Witajcie ;)
Znowu dawno mnie tutaj nie było... Eh, nazbierało mi się trochę spraw. Ale w końcu znalazł się też czas na dokończenie kolejnej części. ;)
Znowu dawno mnie tutaj nie było... Eh, nazbierało mi się trochę spraw. Ale w końcu znalazł się też czas na dokończenie kolejnej części. ;)
><
- To
nie było rozsądne. - stwierdził, przekręcając się z pleców, na brzuch. Oparł
się na dłoniach i spojrzał na nią.
- ... - owinęła się kocem i położyła się na boku, opierając głowę na łokciu. Drugą dłonią gładziła miękki materiał dywanu, na którym obydwoje leżeli. Wzruszyła beztrosko ramionami, uśmiechając się do niego.
- Nie śmiej się tak. Jesteś chora. A ta podłoga... - przerwał, kręcąc głową. Miał wyrzuty sumienia, a jednocześnie nie potrafił pohamować zadziornego uśmiechu i iskierek w oczach, które zaiskrzyły się w jego tęczówkach na samo wspomnienie tego, co wydarzyło się tutaj przed chwilą. Obydwoje wiedzieli, że poniosły ich nieco emocje, a namiętność zawładnęła nimi do reszty. Ale kto w takiej chwili kierowałby się zdrowym rozsądkiem?
- Przecież jest dywan. - uśmiechnęła się, odwracając na plecy i przymykając powieki.
- ... - patrzył na niż i dalej karcił się w duchu. Powinien był zachować choć odrobinę rozsądku. - No dobra. - usiadł, sięgnął po swoje bokserki, wciągnął je i wstał. Stanął nad nią i wyciągnął do niej rękę. - Chodź, zabieram Cię do łóżka.
- ... - chwyciła jego dłoń i zanim się obejrzała, stała na nogach. Nie minęła sekunda, a znalazła się w jego ramionach. Z uśmiechem oplotła go wokół szyi i musnęła jego policzek. - Kocham Cię. I jesteś cudowny... Wiesz? - spytała, kiedy odkładał ją na łóżko. Pochylając się przy tym razem z nią.
- Ty też. - uśmiechnął się z wymownymi iskierkami w oczach i musnął jej usta. Delikatnie i czule. Odwzajemniła pocałunek, a on odsunął się po chwili. - Przyniosę coś do jedzenia. - zaproponował, patrząc jej prosto w oczy. Chciał się podnieść i wyprostować, jednak nie rozluźniła uścisku na jego karku. Spojrzał na nią zdziwiony, a ona uśmiechnęła się pięknie, podniosła lekko głowę, musnęła lekko jego usta i dopiero wtedy puściła jego szyję.
- ... - owinęła się kocem i położyła się na boku, opierając głowę na łokciu. Drugą dłonią gładziła miękki materiał dywanu, na którym obydwoje leżeli. Wzruszyła beztrosko ramionami, uśmiechając się do niego.
- Nie śmiej się tak. Jesteś chora. A ta podłoga... - przerwał, kręcąc głową. Miał wyrzuty sumienia, a jednocześnie nie potrafił pohamować zadziornego uśmiechu i iskierek w oczach, które zaiskrzyły się w jego tęczówkach na samo wspomnienie tego, co wydarzyło się tutaj przed chwilą. Obydwoje wiedzieli, że poniosły ich nieco emocje, a namiętność zawładnęła nimi do reszty. Ale kto w takiej chwili kierowałby się zdrowym rozsądkiem?
- Przecież jest dywan. - uśmiechnęła się, odwracając na plecy i przymykając powieki.
- ... - patrzył na niż i dalej karcił się w duchu. Powinien był zachować choć odrobinę rozsądku. - No dobra. - usiadł, sięgnął po swoje bokserki, wciągnął je i wstał. Stanął nad nią i wyciągnął do niej rękę. - Chodź, zabieram Cię do łóżka.
- ... - chwyciła jego dłoń i zanim się obejrzała, stała na nogach. Nie minęła sekunda, a znalazła się w jego ramionach. Z uśmiechem oplotła go wokół szyi i musnęła jego policzek. - Kocham Cię. I jesteś cudowny... Wiesz? - spytała, kiedy odkładał ją na łóżko. Pochylając się przy tym razem z nią.
- Ty też. - uśmiechnął się z wymownymi iskierkami w oczach i musnął jej usta. Delikatnie i czule. Odwzajemniła pocałunek, a on odsunął się po chwili. - Przyniosę coś do jedzenia. - zaproponował, patrząc jej prosto w oczy. Chciał się podnieść i wyprostować, jednak nie rozluźniła uścisku na jego karku. Spojrzał na nią zdziwiony, a ona uśmiechnęła się pięknie, podniosła lekko głowę, musnęła lekko jego usta i dopiero wtedy puściła jego szyję.
''Zabawne, że w jednej osobie może znajdować się wszystko, co daje Ci
szczęście.''
><
Kiedy obudził się następnego dnia i przesunął dłoń na drugą połowę łóżka, szeroko otworzył oczy. Od razu usiadł i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Alicja? - rzucił pytanie, jakby w przestrzeń. Jednak odpowiedziała mu głucha cisza. Dopiero po chwili dotarły do niego odgłosy dochodzące z kuchni. Szuranie, otwieranie szafek, stukanie noża, dźwięk ekspresu do kawy. Zdziwiło go już samo to, że Ali nie ma w łóżku. Ale, że była w kuchni? Z niedowierzaniem wstał z łóżka. Uśmiechnął się, widząc rzucone w fotel ich rzeczy, które pozbierał z podłogi zaraz po tym, jak odniósł Alicję do łóżka. Przetarł oczy i ruszył do kuchni.
Była tak zajęta, że nawet nie zwróciła uwagi na jego obecność. Albo celowo udawała, że nie widzi?
Stała tyłem do niego, przy szafkach. Kroiła pomidory w równe plasterki, a w ekspresie obok parzyła się kawa. Zmierzył ją wzrokiem. Miała na sobie jego t-shirt. Sięgał ledwie do połowy jej uda, odsłaniając cudowne, zgrabne nogi. Na dłuższą chwilę zawiesił na nich spojrzenie, zadziornie uśmiechając się do samego siebie. Uwielbiał ją w takim wydaniu. A świadomość, że ona cała była tylko i wyłącznie jego, jeszcze bardziej poszerzała uśmiech. Kiedy w końcu był w stanie oderwać od niej wzrok, na palcach podszedł bliżej, stanął tuż za nią, oplatając ją dłońmi w pasie. Wtulił twarz w jej szyję.
- Mmmm... - musnął delikatnie jej skórę. - Kochanie...
- ... - momentalnie wypuściła z dłoni nóż, a jej usta uformowały się w piękny uśmiech. Od swojego powrotu, odkąd się pogodzili i znowu byli razem, nigdy nie nazywał jej w ten sposób. W dodatku wypowiedział to w tak cudowny sposób. Z czułością i delikatną chrypką, w zaspanym jeszcze głosie. Rozczulił ją! Takiego właśnie kochała go najbardziej. Jej mina - ten uśmiech, iskierki w oczach - najdoskonalej świadczyła o tym, jak bardzo ujęło ją to jedno słowo.
Obserwował jej reakcję, przysuwając swoje usta do jej szyi. Pod wpływem ciepła jego oddechu, cofnęła się delikatnie i wtuliła w niego.
- Tak właściwie... - zaczął, podnosząc głowę i opierając brodę na jej ramieniu. - Co Ty tutaj robisz?
- Śniadanie? - odparła, bardziej pytającym tonem głosu.
- Ty? - uśmiechnął się znacząco, co nie uszło jej uwadze. Odwróciła się przodem do niego i spojrzała mu prosto w oczy, jednocześnie unosząc wysoko brwi.
- Jak na przykładną, przyszłą żonę przystało. - pochyliła się w jego stronę i pocałowała, zaraz odwracając się z powrotem do szafek.
- A czy przyszły mąż może Ci chociaż jakoś pomóc? - spytał, zaglądając jej przez ramię. Wzięła do ręki nóż i wróciła do przerwanej czynności.
- Może wyjąć kubki do kawy. - odparła, kątem oka na niego zerkając.
- Okej... - wypuścił ją ze swoich objęć i podszedł do odpowiedniej szafki. Wyjął z niej dwa kubki i postawił przy ekspresie.
- A teraz możesz usiąść i zaczekać. - poleciła.
Przytakująco pokiwał głową i usiadł na jednym z krzesełek. Odwrócił się tak, by móc na nią patrzeć i znowu uśmiechnął się sam do siebie, przeszywając ją wzrokiem, od stóp zaczynając.
W pewnym momencie gwałtownie wstał z krzesełka i zniknął w sypialni. Wrócił, zanim zdążyła zawołać za nim. Znowu stanął za nią. Tym razem nałożył jednak na jej ramiona szlafrok.
- Załóż.
- ... - Właśnie skończyła dekorować kanapki, a on odszedł kilka kroków i usiadł na krzesełku. Odwróciła się w jego stronę, przygryzając wargę. - Po co? - demonstracyjnie przystanęła z nogi, na nogę, a jego wzrok momentalnie padł na jej kończyny. Uśmiechnęła się z satysfakcją.
- ... - roześmiał się, kręcąc głową. - Wariatka!
- ... - zawtórowała mu.
- No co? - spytał, widząc jej pytające spojrzenie. - Nie chcę, żebyś się jeszcze bardziej rozchorowała! - odparł, rozbawiony. - Już i tak mam wyrzuty sumienia...
><
- Pyszne. - uśmiechnął się,
odsuwając od siebie talerz. - Nawet nie wiedziałem, że umiesz robić takie
smaczne kanapki. W takim razie ja posprzątam - dodał, widząc, że ona też
skończyła.
- Zostaw! - zaprotestowała, łapiąc jego rękę, kiedy chwycił za talerz. - Zostaw. - powtórzyła z uśmiechem, wstając z krzesełka i siadając mu na kolanach. Uśmiechnął się, oplatając ją dłońmi w pasie, a ona ujęła jego twarz w swoje dłonie i delikatnie musnęła jego usta. Odsunęła się, a widząc, ze nadal na przymknięte oczy ponownie zatopiła się w jego ustach. Odwzajemnił pocałunek, muskając ją czule, jednak z każdą chwilą coraz zachłanniej. Oderwał się od niej, dopiero kiedy obu zabrakło oddechu. Oparła swoje czoło o jego, patrząc mu prosto w oczy.
- Wracaj do łóżka. - odezwał się, po chwili milczenia.
- Sama? - westchnęła, wyginając usta w podkówkę.
- ... - roześmiał się. Kochał ją taką! - Posprzątam tu i przyjdę do Ciebie.
- Zostaw! - zaprotestowała, łapiąc jego rękę, kiedy chwycił za talerz. - Zostaw. - powtórzyła z uśmiechem, wstając z krzesełka i siadając mu na kolanach. Uśmiechnął się, oplatając ją dłońmi w pasie, a ona ujęła jego twarz w swoje dłonie i delikatnie musnęła jego usta. Odsunęła się, a widząc, ze nadal na przymknięte oczy ponownie zatopiła się w jego ustach. Odwzajemnił pocałunek, muskając ją czule, jednak z każdą chwilą coraz zachłanniej. Oderwał się od niej, dopiero kiedy obu zabrakło oddechu. Oparła swoje czoło o jego, patrząc mu prosto w oczy.
- Wracaj do łóżka. - odezwał się, po chwili milczenia.
- Sama? - westchnęła, wyginając usta w podkówkę.
- ... - roześmiał się. Kochał ją taką! - Posprzątam tu i przyjdę do Ciebie.
><
- No i jestem. - z uśmiechem
wkroczył do sypialni. Siedziała na łóżku, oparta o poduszki.
- Właściwie... - zaprotestowała, kiedy wchodził do łóżka. - Nie powinieneś się tak do mnie zbliżać. Mogę Cię zarazić. - dodała, widząc jego zdziwione spojrzenie.
- Juz prawie jesteś zdrowa. - wzruszył ramionami. - A poza tym... - przysunął się bliżej niej, patrząc na nią podejrzanym wzrokiem. - Ja nie mam nic przeciwko chorowaniu z Tobą! - dokończył, pochylając się nad nią. Wiedział, ze spodziewa się pocałunku. Jej oczy mówiły same, za siebie. W ostatniej chwili szybko się jednak cofnął i... Zaczął ją łaskotać.
- Ała! Maaks! Proszę, proszę, przestań!
- ... - nie wzruszały go jej krzyki, wręcz przeciwnie, im bardziej mu się wyrywała, tym bardziej ją łaskotał.
- Maks! Stoop! - chwyciła jego nadgarstki, zaciskając na nich swoje dłonie z całej siły. - Prooszę! Muszę iść po chusteczki... - dodała, patrząc mu prosto w oczy.
- ... - przez chwilę przyglądał się jej wnikliwie, a kiedy poluźniła uścisk na jego nadgarstkach, pozwolił jej wstać z łóżka. Odeszła kilka kroków, a kiedy uznała, że jest już w bezpiecznej odległości odwróciła się.
- Teraz mnie już nie złapiesz! - roześmiała się i pobiegła do łazienki. Zanim zdążył wstać, usłyszał jak zatrzaskuje za sobą drzwi. Westchnął. No cóż, wygrała.
- Właściwie... - zaprotestowała, kiedy wchodził do łóżka. - Nie powinieneś się tak do mnie zbliżać. Mogę Cię zarazić. - dodała, widząc jego zdziwione spojrzenie.
- Juz prawie jesteś zdrowa. - wzruszył ramionami. - A poza tym... - przysunął się bliżej niej, patrząc na nią podejrzanym wzrokiem. - Ja nie mam nic przeciwko chorowaniu z Tobą! - dokończył, pochylając się nad nią. Wiedział, ze spodziewa się pocałunku. Jej oczy mówiły same, za siebie. W ostatniej chwili szybko się jednak cofnął i... Zaczął ją łaskotać.
- Ała! Maaks! Proszę, proszę, przestań!
- ... - nie wzruszały go jej krzyki, wręcz przeciwnie, im bardziej mu się wyrywała, tym bardziej ją łaskotał.
- Maks! Stoop! - chwyciła jego nadgarstki, zaciskając na nich swoje dłonie z całej siły. - Prooszę! Muszę iść po chusteczki... - dodała, patrząc mu prosto w oczy.
- ... - przez chwilę przyglądał się jej wnikliwie, a kiedy poluźniła uścisk na jego nadgarstkach, pozwolił jej wstać z łóżka. Odeszła kilka kroków, a kiedy uznała, że jest już w bezpiecznej odległości odwróciła się.
- Teraz mnie już nie złapiesz! - roześmiała się i pobiegła do łazienki. Zanim zdążył wstać, usłyszał jak zatrzaskuje za sobą drzwi. Westchnął. No cóż, wygrała.
><
Korzystając z tego, że miał dziś wolne spędzili cały dzień w domu. Kiedy Alicja wyszła z łazienki Maks przygotowywał obiad. W ramach odwdzięczenia się za śniadanie postanowił przyrządzić go sam. Przyszłą żonę oddelegował na kanapę, włączając jej jakiś film na dvd. Obiad zjedli w salonie, karmiąc się nawzajem. A później długo siedzieli w swoich objęciach rozmawiając o wszystkim i o niczym.
- Maks? - odchyliła lekko głowę, unosząc ją do góry, tak by móc spojrzeć mu w oczy. - Powinniśmy odwiedzić Ewę i małego.
- Odwiedzimy. Jak tylko do końca wyzdrowiejesz. - musnął jej włosy.
- To już niedługo. Naprawdę czuję się już całkiem nieźle... - stwierdziła z entuzjazmem w głosie.
- Zauważyłem. - roześmiał się. - Ale te kilka dni musisz sobie jeszcze dać...
- Mam jeszcze dwa dni urlopu.
- To się świetnie składa. Odpoczniesz sobie. - oparł głowę na jej ramieniu. - Bo później czeka nas gorący okres. - wyszeptał, ściszonym tonem.
- Co masz na myśli?
- Jak to co? Ślub...
- No tak... Ale to...
- Za niecałe dwa tygodnie. - wszedł jej w słowo.
- ... - gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała w jego oczy. Uśmiechnął się, widząc ogromne zdziwienie w jej czekoladowych tęczówkach. Założył kosmyk włosów za jej ucho, przejechał dłonią po policzku i przelotnie musnął jej rozchylone wargi. Odsunął się, a ona dalej pozostawała w szoku. Jednak teraz na jej twarzy zaczynał malować się piękny uśmiech.
- Zaczniemy nowy etap. Razem.
''Pójdziemy
ze sobą powoli obok
Do końca wszystkiego żeby zacząć na nowo
Bez słowa i snu w zachwycie nocą
A bliskość rozproszy nasz strach przed
ciemnością
Będziemy tam nago biegali po łąkach
Okryją nas drzewa gdy zajdą wszystkie słońca
I czując Cię obok opowiem o wszystkim
Jak często się boje i czuje się nikim.''
Mogłabym czytać codziennie Twoje notki
OdpowiedzUsuńMiło mi, naprawdę ;)
UsuńGdyby się dało, dodawałabym codziennie :D
Kori, kolejna cudowna część. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać Twoje opowiadanie, bo jest takie "normalne" a zarazem niezwykłe. ;) Opisujesz wszystko takie jakim być powinno. Tzn. nie wymyślasz głupich przeszkód, jaką w serialu była próba gwałtu, tylko pięknie opisujesz to, co się w nich dzieje "od środka". I co prawda walczą z pewnymi przeciwnościami(mam na myśli to jak Maks walczył ze sobą wtedy kiedy dowiedział się o Bartku), ale są ze sobą i się wspierają <3
A ja się właśnie w tej normalności, zwykłości opowiadania spełniam;) Właśnie dlatego, że moje opowiadanie nie ma szczególnie zarysowanej akcji, nic takiego się nie dzieje, dlatego, że to głównie opis... Długo zastanawiałam się nad tym, czy coś takiego w ogóle nadaje się do pokazania światu. Bo tutaj w sumie wieje nudą? Nie ma zawrotnych wydarzeń, oczekiwania w napięciu na to, co wydarzy się w następnej części...
UsuńI właśnie ze względu na to wszystko jestem naprawdę zaskoczona, że moje opowiadanie ma grono czytelników. Że jesteście, zaglądacie tutaj, czekacie... I czytacie te moje wypociny. I jeszcze się Wam podoba! No szok! :D
Ale taki bardzo pozytywny ;)
Dziękuję za opinię ;) Utwierdziła mnie w przekonaniu, że jednak warto te moje wypociny publikować ;)
Pozdrawiam bardzo serdecznie! ;*
Nie będę się powtarzać bo wiesz co chcę powiedzieć^^. Jestem ciekawa opisu ślubu...i może wesela(bo jego mi w serialu brakowało) no ale to tylko zależy od twojej inwencji twórczej nic nie sugeruje^^
OdpowiedzUsuńDziękuję! ;)
UsuńPowiem tak... Sama jeszcze nie wiem, co w kwestii ślubu chcę napisać. Trochę się z tym gryzę. Bo absolutnie kupiłam to, co pokazali w serialu. I ciężko będzie mi sam ślub napisać...
Kwestia do przemyślenia jeszcze! ;)
Noo i jest przepięknie! <3
OdpowiedzUsuńBardzo opłacało się czekać :)
Ślubu już się nie mogę doczekać ale ciekawi mnie też bardzo wizyta u ich chrześniaczka :D No bo oni i mały dzidziuś to musi być przesłodkie <3
Chciałabym to zobaczyć teraz w serialu!
UsuńOni i mały Gajewski <3 :D
Dasz jeszcze dzisiaj jedną część ?
OdpowiedzUsuńZaskoczę Was pewnie, ale tak. Będzie dziś kolejna część! ;)
UsuńChocolatte: Z jednej strony to wszystko jest takie normalne, zwykłe, bo przecież każdy przygotowuje codziennie śniadania, gotuje obiady, nie każdego dnia się zaręczamy, ale także dużo osób to robi - pewnie wiesz o co mi chodzi ;) A z drugiej te wszystkie, nazwałabym, błahe czynności są opisane w taki sposób, że człowiekowi kąciki ust same ciągną się ku górze, gdy to czyta. Sama cieszę się do ekranu laptopa jak widzę kolejny numerek oznaczający nową część tego opowiadania, bo wiem, że czeka mnie podróż do innego świata widzianego oczami wyobraźni ;) Poszczególne opisy scen mój mózg rejestruje i klatka po klatce obrazuje gdzieś tam w mojej głowie. "Przecież jest dywan" - nawet słyszę ten przekomarzający się głos Alicji ;) Genialnie, fenomenalnie - muszę podszkolić się z przymiotników, bo nie znam takich, które byłyby odpowiednie, żeby określić Twój talent ;)
OdpowiedzUsuńNie marudzę już, ale czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i życzę weny ;)
Pozdrawiam ;-*
Rozumiem! ;) Ale ja myślę, że tą ''niezwykłość'' codzienności nadaje nie moje pisanie, a sama Alicja i Maks! Bo z nimi, u nich... Wszystko jest magiczne! To taka miłość, że cokolwiek by o niej nie powiedzieć, nie napisać - będzie cudna <3
UsuńI jakiego tam talentu? Haha! Bez przesady! ;)
Ale nie wiesz nawet jak to miło, usłyszeć takie słowa od Ciebie - mistrza wywoływania emocji w czytelnikach! ;*
Pozdrawiam! ;)
Chocolatte: Zdecydowanie, ta "niezwykłość" bierze się ze sposobu Twojego pisania, a co się z tym wiąże z Twoim talentem :P Bo mogłabyś napisać: "Wstali rano, Ala zrobiła śniadanie. Było dobre. Poszli na spacer. Trzymali się za ręce." A jednak tego nie robisz :P Zgodzę się z tym, że oni sami w sobie tworzą magię, ale Ty dodatkowo otulasz ich swoimi słowami, co daje magię do kwadratu (?) ;) I dlatego tak ciągnie mnie do tej historii i lubię tu wracać ;)
UsuńŻaden ze mnie mistrz - będę się przy tym upierać ;) To ta cudowna piosenka stworzyła atmosferę :)
Kiedy ja nie mam żadnego talentu, haha :P Będę się upierać :D
UsuńPiosenka w Twoim przypadku dopełniła całości. Ale ona stanowiła tylko dopełnienie historii, wydarzeń. Najważniejsze były opisy i słowa. Magicznie nas nimi zaczarowałaś. No i jesteś mistrzem. Uwierz!
Chocolatte: Masz, masz i musisz w to uwierzyć :P Haha, ja jestem jeszcze bardziej uparta :D
UsuńPiosenka oddała to, czego mi się nie udało opisać. Gdybyś przeczytała cokowiek innego mojego autorstwa, może z kilkoma malutkimi wyjątkami, zmieniłabyś zdanie :P
Podać maila? ;>
UsuńJa bardzo chętnie poczytam cokolwiek Twojego!
A zdania i tak nie zmienię, ja to wiem! :D
Chocolatte: A proszę bardzo ;)Trochę tego mam :)
UsuńTylko nie biorę odpowiedzialności za ewentualne rozczarowania :P
kori4782@gmail.com - czekam! :D
UsuńChocolatte: Poszło ;D
UsuńJest cudownie, poprostu cudownie! <3
OdpowiedzUsuńKażda opisana najmniejsza, narnormalniejsza w świecie rzecz w wykonaniu Ali i Maksa jest magiczna. I wiesz co? Kocham to,że tutaj akcja nie przebiega szybko i że jest mnóstwo opisów!
Mam nadzieję,że opiszesz wizytę u małego Gajewskiego, bo na samą myśl o Ali,Maksie i małym dziecku uśmiech się sam ciśnie na usta :3 Kocham Twoje opowiadania i nie mogę się już doczekać kolejnej części! Pozdrawiam :*
Dokładnie tak! Bo to jest taka magiczna, wielka miłość ♥
UsuńCieszę się, że odnajdujesz się w tym 'braku akcji' :D
A co do wizyty u Gajewskich... Zapraszam za moment na następną część! Mam nadzieję, że choć w najmniejszym stopniu uda mi się sprostać Waszym oczekiwaniom! ;)
Słooooodkoooo <3 A ja wciąż zachwycam się tymi wplecionymi w opowiadania opisami ;>
OdpowiedzUsuńWiesz co ja myślę, prawda?
OdpowiedzUsuńKooooooooooooooocham! ♥
I czytając uśmiecham się do monitora jak głupia. ♥
Wiem! ♥
Usuń