniu i cieszę się do ekranu jak nienormalna na samą myśl o nich ;)
Pozdrawiam ;-*
Słodzisz mi, naprawdę! :D
UsuńStrasznie to miłe, dziękuję ;) ;*
A ja w końcu miałam dziś czas odebrać maila i jak tylko się ogarnę - czytam! Już nie mogę się doczekać :D
Chocolatte: Ja nie słodzę, ja tylko stwierdzam fakty ;)A jakie są te fakty to wszyscy widzą :D
UsuńŁohoho, za dużo do czytania nie będzie, a jeszcze mniej do przeżywania ;) Chyba moja wiadomość ma więcej emocji niż wysłane fragmenty :P
Przeczytałam! I... Proszę o więcej! :D ♥
UsuńI to koniecznie musi ujrzeć światło dzienne!
I... więcej mailem, haha! :D
Chocolatte: To masz jeszcze jedną, małą niespodziankę w skrzynce ;D
UsuńUwielbiam takie niespodzianki! :D ;*
UsuńChocolatte: Ja lubię "słodkie tajemnice" :P ;*
UsuńDodasz dziś kolejną część ?;)
OdpowiedzUsuńJest przecudnie, Kori. Taki prosty, ale ujmujący styl, bardzo przyjemnie się to wszystko czyta. Czekam na więcej. :)
OdpowiedzUsuń/ Emi
Bardzo mnie to cieszy ;)
UsuńKiedy możemy spodziewać się następnej cudownej części? :>
OdpowiedzUsuńKolejna część miała być w poniedziałek. Ale... Ten czas tak szybko ucieka, a ja miałam tyyyyyyyyyyle zajęć, że nie dałam rady.
UsuńPostaram się teraz ostatecznie ją dopracować i wstawić jeszcze dziś.
Pozdrawiam! :*