niedziela, 4 sierpnia 2013
[6]
Dziękuję za wszystkie komentarze! Potraficie człowieka podbudować - naprawdę.
W ramach podziękowań postarałam się szybko uwinąć z kolejną częścią.
Miłego czytania ;*
><
Kiedy wracali na oddział pielęgniarka poprosiła Alicję do jednego z pacjentów. Mężczyzna po zabiegu skarżył się na silny ból. Lekarka obejrzała go dokładnie, zbadała i zaleciła zwiększenie dawki środków przeciwbólowych. Żadnych niepokojących objawów nie zauważyła. Przez chwilę posiedziała jeszcze z pacjentem, rozmawiając i uspokajając go.
On z kolei od razu skierował się do pokoju lekarskiego. Usiadł na końcu jednej z kanap, opierając się o jej bok. Łokieć oparł na zagłówku, a na nim głowę. Patrzył w kierunku drzwi, czekając aż pojawi się w nich Alicja. Czas mu się dłużył a myśli samoczynnie zaczęły krążyć wokół tematów, które dręczyły go od środka. Nadal nie potrafił poradzić sobie z tym, co zrobił jego ojciec. Nie mógł znieść samej myśli o nim, o tym jak próbował dobierać się do Alicji, jego Ali... Na samą myśl przybrał posępny wyraz twarzy. Miał takie chwile, kiedy to wszystko wracało. Teraz patrzył na to inaczej - wiedział już, że Alicja mówiła prawdę... Nie potrafił wyobrazić sobie tej sytuacji. Jego ojciec, autorytet jakim od zawsze dla niego był... Wchodzi do łóżka jego narzeczonej... Myśląc o tym wiedział, że gdyby stanął teraz oko w oko z Gustawem, byłby w stanie go rozszarpać... Jeszcze trudniej było mu poradzić sobie z wyrzutami sumienia wobec Alicji. Nie rozmawiał z nią o tym, jeszcze żadne z nich nie było gotowe... Ale wiedział, że moment na tę rozmowę kiedyś nadejdzie. Nie wiedział, co jej powie. Żadne słowa nie byłyby w stanie wynagrodzić jej tego, co przez niego przeszła. Jak mógł jej nie uwierzyć? Przecież była najważniejszą osobą w jego życiu. Jedyną, którą pokochał tak naprawdę. Gdyby wtedy posłuchał swojego serca, które krajało się na widok łez Alicji... A nie rozumu, który podpowiadał mu, że ojciec nigdy czegoś takiego by nie zrobił... Gdyby mógł cofnąć czas... Takiej mocy nie miał. Mógł tylko obiecać sobie, że już nigdy w nią nie zwątpi. Teraz ufał jej bezgranicznie. Nie zwątpi w nią ani nie pozwoli nikomu jej skrzywdzić... I zrobi wszystko, co w jego mocy, by do końca życia wynagradzać jej ten moment zwątpienia. Moment w którym ona potrzebowała go najbardziej, a on zawiódł...
Z zamyślenia wyrwał go cichy dźwięk otwieranych drzwi. Dręczące myśli opuściły go od razu, kiedy zobaczył Alicję. Uśmiechnęła się do niego i podeszła jeszcze na moment do biurka, szukając czegoś w dokumentacji. Zanim zdążyła odezwać się i wyjaśnić, czego szuka w pokoju pojawiła się pielęgniarka. Jednej z pacjentek skończyła się kroplówka i Alicja musiała do niej zajrzeć by podjąć decyzję, czy konieczne jest podłączenie kolejnej.
Westchnął głęboko, odprowadzając ukochaną wzrokiem. Ona wychodząc posłała mu ciepły uśmiech. Zniknęła za drzwiami, a on znowu zaczął myśleć. Mimowolnie przypomniała mu się dzisiejsza rozmowa z Leonem na temat dziennikarzy. Zdawał sobie sprawę, że coś takiego może mieć miejsce. Przecież porwanie polskich lekarzy przebywających na misji to nie sprawa, która dzieje się na co dzień. To coś, czym interesują się media... I choć przebywając jeszcze w szpitalu, z Olgą i Igorem rozmawiali o tym, starali się jakoś przygotować... On nie chciał o tym mówić. Mógł zdać relację. Opowiedzieć co, jak, gdzie i kiedy. Ale wiedział, że to będzie wiązało się dla niego z przeżywaniem tego wszystkiego od nowa. Nie potrafił spojrzeć na to chłodno, rzeczowo... Wszystkie wydarzenia które się tam rozegrały nadal wiązały się dla niego z ogromem emocji. Tych, których nikt nie chce przeżywać, a nawet wspominać. Nie ze wszystkim sobie poradził, większość tłumił w sobie. Wiedział, że nie będzie potrafił opowiadać o tym, co przeszedł. To było za trudne... Nie chciał o tym mówić, nie potrafił się na tyle otworzyć.
- Jestem w końcu. - odezwała się, wchodząc do pomieszczenia i od razu siadając obok niego. Przysunęła się najbliżej jak się dało i oparła głowę na jego torsie.
- ... - dopiero kiedy obok niego usiadła, kiedy poczuł jej obecność wyrwał się z zamyślenia. - Wreszcie. - przywołał na twarz lekki uśmiech i musnął jej włosy.
- ... - nie musiała nawet widzieć wyrazu jego twarzy, by wyczuć, że coś jest nie tak. Odsunęła się od niego tak, by móc spojrzeć mu w oczy. - Maks, co się dzieje? - spytała takim zatroskanym głosem, patrząc prosto w jego tęczówki.
- Co? - patrząc jej prosto w oczy naprawdę ciężko było mu udawać, wymyślać wymówki. - Nie. Nic. - wzruszył ramionami. - Co z tym pacjentem z bólami? - spytał, sprawnie zmieniając temat.
- ... - przez chwilę siedziała bez słowa, przyglądając mu się tak uważnie, tak jakby z wyrazu twarzy chciała wyczytać to, co dzieje się z nim od środka. Nie chciała naciskać, wiedziała, że jeśli nie chce mówić, musi to być dla niego trudne. Nie chciała go zniechęcić, sprawić mu bólu. Wiedziała, że kiedy będzie gotowy... Powie jej. - Zwiększyłam dawkę środków przeciwbólowych. Sprawdzałam brzuch... Wszystko jest w porządku. - z powrotem umiejscowiła się wygodnie w jego ramionach. - Padam z nóg. - westchnęła.
- Widzę... - musnął jej włosy, a później na moment zatopił w nich twarz, chłonąc ich zapach. Uspokajało go to i koiło jego serce, które jeszcze przed chwilą szalało pod wpływem bolesnych wspomnień z Somalii. Teraz, kiedy była obok, kiedy trzymał ją w ramionach biło spokojnie, miarowo... - Wiesz co sobie pomyślałem? - odezwał się po chwili, szczelnie oplatając ją dłonią w pasie.
- Hmm? - przymknęła powieki. W jego ramionach było jej tak dobrze. Błogo i spokojnie.
- Moglibyśmy poprosić Leona, żeby układał nam grafik w taki sposób, żebyśmy dyżury mieli razem. Spoglądałem... I z tego co tam jest rozpisane w ciągu kilku najbliższych dni, poza jutrem, będziemy się mijać. - westchnął.
- Sugerujesz, żebym skorzystała ze swoich rodzinnych powiązań z ordynatorem? - uśmiechnęła się szeroko, odwracając do niego twarzą.
- Leon Ci nie odmówi. - uniósł wysoko brwi. - No chyba, że nie chcesz. Będziemy się wtedy spotykać w przelocie... W windzie na przykład... - mówił, zakładając kosmyk jej włosów za ucho.
- O przepraszam. W windzie to ja akurat lubię się z Tobą spotykać... - uśmiechnęła się, przygryzając dolną wargę.
- ... - pokręcił głową z rozbawieniem, ciągnąc dalej. - No i zdając dyżury też pewnie byśmy się widywali.
- ... zmarszczyła nos, zbliżając się do niego twarzą. Delikatnie musnęła jego usta. - Trzeba to będzie jakoś załatwić. Jutro porozmawiamy z tatą... - uśmiechnęła się i znowu musnęła jego usta.
- Jutro? - ujął jej twarz w swoje dłonie i przytrzymał dłużej przy sobie. Złożył na jej ustach kilka czułych muśnięć i spojrzał prosto w oczy. - Na jutro to ja mam akurat inne plany. - uśmiechnął się z iskierkami w oczach i dużo zachłanniej zatopił w jej wargach. Puścił ją dopiero po chwili.
- ... - uniosła brwi, patrząc na niego pytająco. Miał tak rozbrajający uśmiech na twarzy, że nie potrafiła się nie roześmiać. - A czy te Twoje plany... Uwzględniają również mnie? - zapytała, znowu zalotnie przygryzając dolną wargę.
- Skupiają się wyłącznie na Tobie. - wyszeptał, pochylając się w jej stronę i muskając delikatnie jej szyję. Wzdrygnęła się pod wpływem dotyku jego ust. Uśmiech sam wkradł się na jej usta, a oczy automatycznie przymknęły. Uwielbiała każdy jego dotyk. Był taki czuły i delikatny...
A on kochał sposób, w jaki na niego reagowała. Tym bardziej teraz, po tak długiej rozłące. Po tylu cierpieniach, po tym wszystkim co obydwoje przeszli. Obydwoje potrzebowali swojej bliskości. Dotyku, ciepła, zapachu tej drugiej osoby. Delektowali i rozkoszowali się tymi chwilami, każdym zmysłem chłonąć obecność tej drugiej osoby.
- Maks... - odezwała się cicho, kiedy jego pocałunki z jej szyi zaczęły schodzić coraz niżej, a dłonie, początkowo błądzące po plecach, zawędrowały pod służbowy kitel, a sekundę później pod bluzkę, którą miała na sobie i muskały jej skórę. - Maaks... - otworzyła dotąd przymknięte oczy, kiedy nie reagował. Poddawała się jego dłoniom, nie mając najmniejszej ochoty przerywać pieszczot, za którymi tak tęskniła. Ale szybko odezwał się też jej zdrowy rozsądek. - Chciałam Ci tylko przypomnieć... - mimowolnie uśmiechnęła się, kiedy pocałunkami wrócił w okolice jej szyi. - ... że jesteśmy w pracy.
- Ja już skończyłem dyżur. - stwierdził, znowu tworząc ścieżkę muśnięć w okolice jej dekoltu.
- Cwaniaku... - roześmiała się, a jej dłonie jakby same powędrowały najpierw wzdłuż jego ramion, znajdując swoje miejsce w jego włosach. - W każdej chwili może tu ktoś wejść... - wyszeptała znowu, jakby wbrew sobie.
- Myślę, że nie będą nam przeszkadzać. - odparł, po czym na moment zaprzestał pieszczot. Momentalnie otworzyła oczy i spojrzała na niego, takim zaskoczonym wzrokiem. - Wiedziałem, że tak tylko mówisz! - roześmiał się, musnął jej usta i znowu spojrzał w jej oczy. - A tak naprawdę też tego chcesz... - pochylił się i złożył pocałunek na jej szyi.
- Zwariowałeś. - roześmiała się, odsuwając go od siebie. Ułożyła obie dłonie na jego torsie, chcąc zachować bezpieczną odległość. - Wcale nie.
- Nie chcesz? - uniósł wysoko brwi i spróbował się do niej zbliżyć, ale uniemożliwiła mu to, powstrzymując dłońmi.
- Maks! - pokręciła głową. - Nie utrudniaj. - roześmiała się, wzięła głęboki oddech i wstała z kanapy. Popatrzyła jak zdezorientowany się jej przygląda i usiadła za biurkiem.
- Ala?
- No co? Muszę zachować bezpieczną odległość. - stwierdziła beztrosko, biorąc do ręki jakąś dokumentację.
Roześmiał się w głos, po czym położył się na kanapie. Leżąc na plecach przez chwilę patrzył w sufit. Z jednej strony był zmęczony, i dyżurem i własnymi myślami. Z drugiej wolał na nią patrzeć. Położył się na boku, tak by mieć dobry widok na biurko, za którym siedziała.
Co chwilę podnosiła wzrok znad dokumentów i uśmiechała się, widząc jak intensywnie się jej przygląda. Najchętniej wróciłaby z powrotem obok niego, położyła się i przytuliła. Ale zaraz odzywał się jej zdrowy rozsądek i zgodnie z nim pozostawała na swoim miejscu. Nie musiała długo walczyć z sobą. Po chwili rozległo się pukanie wraz z którym w progu pojawiła się pielęgniarka. Razem z nią Alicja podążyła do pacjenta, a Maks zmęczony i znudzony brakiem ukochanej u boku w końcu zasnął.
Kiedy wróciła do pokoju i zauważyła, że zasnął uśmiechnęła się szeroko. Podeszła do niego i kucnęła przy kanapie, zaraz przykładając dłoń do jego policzka. Spał, tak spokojnie. Na jego twarzy malowała się błogość. Wyglądał tak uroczo... Nie mogła się na niego napatrzeć, więc trwała tak przez dłuższą chwilę. Jednocześnie zastanawiając się nad tym, co tak bardzo męczy go od środka. Przy niej był inny. Żartował, śmiał się, rozmawiał z nią jak dawniej... Ale jej uwadze nie uszedł fakt, że gdy zostaje sam, momentalnie odpływa gdzieś we własne myśli. Zmienia się, niemal nie do poznania. Z zawsze uśmiechniętego, sypiącego żartami jak z ręka staje się przygnębiony, smutny, jakby oderwany od rzeczywistości. Domyślała się, że pewnie chodzi o sprawę z ojcem. Tak bardzo się na nim zawiódł. I winił samego siebie. Ona już mu wybaczyła. Strach o jego życie uświadomił jej, że kocha go za bardzo, by to co się stało odebrało jej go na zawsze. Ale on sobie nie potrafił wybaczyć. Widziała to. Ale domyślała się też, że nie tylko o to chodzi. Maks w ogóle nie wspominał o Somalii. Tak jakby chciał uznać, że to wszystko w ogóle się nie wydarzyło...
Wstając, musnęła jego policzek. Z entuzjazmem zaobserwowała fakt, że pomimo snu, kąciki jego ust uniosły się ku górze. Popatrzyła przez chwilę na to, jak uśmiecha się przez sen, okryła go kocem leżącym na jednej z kanap a sama wróciła za biurko. Wzięła do ręki rozpiskę dyżurów, od razu przyznając rację pomysłowi Maksa. Zdecydowanie wolała spędzać dyżury w jego towarzystwie, niż tęsknić podczas każdego z nich i mijać się z nim tylko przelotnie. Po tak długiej rozłące i towarzyszącej temu tęsknocie każda okazja do spędzania razem czasu była dla nich zbawieniem. Uśmiechnęła się, była pewna, że Leon nie będzie miał nic przeciwko temu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudnie jest! Ty wiesz! ♥
OdpowiedzUsuńI dalej nie wiem jak to robisz, że jak już się weźmiesz, to jest migiem ;D
Ja tak poproszę jutro... Dużo! Duuuużo! Baaardzooo duuużo! Naszej Majeczki! ♥
Bo miałam wizję, przecież wiesz! ♥
OdpowiedzUsuńPomyślimy :D
Na 25 też masz! ♥ I to dobrą masz!
Usuńswietne!!! kiedy kolejne? mam nadzieje ze szybko uda ci sie zebrac :D czekam z niecierpliwoscia!!!! :)
OdpowiedzUsuńPostaram się ;) Wolę nie obiecywać, a zaskoczyć ;) Pozdrawiam!
UsuńKocham! ♥
OdpowiedzUsuńI zgadzam się z Gabcią, jutro cemy Majeczkę! Jak wrócę chcę mieć dużo, bardzo duuuuuuuuuuuuuużo do czytania ♥
SUPER !!
OdpowiedzUsuńŚwietne :D Masz talent do pisania :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam sposób w jaki opisujesz rozmowy Maksa z Alą xD. Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy xD
OdpowiedzUsuńMam teraz zaległości na blogach, ale na Twoje opowiadania zawsze znajdę czas. No brak mi słów. Cudeńko. Mam ciary jak to czytam, przepięknie to wszystko opisujesz: ich gesty, spojrzenia, emocje... Zawsze mi mało. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam oczywiście na dalsze części.
:* Kiedy następna notka? :*
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeszcze dziś ;)
UsuńCudo, cudo, cudo!!!!!! <3
OdpowiedzUsuńANULA